Pięć

1.7K 178 6
                                    

NIESTETY MOJA KOCHANA BETA BIWAKUJE (czyt. niesprawdzony) 

 - Czy dobrze pamiętam, że Niall wraca dziś razem z nami? – lekko rozbawiony głos rozbrzmiał tuż za Sky, gdy siedziały jeszcze w tramwaju. Dziewczyna jęknęła, przecierając dłonią twarz, a następnie przeczesując włosy.

- Nie pamiętam – wzruszyła tylko ramionami, jej głos zadrżał co wskazywało na jasną odpowiedź. Bardzo dobrze wiedziała, że Niall wraca tym samym pociągiem. I nie wiedziała czy powinna być zadowolona, a może jednak nie. Uścisk w jej żołądku wcale w niczym nie pomagał, tak samo jak wciąż chichocząca za jej plecami Kate.

- Mogłybyśmy wysiąść na kolejnej stacji, wiesz powinien tam stać ten gościu z gitarą – dopowiedziała po chwili patrząc się w okno, Sky wzruszyła ramionami patrząc przed siebie, ponieważ siedziała bokiem wszystkie mijane budynki przelatywały przed jej oczami.

Muzykę było słychać już gdy wysiadły z tramwaju Kate prawie zapomniała swojej siatki z wf wybuchając potem śmiechem i wybiegła na ostatnią chwilę. Zaczęły schodzić po schodach narzekając na swoją nową panią od wf.

- Ja nie mogę, ten facet był sto razy lepszy – warknęła Sky chwytając się poręczy.

- Rozumiał przynajmniej co to niedyspozycja – postawiła stopę na kolejnym schodzie Kate. Zdawało jej się, że idzie gorzej niż mały człowiek dopiero się tego uczący. Wtedy ktoś prawie ją potrącił biegnąc szybko – nic nie powiedziała, taka już po prostu była.

Sky zatrzymała się w połowie, gdy zauważyła rozmawiającego Nialla ze swoją kuzynką, miała ochotę przekląć pod nosem, ale nie zrobiła tego. Wiedziała że zwróciłaby tym uwagę, Kate która właśnie skręcała nie zwracając uwagi na chłopak.

Sky zauważenie Horana prawie uszło na sucho.

- Ej, hej przepraszam! – zawołał ktoś za nimi, gościu z gitarą zaczynał waśnie grać jakąś wolniejszą piosenkę – obie w tym samym momencie odwróciły się kierując swoje spojrzenie na blondyna. Kate uśmiechnęła się tylko pod nosem, machając wesoło ręką, a Skyler po prostu patrzyła. Czuła na sobie jego spojrzenie i to było dziwne, że nie patrzył nigdzie indziej tylko na nią. Co gorsza w rękach trzymał jej żółty wiosenno jesienny szalik w kwiaty. Przełknęła ślinę. Musiała zachować się normalnie, a nie tak jak ostatnio.

- Tak? – zapytała cicho, a potem przypomniała sobie o szaliku mając ochotę przywalić sobie prosto w twarz. Spojrzała na jego dłonie, kiedy on skierował swoje kroki bliżej nich – Mój szal – szepnęła cicho, jakby ta rzecz była czymś czego kompletnie się nie spodziewała. Jakby w ogóle dziś nie miała go przy sobie, a przecież kilka minut wcześniej wciskała go do kieszeni płaszcza.

Jego dłoń była wyciągnięta w jej stronę, a Sky czuła ciepło rozchodzące się po jej ciele i jak policzki nabierają kolorów. Za nią Kate chrząknęła głośno, a potem zaszeleściła siatką jakby chciała udać, że wcale nie jest zainteresowana tym, jak iskrzy się miedzy tą dwójką. Wystarczały same spojrzenia, które łączyły ich niczym nicie materiał, lub sama woda, mydło i powietrze tworzące bańkę wokół nich.

- Bierz to – zakasłała Kate, przerywając jakby ich „magiczną” chwilę. Sky potrząsnęła lekko głową, swoje oczy skierowała na jego twarz i z delikatnym uśmiechem, próbując zachować spokój zabrała z jego dłoni szalik.

- Dzięki – przestąpiła z nogi na nogę, a Niall po prostu ruszył do przodu. 

Ta ra bum tsaaa! 

Cześć wam! Chciałam tylko powiedzieć, że... to jest taki krótki przejściowy rozdział (mam nadzieje, że rozumiecie jakiś podtekst czy coś ;D) dobra, za dużo mówię. A muszę lecieć bo ten tydzień ostatni przed świętami jest przyznajmy szczerze - koszmarem na jawie, co poradzisz, nic. Trzeba lecieć, śle buziaki! :) xx

#TrainFF :) 

Train  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz