🌌1🌌

478 32 6
                                    

~★~★~★~

Regina chwyciła za kołnierz chłopca, który z prędkością światła próbował wybiec na zewnątrz. Zarzuciła mu na ramiona bluzę i zasunęła ją odrobinę.  Wtedy puściła Rolanda, a ten wybiegł na dwór, trzaskając drzwiami. Odwróciła się, gdy poczuła jak Robin kładzie dłoń na jej ramieniu. Uśmiechnęła się lekko i pocałowała go w usta.

— Uważajcie na siebie — powiedziała, wręczając mężczyźnie ochraniacze Rolanda, dzięki którym nie mógł poranić sobie dłoni.

— Naturalnie, wasza wysokość. — Ukłonił się teatralnie i ściągnął z haczyka kurtkę. Regina prychnęła i pokręciła głową z politowaniem. — Masz już jakieś plany na wieczór?

— Zostanę niańką — rzuciła, a Robin spojrzał na nią pytająco. Zanim jednak zdążyła mu odpowiedzieć, usłyszeli głos Zeleny. — Mam zająć się Robin, gdy moja siostra będzie na randce.

— Jestem już spóźniona. — Zelena weszła do środka. Ustawiła wózek przy schodach i wręczyła Reginie małą torbę. Robin podszedł do swojej córki. — Nie powinno być problemów, a teraz wybaczcie, ale się spieszę.

— Pamiętasz jaka była umowa? — Zelena przytaknęła, pożegnała się z córką i opuściła dom. Regina przewróciła oczami, a Strzelec zabrał torbę z łukiem oraz ze sprzętem do biwakowania.

Kiedy i on opuścił dom, Regina zamknęła drzwi. Odwróciła się w stronę małej Robin, a ta wpatrywała się w nią oczami swojego ojca. Chwila ta nietrwała długo, bo mała zaczęła w pewnym momencie płakać. Regina oparła się o ścianę, stwierdzając, że ta noc nie będzie należała do najcichszych.

Robin usnęła na dobre, gdy w telewizji zaczął lecieć czwarty odcinek Świnki Peppy. Po próbie nakarmienia jej, przewinięcia i odwrócenia uwagi od telewizora, Regina poddała się, i złamała zasadę Zeleny.

Nie pamiętała, żeby Henry był taki niespokojny. Owszem, pierwsze dni jak nie tygodnie były dosyć ciężkie, ale im starszy się stawał tym łatwiej dało się go zainteresować. Gdyby usłyszała od kogoś przed pierwszą klątwą, że będzie ona musiała oglądać różowego prosiaka, żeby córka jej siostry mogła usnąć, z pewnością skręciłaby kark takiej osobie. Zła królowa od siedmiu boleści. Teraz przynajmniej mogła ze spokojem ducha wyłączyć telewizor i usnąć. W końcu jak długo miała słuchać chrumkania. Nie miała siły wstać, a tym bardziej bezszelestnie przenieść Robin do swojej sypialni, więc okryła siebie i swoją siostrzenicę puchatym kocem.

*•*•*

Obudził ją płacz dziecka. Regina złapała Robin za brzuszek, starając się wybudzić i jednocześnie uspokoić małą. Rzuciła wzrokiem na zegar i westchnęła, widząc, że spała zaledwie pół godziny. Podniosła się powoli i zaczęła wyczuwać czyjąś obecność w pokoju. Promienie księżyca wpadały przez okna, dobrze rozświetlając dom. Spojrzała na lustro zawieszone naprzeciwko. Wzięła głęboki oddech i zgięła się w stronę Robin. Starała się robić to naturalnie, żeby nie zwrócić uwagi postaci, która za nią stała. Machnęła niezauważalnie ręką, ale ku jej zdziwieniu wcale się nie teleportowała. Regina miała nie mały problem. Nie chciała użyć mocy, żeby mała przypadkiem nie oberwała. Rzuciła wzrokiem na lustro, ale tego czegoś już nie było. Pojawiło się natomiast przed nią.

— Nie powinnam była tu trafiać, nie to dziecko miałam zabrać — powiedziała postać i miała zamiar zniknąć.

Regina podniosła do góry dłoń i wyczarowała jak największą kulę ognia, którą wycelowała w postać. Ta odleciała kilka metrów do tyłu, więc Regina miała możliwość wzięcia na ręce Robin. Próbowała się teleportować raz jeszcze, ale szło jej bezskutecznie. Tajemnicza postać wstała z ziemi, więc próbowała raz jeszcze użyć magii, ale ogień ledwo się tlił.

Once upon a time in StorybrookeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz