Siedział przed ciemnowłosym mężczyzną, było mu gorąco i nie wiedział dlaczego, skoro pies przed nim nawet się nie spocił.
– Marinette Dupain, chcę tylko wiedzieć, czy jest bezpieczna, to tyle.
– Zabrałeś jej kluczyki.
Rzucił je na stół przed sobą. Telefon mu zabrali, ale kluczy, co ciekawe, nie. Policjant podniósł je i przyjrzał im się, nie okazał żadnych uczuć. Schował je do kieszeni w kurtce.
– Mogła do mnie podejść i je odebrać. Nic nie zrobiłem. Była pijana.
– Ile twoim zdaniem wypiła?
– Pięć piw.
– Kłamca – powiedziała za lustrem weneckim. – Cztery, w dodatku bezalkoholowe. Mógł sprawdzić, kiedy stawiałam. Zapytaj go, dlaczego się tak martwi.
– Dlaczego się tak o nią martwisz?
– Bo śpiewała piosenki o śmierci i... Nie uwierzysz.
– Słyszałem tu tyle historii, że uwierzyłbym, jeśli twoja matka przeleciałaby nad nią na miotle, sypiąc cudowny proszek na jej głowę.
Milczał, po prostu zamilkł. Marinette patrzyła na jego twarz i zrobiła krok do przodu, analizując jego mimikę. Przygryzł wargę w bardzo seksowny – cóż, przynajmniej uznałaby go za seksowny, gdyby nie była aseksualna, bo przecież JESTEM aseksualna, prawda? – sposób, żeby się nie roześmiać i mimo to to zrobił.
– Zakochałem się – powiedział w końcu.
– Straciła partnera, szukamy jej nowego. Przez pewien czas będzie śpiewać o pieskach – nagle wszystko stało się dla niego jasne.
– To ona jest tym pieskiem, który wyszedł na ląd i.. psem?
– Zapytaj, czy chce mnie zobaczyć, zniweluję lustro.
– Chcesz ją zobaczyć?
– Tak, jest tu?
– Nie tu, tylko tam – wskazał za siebie na lustro, które zaczęło znikać.
Kiedy mu pomachała na jego twarzy pojawiła się ulga. Był zmęczony, przez całą noc, co godzinę go budzili, żeby coś z niego wydobyć. Ten glina przyniósł mu kawę, zwykłą, czarną, nie pijał takiej. Nie był spragniony, tylko zmęczony i marzył, żeby tylko znaleźć się w łóżku.
– Uznała cię za złodzieja i gwałciciela.
– Też bym tak zrobił.
– Możesz iść.
Wstał z niewygodnego krzesła i ruszył w kierunku jedynych drzwi w pomieszczeniu, wielkością przypominającym kanciapę. Marinette nacisnęła przycisk, żeby je otworzyć.
Zatkało go, kiedy ją zobaczył.
– Tam są drzwi – pokazała, patrząc dalej przez lustro weneckie na swojego kolegę, który usiadł bokiem na krześle i uniósł barki do góry, otwierając dłonie.
– Nic – głos w jej uchu był wyraźniejszy niż ten z głośników w ścianach.
Mężczyzna za nią się uśmiechnął.
– Nie odpuszczę.
– Do czasu.
– Masz rację, do czasu, aż się ze mną nie umówisz.
– Kawa w sobotę rano, potem możesz spiżdżać.
Skinął głową i wyszedł, szczęśliwy, że ma z nią randkę.
CZYTASZ
La Patte 🔞 || Miraculous
De TodoW lesie nieopodal Paryża dokonano makabrycznego odkrycia: nagie, związane sznurem zwłoki mężczyzny, ułożone w nienaturalnej pozycji, z kocią łapą niedaleko okolic intymnych. Po pewnym czasie dochodzi do kolejnych morderstw w okolicy. Para detektywów...