🌌Epilog🌌

199 14 10
                                    

~★~★~★~

Przetarła twarz dłonią, gdy krople potu pojawiły się na jej czole. Zaglądała za każdą kolumnę, denerwując się coraz bardziej. Przeklinała w duchu, że zamek jest tak rozległy. Powodowało to u niej stres, a szczególnie gdy dochodziło do takiej sytuacji.

Odkąd Jonathan zaczął chodzić, to niemożna było go spuścić z oczu. Na początku stawiał pojedyncze kroki, wywracając się, ale teraz wręcz próbował biegać. Jak na roczne dziecko dawał popalić. Nikt nie martwił się, że mały natknie się na schody, bo strażnicy pilnowali ich. Mimo wszystko mógł strącić jakąś ozdobę i narobić sobie krzywdy, choć wszystko w zasięgu jego rączek zostało schowane.

Trzymała w dłoni płócienną pieluchę, z którą niemal nigdy się nie rozstawał. Wołała jego imię, ale wiedziała, że Jonathan będzie bardziej zainteresowany swoim spacerem. Gdy usłyszała jego śmiech i dwa inne głosy, odetchnęła z ulgą. Stanęła, zakładając ramiona.

— Popatrz kogo znalazłyśmy — powiedziała pieszczotliwie Zelena, wychodząc zza rogu.

— Cześć, ciociu — rzuciła Robin, która trzymała Jonathana rączkę.

— Zaraz zwariuję — odparła, dając synowi pieluszkę, którą chwycił mocno, a następnie ruszył w drugą stronę, ciągnąc Robin.

Zelena zaśmiała się.

— Uparty jak mama. — Regina przewróciła oczami.

— Czy mogę się pobawić z Jonathanem? — zapytała dziewczynka.

— Tak, ale masz iść do Leona — odparła jej matka.

Robin uśmiechnęła się szeroko, a następnie ruszyła w stronę, z której przyszła.

— Tylko uważajcie! — krzyknęła Regina w ich stronę.

Zelena odprowadziła wzrokiem dzieci, po czym odwróciła się do siostry.

— Gotowa?

Regina kiwnęła głową niedbale. Nie chciała tego robić dzisiaj. Lubiła dobierać stroje, ale zwyczajnie teraz nie miała na to ochoty. Czuła jak jej głowa pulsuje. Dobijał ją fakt, że Hook obmyślił świetny plan wieczoru kawalerskiego. David planował tradycyjne polowanie, ale pirat postanowił wrócić do Storybrooke. Z tego powodu dostali magiczne fasolki i od wczoraj nie było ich w zamku. Regina swój podobny wieczór miała poprzedniej nocy, więc dalej odczuwała delikatnego kaca.

Szła razem z Zeleną w stronę wielkiej komnaty, w której miał rozłożyć się Rodriguez z materiałami.

— Masz stresa? — zapytała ją siostra.

— To moje drugie wesele.

— Ale pierwsze z Robinem.

— Fakt — odparła, zgadzając się z Zeleną.

Nie stresowała się. Cieszyła się z tego, że bierze ślub z Robinem, którego mocno kochała, więc mogło się palić i walić.

W komnacie czekały już Emma i Śnieżka, które stały nad materiałami, komentując każdy z nich.

— Nareszcie! — rzuciła Śnieżka, karcącym wzrokiem, ale zaraz tryskała z niej radość.

— Rodriguez wróci za chwilę — oznajmiła im Emma, robiąc miejsce Zelenie.

Regina zmrużyła oczy, przyglądając się przygotowanym materiałom.

— Czemu one wszystkie są białe? — zapytała i momentalnie poczuła, jak Śnieżka wyprostowuje się z poważną miną.

Once upon a time in StorybrookeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz