Zauroczenie

37 4 9
                                    


Następnego dnia śnieg padał jeszcze mocniej.

Chyba nie muszę mówić, że naprawdę nie byłem tym zachwycony. Szczerze liczyłem, że może wreszcie się nieco, no...

Uspokoi?

Ta... Pewnie...

Westchnąłem cicho i jeszcze na chwilę przymknąłem oczy. O dziwo nie byłem jeszcze spóźniony, więc mogłem sobie na to pozwolić.

Po czasie mozolnie zwlokłem się z łóżka, zastanawiając się co takiego ubrać, żeby nie wygladać jak idiota.

Właściwie nigdy zbyt mocno mnie to nie obchodziło, ale akurat dzisiaj miałem do tego motywację.

Tak, dalej liczyłem, że może zrobię dobre wrażenie na mojej nowej znajomej.

Hah, ta, jeszcze czego.

Po długim namyśle postawiłem na sweter, który o dziwo nie należał do najgorszych (oraz najcieplejszych) i jeansy. Może nie był to jakiś wyszukany strój, ale wyglądałem jak człowiek, a to już coś, prawda?

Wpadłem też na genialny pomysł założenia czegoś bardziej... Elegankiego? Więc przywłaszczyłem sobie płaszcz jesienny brata, licząc, że nie zauważy.

Niestey dość szybko pożałowałem swojej "genialnej" decyzji. Na zewnątrz był mróz. Czułem jak umieram wewnętrzenie pokonując kolejne metry w kieruku szkoły i przyklinałem się w duchu, za to, że tak staram się dla kogoś, kto pewnie już nawet nie pamięta o moim istnieniu.

Zmrużyłem oczy, gdy wiatr ciskał w nie płatkami śniegu i głośny westchnieniem kontynuowałem swoją wędrówkę, do czasu, aż nie zauważyłem przed sobą dość znajomej postaci. Ach!

Conrad!

Podbiegłem do chłopaka, wypatrując wszędzie jego siostry, jednak, na moje nieszczęście, nigdzie jej nie było. Blondyn za to zdążył już zauważyć, że jak głupi stoję obok niego, rozlądając się dookoła ze sporą ekscytacją.

- Philip? - chłopak odezwał się wreszcie marszcząc brwi - Cześć? Wszystko... Dobrze? - patrzył na mnie jak na idiotę (nie żebym nim nie był)

- Ach, eee... Jaa. Tak, tak, wszytsko w porządku - powiedziałem z lekkim zakłopotaniem - Em, cześć. Chciałem się tylko przywitać i w ogóle, i..

- Nie będzie jej - blondyn westchnął, słysząc najwyraźniej, że raczej nie jestem do końca szczery - Przeziębiła się, zresztą, nic dziwnego przy takiej pogodzie.  Widzę także to planujesz, co? - dodał po chwili, widząc moje bardzo odpowiedenie na tę porę roku, ubranie

- Najwyraźniej - odezwałem się lekko zmieszany i lekko zadrżałem. Było naprawdę zimno - Ale, ach! Mieszkacie w tej okolicy? - starałem się rozpocząć jakikolwiek temat i poczynić postępy w mojej integracji - Mój dom jest tylko ulicę dalej

- Tak? To wygląda na to, że mieszkamy naprawdę blisko siebie. Widzisz jaki ten śwait jest mały? - uśmiechnął się do mnie lekko - To jak.. Idzimy? Czy wolisz tu zamarznąć?

- A jak ci się wydaje? - odwzajmeniłem uśmiech - Sądzę, żę to jeszcze nie pora

- Na śmierć z wychłodzenia? Też tak uważam - zażartował blondyn, a ja cicho się zaśmiałem

- Ach... A tak właściwie, o której dzisiaj kończysz? Bo no, myślałem, że może się z tobą zabiorę. To znaczy! Nie zrozum mnie źle, ale wiesz, idziemy w tym samym kierunku i w ogóle, myślałem też, że może no wieesz... Tak ten.. Odwiedzinyyy

- Harriet? - zapytał, chociaż wiedziałem, że był tego prawie pewny.

- No... Tak. Skąd widziałeś? - westchnąłem cicho. Moje intencje są zbyt oczywiste - Myślałem, że wiesz, skoro jest chora, może kupię jej jakieś cistaka czy coś i przyjdę ją odwiedzić

Śnieżny Puch | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz