— chcesz mi powiedzieć, że zorganizowałeś sobie randki? - zapiszczał jisung - hę? regularne? - droczył się z nim, siedząc obok i maltretując jego policzki - bierzesz jakieś opłaty? może też się trochę podciągnę z fizyki?
— spadaj, to nie są korki dla wiewiórek - odgryzł mu się z zadowoloną miną
jak co sobotę, siedzieli na czerwonej kanapie w domu kultury i dogryzali sobie nawzajem. można byłoby powiedzieć, że jisung i seungmin uczynili z tego swego rodzaju rutynę, która dla obu z nich była wyjątkowo przyjemna. dobrze jest czasami się odmóżdżyć i porozmawiać o wszystkim, co ślina na język przyniesie. a zwłaszcza z jisungiem.
— tak czy owak - wrócił do tematu han - musisz mi go kiedyś przedstawić, nie jestem w stanie stwierdzić, czy jest dla ciebie dobry, dopóki go nie poznam.
— dobrze mamo - zaśmiał się jedynie wiedząc, że to, co mówi jisung jest tylko jednym wielkim żartem.
tu już nie chodzi nawet o jego orientację, w sumie, to trudno było mu powiedzieć do kogo go ciągnie. rzecz w tym, kto chciałby jego, z takim defektem jaki posiada. był ślepy, niepełnosprawny, niepotrzebny. i szczerze? trudno było mu uwierzyć, że ktokolwiek, kiedykolwiek będzie w stanie polubić go w ten sposób.
łzy napłynęły mu do oczu. nie chciał tak o sobie myśleć, ale co miał zrobić, kiedy takie były fakty? zamrugał kilkakrotnie, chcąc pozbyć się łez. zmień temat. po prostu o tym nie myśl.
— lepiej mi powiedz, co tam u twojego tancerza - zagadnął, chcąc tym razem zająć się sprawami drugiego.
— eh - podrapał się po głowie zmieszany - próbowałem być szczery, więc na jednym z ostatnich występów powiedziałem mu, że w sumie to ma fajne nogi, a on nawet nie zwrócił na to uwagi - odetchnął ciężko, po czym zsunął się z kanapy lądując na podłodze - coś mi się zdaje, że on woli dziewczyny.
— nie trać nadziei - pocieszył go - może któregoś dnia przejrzy na oczy
i powiedział to on, który tak naprawdę nigdy nie zobaczy kogoś, na kim zaczyna mu zależeć. jedynym na to sposobem byłby dotyk. a on nie potrafił czytać ludzi w ten sposób. zawsze obawiał się, że zostanie to odebrane w niewłaściwy sposób.
wychodząc na zewnątrz zderzył się z zimnym powietrzem. było późno, jednak nie zwracał na to uwagi. chciał pobyć sam, bez tych wszystkich współczujących spojrzeń, bądź, wręcz przeciwnie — bez tych szydzących z jego niedoskonałości. przecież to nie tak, że sam zadecydował o byciu niewidomym.
świat go przytłaczał. czuł, jakby nagle potrzebował kogoś bliskiego, kto pomoże mu przez to przebrnąć. kogoś, kto osłoniłby go przed wszystkimi oceniającymi spojrzeniami, z którymi spotykał się na codzień i po prostu otoczył swoim ciepłem.
seungmin zatrzymał się. no tak, przecież nigdy czegoś takiego nie doświadczy. dałby wszystko, aby komuś na nim poważnie zależało.
dlaczego nie zdawał sobie sprawy z tego, że miał taką osobę tuż obok?
CZYTASZ
blindfold ➳ seungjin.
Fanfiction◃ ۪۪۫۫ ༄ؘ ˑ i know it's just a number but you're the 8th wonder gdzie hyunjin nie widzi świata poza niewidomym chłopcem © sigmasunday 2020