mimo że jeszcze niedawno seungmin kompletnie nie pomyślałby, że będzie tak bardzo ekscytować się spotkaniem z kimkolwiek, dziś jego wiotkie kolana ledwo pozwalały mu ustać na nogach. był to jeden z takich dni, które nie pozwalały mu myśleć trzeźwo o przyziemnych sprawach, bo liczyło się tylko to, co stanie się w przełomowym dla tego dnia momencie.
czymś takim było dla seungmina spotkanie ze swoim kolegą, znajomym, przyjacielem. zwał jak zwał. w sumie nie dbał za bardzo o określanie ich relacji, po prostu dopóki hyunjin będzie obok, on będzie szczęśliwy, bo to szczęście daje mu właśnie ten chłopak.
usłyszał dzwonek do drzwi, udał się do predpokoju, po czym otworzył drzwi przybyłemu. nie mógł go zobaczyć, jednak nie musiał tego robić. na wstępie uderzył go zapach wyjątkowo charakterystycznych perfum, później usłyszał tak dobrze znany sobie głos, aż w końcu poczuł ciepłą rękę na swoim policzku.
— chodź, min min, porobimy coś fajnego - mruknął jedynie, po czym złapał chłopaka za rękę i zaprowadził go w tylko sobie znanym kierunku.
pierwsze dni lata były ciepłe. podążali chodnikiem wzdłuż jednej z bocznych ulic, czerpiąc promienie słoneczne i rozmawiając wesoło o mało istotnych sprawach, żeby tylko zająć czymś głowę. wcale nie było niezręcznie, wręcz przeciwnie, dzisiejszego dnia czuli się przy sobie swobodnie jak nigdy.
mimo, że usiedli w tym samym parku, pod tym samym drzewem, na tym samym, brzydkim kocu w pomarańczowo-czarne paski, dziś było inaczej. i można byłoby się spierać o to czyj uśmiech był bardziej promienny i kto był szczęśliwszy tego dnia, jednak było to bezcelowe. niezależnie od wszystkiego, cieszyli się swoim towarzystwem, jakby jutra miało nie być.
— niedługo będzie się ściemniać - zauważył hyunjin, gdy odeszli od budki z lodami - jest coś, co chciałbyś jeszcze dzisiaj zrobić?
— chciałbym po prostu pobyć z tobą jeszcze chwilę - mruknął cicho seungmin, jakby sam trochę zawstydzony swoim dziecinnym życzeniem. ale w sumie ten dzień był nimi wypełniony i nikt szczególnie na to nie narzekał.
— pańskie życzenie jest dla mnie rozkazem - hyunjin uśmiechnął się lekko, ciągnąc chłopaka w kolejne miejsce
hyunjin miał swoje stałe miejsce na dachu jednego z budynków. tak naprawdę nie zastanawiał się ani chwili, czy chce pokazać seungminowi swój azyl, czy chce otworzyć przed nim drzwi do miejsca, które wchłonęło wszystkie jego łzy i dało pocieszenie w postaci gwiezdzistego nieba.
usiedli obok siebie, po czym objął młodszego ramieniem uśmiechając się
— możesz mi pośpiewać? nikogo nie ma - mruknął, po czym oparł się wygodnie i zamknął oczy, wsłuchując się w anielski głos seungmina.
kiedy wśród połyskujących na niebie gwiazd rozbrzmiały pierwsze słowa "congratulations" day6, hyunjin jedynie lekko się uśmiechnął. ta chwila mogła trwać wiecznie, tylko oni, gwiazdy, i piosenki ulubionego bandu seungmina.
sam raczej za nim nie przepadał, jednak jeśli to seungmin, kompletnie nic mu nie przeszkadzało.
kiedy chłopak zakończył swój mini koncert, hyunjin oparł głowę na jego ramieniu i zaczął się zastanawiać. dlaczego nie mogli spotkać się wcześniej? mimo wszystkim okolicznościom, on nigdy nie pożałował ani chwili spędzonej w towarzystwie drugiego.
— o czym myślisz? - seungmin zapytał po chwili ciszy, która w żadnym nie była jedną z tych niezręcznych
— myślę... że zmarnowałem dość dużą część mojego życia - mruknął, nie podnosząc głowy - po prostu jest mi przykro, że takiego anioła jak ty nie spotkałem wcześniej.
— przestań gadać bzdury, jaki ze mnie anioł - zaśmiał się krótko chłopak, próbując ukryć swoje zawstydzenie, które zwiększyło się wraz z tym, że starszy splótł ich palce razem, po czym złożył pocałunek na wierzchu jego dłoni
— niezapominajko - hyunjin zwrócił się do chłopaka - dziękuję że jesteś
CZYTASZ
blindfold ➳ seungjin.
Fanfiction◃ ۪۪۫۫ ༄ؘ ˑ i know it's just a number but you're the 8th wonder gdzie hyunjin nie widzi świata poza niewidomym chłopcem © sigmasunday 2020