24122016

219 39 11
                                    

    Nienawidzę Bożego Narodzenia.

12:34 AM

    Odłożyłam pusty kieliszek na parapet, spoglądając tępo na butelkę wina postawioną w kącie kuchni. Zagryzłam wargę, po czym podniosłam wzrok, zatrzymując go na pustej ulicy. Słyszałam, że mój telefon dzwoni od dłuższego czasu, więc w końcu postanowiłam go odebrać.

― Halo? Angelinka, w końcu odebrałaś, no. Ile ja mam czekać? ― odezwał się kobiecy głos.

― Kto mówi? ― mruknęłam, przecierając zaschnięte łzy.

― Twoja mama, ośle ― zaśmiała się. ― Wesołych Świąt, skarbie! Tobie i temu twojemu kochasiowi, o którym nic uparcie nie mówisz... ― mamo proszę, nie zaczynaj. ― Było już co? Ile to już razem jesteście? Trzy lata? Oświadczył się już? Dostałaś chociaż co?

    Zagryzłam mocniej wargę, a po chwili poczułam ciepłą, metaliczną ciecz na skórze. Szybko przetarłam podbródek i burknęłam coś do telefonu.

― Angelina, halo ― ciągnęła.

― Tak mamo. Dostałam coś ― odezwałam się w końcu. ― Najcudowniejszą kobietę pod słońcem...

― Kobietę?

― Nie przerywaj mi ― warknęłam. ― To ty sobie wmówiłaś, że to facet, mimo, że nie raz powtarzałam ci, że to kobieta. Julia. I, owszem, oświadczyłam się. Powiedziała tak, ale teraz chyba gówno z tego skoro leży w szpitalu podpięta do jakiegoś cholerstwa i tam umiera, a ja nawet nie mogę jej zobaczyć! ― wybuchnęłam płaczem.

― An...

― Głupia wiedziałam, że jest chora, a teraz przeklinam wszystko! I nie wiem, co sobie wyobrażałam, ale...

― Ali?

    Telefon krótko zawibrował. Odsunęłam go na moment od ucha i zobaczyłam drugie przychodzące połączenie. Czułam, jak poszerzyły mi się tęczówki.

― To ze szpitala... ― wydusiłam. ― Zaraz oddzwonie.

    Szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę.

― Przykro mi... ― usłyszałam.

    Nie, nie może.

― Godzina zgonu dwunasta pięćdziesiąt cztery.

    To koniec?

11:21 PM

    Wrzuciłam do walizki kolejny ze swoich swetrów, odkrywając tym samym delikatnie pożółkłą kartkę ze swoim imieniem. To było pismo Julii. Staranne, jakby pióro samo płynęło po papierze.

    Wzięłam wdech i rozłożyłam papier.

Angelino,
kiedy to czytasz pewnie zbierasz swoje rzeczy i już za chwilę nie będzie Cię w mieszkaniu. Zostanie puste, ale chyba było na to skazane. Tak , jak my na to, co się stało. Odbierz obrączkę w szpitalu. Wiem, że była ważna. A teraz, czytaj uważnie. Wiem, że zanim podeszłam do Ciebie te trzy lata temu, stałaś na barierce. Później, po tym, jak mi się oświadczyłaś, widziałam, jak płaczesz w sypialni. Szeptałaś coś o moście. Domyśliłam się. Jesteś silna, Alina. Wierzę, że po tych wydarzeniach nie zrobisz nic głupiego. Będę nad Tobą czuwać, kochanie. Jesteś piękna, mądra, delikatna, jak płatki róż, a jednak w środku masz kolce. Wiem, bo ilekroć próbowałam dopytać o Twoją przeszłość, raniłaś mnie, ale nie mam Ci tego za złe. Ja też na pewno Cię raniłam.

Najdroższa, moim ostatnim życzeniem jest to, żebyś była szczęśliwa beze mnie.

Spełnij je, proszę.

    Odłożyłam kawałek pachnącego lawendą papieru na drewniany stół. Przetarłam raz jeszcze spuchnięte oczy i opuściłam wypełnione po sufit wspomnieniami mieszkanie.

PIEŚŃ KRUKÓW - (original story.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz