Dwa

2.9K 244 35
                                    

Niall Horan nigdy nie był śmiałym chłopakiem. Zawsze trzymał się na uboczu z dobrymi ocenami z matmy, fizyki i tego typu przedmiotów, których większość uczniów po prostu nienawidziła.

Sky właśnie wysiadła ze swojego samochodu i z ciężką torbą ruszyła w stronę dworca kolejowego. Nienawidziła tego, jak daleko mieszka od przystanku i cieszyła się, gdy mogła podjechać autem, ułatwiało jej to życie i oszczędzała godzinę na dochodzeniu pieszo, a parking przy markecie był idealny by zostawić tam samochód. Dziewczyna umówiła się z Kate obok rowerów i była już prawie spóźniona, ale dobrze wiedziała że przyjaciółka i tak nie przyjdzie na czas, więc zwolniła krok i wtedy go zobaczyła.

Znowu.

Szedł prosto z jedną ręką w kieszeni, w drugiej trzymając papierosa i co jakiś czas zaciągając się. Wiedziała, że pali; jej przyjaciel powiadomił ją o tym, gdy chodzili jeszcze do szkoły. Jednak szczerze mówiąc, miała chyba cichą nadzieję, że to rzucił. Przyśpieszyła kroku nie chcąc iść obok niego, bojąc się że może ją pamiętać i zaczepić jakimś głupim komentarzem, jak to niektórzy chłopacy potrafili. A po drugie nie chciała, aby ochota spojrzenia na niego była aż tak wielka i miała nadzieję, że gdy zwiększy dystans uczucie tozniknie. Nie zniknęło, nie mogła się powstrzymać, by chociaż z ciekawości nie zerknąć jakaodległość  ich dzieli. Wcale nie było tak duża,ale na szczęście Niall wpatrywał się w chodnik przed sobą, odetchnęła odwracając się i przyśpieszyła jeszcze bardziej. Do dworca było już blisko, a przez pełny już parking przejechało znane jej auto i wiedziała, że była to Kate, która wysiadając zawołała Sky pełnym imieniem. Przez co nawet osoba za nią obudziła się z transu, bo zdawało się jej, że czuje jego spojrzenie utkwione w swoich plecach.

- Cześć myszko, nie musisz tak krzyczeć, wiem jak mam na imię – drugą część zdania wypowiedziała trochę zirytowana, witając się z przyjaciółką.

- Myślałam, że w końcu dobrze będzie, gdy on też pozna twoje imię – wzruszyła ramionami i wydęła dolną wargę, Sky ułożyła tylko ręce na piersi mrożąc ją wzrokiem.

- Wcale nie, nigdy tak nie rób więcej – wywróciła oczami patrząc na przechodzącego obok właśnie chłopaka, który stanął kilka metrów dalej przydeptując butem niedopałek.

- Cholera, że też musi i tym pociągiem jechać – mruknęła pod nosem Skyler, wzdychając.

- Co mówiłaś? Że też musi być taki pociągający? – zapytała ruszając na peron i patrząc wprost na chłopaka za co Sky miała ochotę zapaść się pod ziemię… Dlaczego Kate zawsze słyszy to czego nie powinna? Uh. Westchnęła ignorując pytanie przyjaciółki, ustawiając się w połowie peronu. W końcu ten głupi rozbawiony uśmiech, który tak kochała, nie bezpodstawnie widniał na jej twarzy.

- Nic nie jadałam, jestem taka głodna – przestąpiła z nogi na nogę szukając czegoś w torbie.  – Mam banana, chcesz potem trochę? – uniosła brwi do góry uśmiechając się wesoło. Sky pokręciła głową uprzejmie odmawiając i pocierając dłonie z zimna, poranki robiły się coraz chłodniejsze, a jej palce już odmarzały. Odkąd zaczęła jeść bardzo nieregularnie, szybko robiło jej się zimno. W ogóle ostatnio wiele się zmieniało i zwalała to po prostu na studia.

- Nie wierzę, cóż to za człowiek – powiedziała blondynka spoglądając w stronę budynku dworca skąd właśnie wyszedł kolega z ich byłej klasy.

- On w ogóle studiuje? – zdziwiła się Kate siłując się z zapięciem zamka.

- Widocznie – wzruszyła ramionami Sky słysząc piskliwy dźwięk nad głową poprzedzający informację. Zapowiadali pociąg, który niestety jak to rankiem bywa był pełny. Wręcz tkwiło się w nim często, jak przysłowiowe sardynki w puszce, albo czasem gorzej, jak sprasowane ubrania. Kilka osób wyszło na peron i wtedy można było dopiero wejść.

Nie lubiła stać w przejściu jednak często była to jedyna opcja ich podróży. Razem z Kate posłały sobie pokrzepiające uśmiechy, chociaż niestety i tak nigdy za wiele to nie dawało. Tym razem Skyler stała plecami do drzwi od przedziału, a rączka wbijała się w jej plecy, Kate stała na wprost niej nie mając nawet czego sie złapać przy ruszaniu pociągu, więc niebieskooka chwyciła ją za przegub dłoni

- Co ty byś beze mnie zrobiła? – roześmiały się obie wesoło mimo tak przeciętnego poranka.

- Pewnie już dawno leżałabym na podłodze – uśmiechnęły się do siebie. Wtedy Sky, zauważyła, że obok niej przyciśnięty do ściany stał Niall, przez chwilę obserwował jej profil, gdy śmiała się, a potem spuścił wzrok na ziemię zanim ona spojrzała na niego. Oblizała spierzchnięte wargi wracając spojrzeniem na przyjaciółkę, która mamrotała pod nosem, że nie może zjeść upragnionego banana. Patrzyła wszędzie tylko nie w jego kierunku, zamykała oczy lub w miarę możliwości chodziła w miejscu nogami chcąc wymazać ze świadomości jego obecność. Aby zapomnieć, że spokojnie mogłaby spojrzeć przez chwilę, żeby dokładnie przypomnieć sobie jego twarz.

- Dzień dobry, bilety do kontroli proszę! – zagrzmiał nad nią głos, aż podskoczyła wyrwana ze swoich myśli. Nerwowo zaczęła przeszukiwać wielką brązową torbę. Gdy w końcu wydobyła bilet, a konduktor skasował go, łaskawie prosząc o legitymację, pociąg zatrzymał się. Szarpnęło nią do przodu, a gdyby tego było mało jakiś starszy pan za nią niechcący wbił jej łokieć w żebra przez co upuściła nie zapiętą jeszcze torebkę.

- Cholera – zaklęła pod nosem nachylając się w miarę możliwości i zbierając rzeczy. Kate zrobiła dokładnie to samo, łapiąc na podłodze uciekające słuchawki i zeszyty, które upadły najbliżej nich. Sky nie wiedziała na kogo powinna być zła, na starszego pana, konduktora, pociąg czy samą siebie… Jakaś pani w ognistych włosach podała jej kosmetyczkę i opakowanie gum do żucia, a ona uśmiechnęła się w podziękowaniu. Jednak Skyler w duchu była trochę podłamana. Chodziło o książkę, którą czytała dla własnej przyjemności i była dla niej jedną z jej ulubionych, bała się że leżąc na ziemi może być już stracona – czyli podeptana i rozklejona. W między czasie wysiadło kilka osób i zrobiło się więcej miejsca. Mogła uważnie przyjrzeć się ziemi, ale powieści nadal tam nie było. Przeczesała nerwowo palcami włosy patrząc na Kate, ale ona wzruszyła tylko ramionami. To przecież nawet nie było śmieszne, bo książka nie była jakąś miniaturą i powinna tam być! Sky westchnęła, drzwi otworzyły się na przed ostatniej stacji i kolejna fala ludzi wylała się z pociągu. Powoli rozumiała, że ktoś po chamsku po prostu ją zwędził i pewnie wyszedł, mogła się już pożegnać z tym cudem.

Zapięła zamek od torby i przestąpiła z nogi na nogę patrząc w ziemię, jakby ta książka jakimś cudem nagle miała się tam pojawić.

- To chyba twoje – usłyszała kogoś cichy głos, podniosła głowę zauważając najpierw książkę trzymaną w dużych dłoniach, a następnie jego twarz. Na ustach widniał nikły uśmiech, ale jego błękitne oczy iskrzyły się wesoło. Sky przez chwilę jakby zapowietrzona patrzyła na niego, z otwartymi ustami, a następnie wzięła książkę i z cichym podziękowaniem wypadła z pociągu ciągnąc za sobą Kate.

Dlaczego zawsze musi się wygłupić? 





No cześć, to znów ja witam was dziś w sobotę, ponieważ wieczorem gramy koncert i nie wiem o której wrócę muszę wstawić już teraz wam rozdział, co pewnie was nie powinno zdenerwować. Mam nadzieję, że jako tako się podoba! 

++ Jeśli masz tt zachęcam do tweetowania odczuć, myśli czy może ulubionych fragmentów, a nawet pytań razem z #TrainFF! :)

 Dziękuje! :)x

Train  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz