Zimne kafelki w kuchni były niemal parzące dla skóry, rozgrzanej pod kołdrą. Czułam się wypoczęta, spokojna, jak nigdy dotąd. Uczucie pełnego spełnienia opanowało moje ciało, umysł pozostawał czysty i pozbawiony wątpliwości.
Byłam tam, gdzie chciałam być, gdzie być powinnam i gdzie mnie chciano.
Uśmiechnęłam się do siebie sięgając do lodówki po jogurt. Ashton chrapał w swoim łóżku, do którego przenieśliśmy się zaraz po naszym wybuchu emocji. Zasypianie w jego ramionach było proste jak oddychanie. Tylko już sam fakt spania był dużo gorszy - żadne z nas nie było przyzwyczajone do obecności drugiej osoby w czasie snu, wiec... walka o kołdrę okazała się nieunikniona. Ale i tak było warto. Chociaż mam nadzieję że zostawiłam mu kilka siniaków po tym, jak prawie zrzucił mnie łóżka.
Lodówka kliknęła z charakterystyczny dźwiękiem, wyciągnęłam łyżkę z szuflady i usiadłam przy stole, otwierając opakowanie. To takie dziwne, by tutaj, czuć się szczęśliwą i lekką. Czekała nas jednak jeszcze szczera rozmowa i nie byłam sama pewna, czego od niej oczekiwać, czego spodziewać się od niego. I czy w ogóle powinnam się martwić?
To wszystko wina Cobaina.
Od jak dawna wiedział? Jak długo udawał, a jak długo byłam mu obojętna. Głupie myśli kłębiły mi się w głowie, a musiałam poczekać aż ten łaskawie się wyśpi.
Idiota.
- Dzień dobry - Ashton wszedł w końcu do pomieszczenia i uśmiechnął się delikatnie podchodząc do mnie, pochylając i składając lekki pocałunek na ustach.
- Cześć - odparłam cicho obracając puste opakowanie po śniadaniu w dłoniach. Przez moment czułam się niezręcznie, ale swoboda z jaką się poruszał i zachowywał dodała mi odwagi.
- Ashton...
- Tak?
- Wiesz, że musimy pogadać?
Chłopak się odwrócił do mnie, opierając o blat przy zlewie i spojrzał na mnie marszcząc czoło. Mięśnie na jego nagich ramionach napięły się.
- O czym ty chcesz rozmawiać? - zapytał. - Wydaje mi się że wszystko jest jasne.
Westchnęłam i wstałam, szurając krzesłem do tyłu. Podeszłam do niego z założonymi rękami.
- O nas.
- Wszystko jest jasne - powtórzył Ashton, lustrując mnie wzrokiem. Prychnęłam, robiąc krok do przodu, tak, że niemal mogłam poczuć ciepło jego ciała. Gęsia skórka pokryła moją skórę.
- Od jak dawna wiesz?
Twarz Ashtona stężała; widocznie nie spodziewał się tego pytania, a przynajmniej nie na wstępie. Cieszę się, że mimo mojego absurdalnego stanu, nadal potrafiłam zaskakiwać i uderzać w czułe punkty.
- Od jakiegoś czasu - burknął, zagryzając wargę. Parsknęłam śmiechem, nie mogąc uwierzyć własnym uszom.
- A to od jakiegoś czasu, to ile trwa? - zaśmiałam się, postanawiając zarzucić ręce na jego szyję. Chłopak automatycznie położył dłonie na mojej talii i przyciągnął bliżej.
- Czy ty zamierzasz ze mną przeprowadzić rozmowę typu „Od jak dawna masz siedemnaście lat" rodem ze Zmierzchu?
- A jesteś wampirem? - zachichotałam. Napięcie opadło, mimo że nasze ciała nadal były lekko spięte. To było takie dziwne, trzymać kogoś w ramionach i nie chcieć puścić. Nie umiałam jeszcze do tego przywyknąć.
- To zależy - uśmiechnął się chytrze i pochylił do mojej szyi. - Możemy to przedyskutować.
Jego ciepły język gładził moją skórę, ssąc ją lekko i łaskocząc, ja tylko mogłam się temu poddać, bo uczucie było niesamowite. Czułe pocałunki, które składał, swoją wędrówkę zakończyły w końcu na moich ustach, wpijając się w nie z zachłannością, jakby nigdy nie mógł wystarczająco nacieszyć się moim smakiem. Wplotłam palce w jego włosy, ciągnąc je lekko, dociskając do siebie. Ja też nie miałam dość.
CZYTASZ
Trouble / Ashton Irwin
Fanfictionkłopot (język polski) wymowa: IPA: [ˈkwɔpɔt], AS: [ku̯opot] znaczenia: rzeczownik, rodzaj męskorzeczowy (1.1) przykra sytuacja, wymagająca reakcji © 2014, by Irwinxhat.