czwarty dzień

300 30 1
                                    

Tym razem Louis postanowił zabrać Harry'ego na spacer. Ubrał się w cieplutki płaszcz, owinął się szalikiem, a w ręce trzymał doniczkę, w której w środku była różowa orchidea. Liczył, że Harry polubi ten kwiatek, bo Tomlinson spędził sporo czasu nad wyborem.

Stuknął trzy razy w drzwi. Uśmiechał się jak szalony.

— Cześć, Harry — powiedział z płomieniami w oczach. — Proszę, to dla ciebie kwiatek — wręczył mu z rumieńcami. Styles go przyjął, uwielbiał orchidee.

— Dziękuje ci, Louis — uśmiechnął się i już chciał znowu zamknąć drzwi, kiedy Louisa noga go powstrzymała.

— Pójdziemy razem na spacer? — spytał z nadzieją, a Loczek z westchnieniem pokiwał głową, a po chwili zamknął drzwi.

Louis już chciał ponownie ze spuszczoną głową odejść, kiedy z mieszkania wyszedł Harold w płaszczu i czarnych sztybletach.

— Zamknę drzwi i możemy iść, dobrze? — wymówił te słowa zachrypniętym głosem, a Lou ucieszył się jak małe dziecko.

Szli w ramie do parku. Louis czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.

— Kocham cię — powiedział, kiedy siedzieli na ławce, a Harry zesztywniał, Louis się zorientował, co zrobił chciał się rozpłakać. Było świetnie, a on zepsuł to.

Harry popatrzył na niego, a Louis wiedział, że spartaczył, więc chciał chociaż raz poczuć wargi Loczka na swoich, delikatnie go pocałował.

Pocałunek trwał długo wbrew pozorom, jednak zaraz po nim Harry uciekł, a Louis został na ławce w parku ze łzami w oczach, dławiąc się nimi.

9 powodów mojej miłości do Harry'ego || larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz