gdyby hyunjin był przedmiotem, na pewno nie byłby budzikiem. nie mógłby być również zegarkiem, a tym bardziej kalendarzem. jego najgorszą cechą było spóźnialstwo, a zaraz po nim — skleroza.
nikt nie mógł więc dziwić się temu, że w urodziny własnej matki obudził się z ręką w nocniku. o ironio — o ich istnieniu przypomniało mu powiadomienie przychodzące z jednego z social mediów. posiadanie rodziny w znajomych może i było kłopotliwe, ale miało też swoje dobre strony.
wygrzebał swoje pokaźne jak na biednego licealistę oszczędności i w mgnieniu oka znalazł się przy drzwiach wejściowych ubierając buty. sznurówki wsadził niedbale do ich wnętrza i z wywieszonym językiem pobiegł do najbliższej kwiaciarni.
przemierzając ulice Seoulu, a konkretnie jedną, bo sklep nie znajdował się daleko, napotkał pewną przeszkodę. zanim się obejrzał, leżał na ziemi ze zdartymi rękami, probujacymi chronić go przed upadkiem na twarz.
— uważaj jak chodzisz - warknął do leżącego obok nastolatka, który najwidoczniej był zszokowany dziesięć razy bardziej niż on sam
— uwierz mi, że bardzo bym chciał - odrzekł cicho. na jego twarz wstąpił grymas bólu, jednak nie fizycznego, spowodowanego upadkiem, ale tego wewnętrznego, na który nie mógł nic poradzić. hyunjin dopiero a tym momencie zauważył białą laskę, która wypadła mu z dłoni w trakcie kolizji.
— j-ja - zrobiło mu się głupio. wyjątkowo głupio - naprawdę przepraszam po prostu - zaczął plątać się w zeznaniach pomagając mu wstać - bardzo się śpieszyłem, nie z-zauważyłem cię - wyznał otrzepując bluzę chłopaka z ulicznego kurzu
— nic ci nie jest? - dopytał jakby od niechcenia, na co hyunjin szybko schował swoje przetarte dłonie w kieszenie. prędko jednak je wyciągnął. no tak, nie widział
— wszystko w porządku - mruknął patrząc na swoje wychodzone trampki, zawstydzony całym tym wydarzeniem. drugi jednak nie mógł tego spostrzec.
— to musiało być coś pilnego, biegnij dalej - zauważył, po czym szukając swoją laską pewnego gruntu, kroczył dalej w tylko jemu znaną stronę
— racja - zmieszał się, nadal czuł się źle - wiesz, jakie kwiaty mogę kupić mamie na urodziny? - wypalił nagle po czym przybił sobie piątkę z czołem. po co.
w tym momencie zatrzymał się i odwrócił w miejsce, w którym stał hyunjin.
— lubię niezapominajki, więc może właśnie te - rzucił chłopak i odszedł
uśmiechnął się. idąc do kwiaciarni już znał swój cel. wyszedł z niej, dzierżąc błękitny bukiet niezapominajek.
gdy wrócił do domu, powitał go w nim ogólny rozgardiasz, goście zaczęli się schodzić, wokół panował... no cóż, panował chaos.
gdy udało mu się znaleźć mamę wśród ludzi panoszących się po mieszkaniu, wręczył jej bukiet, mówiąc jedynie "wszystkiego najlepszego".
myślami nadal był przy niewidomym chłopcu, który lubił niezapominajki.
CZYTASZ
blindfold ➳ seungjin.
Fanfiction◃ ۪۪۫۫ ༄ؘ ˑ i know it's just a number but you're the 8th wonder gdzie hyunjin nie widzi świata poza niewidomym chłopcem © sigmasunday 2020