Dziewczyna zamknęła delikatnie za sobą drzwi kafejki, wzdychając cicho. Uniosła wzrok na otoczenie, czując ulgę, że o tej porze nikt już nie siedzi w tym małym miejscu.
Otarła ślady łez z policzków i podeszła do lady, zaczynając się zastanawiać nad wyborem kawy. Zaraz po tym pojawił się za ladą chłopak, z którym ostatnio nieco więcej i częściej gadała. Szkoda, że akurat nie miała dzisiaj ochoty na rozmowę.
“Ciebie się tutaj najmniej spodziewałem o tej godzinie.” Mogła wyczuć uśmiech na jego twarzy po tym, jak wypowiedział te słowa. “Jak ci minął dzień? Jak studia?”
Spojrzała na niego, mając jednak ochotę po prostu spuścić głowę i nie konfrontować się z nikim.
“Yeah, haha... Jest... Okej.” Uśmiechnęła się krzywo, nie potrafiąc spojrzeć mu prosto w oczy. “...mógłbyś mi załatwić cappuccino...?”
Widziała jak zmarszczył delikatnie brwi, a uśmiech delikatnie zanikł. Zaczęła się nawet trochę obwiniać za to, bo mimo wszystko lubiła uśmiech chłopaka.
“...jasne, już ci podam. Usiądź gdzieś, ściągnij kurtkę.” Uśmiechnął się lekko.
“Dzięki, Rafael...” Po tych słowach zniknął gdzieś w drugim pokoiku.Rafael pracował w małej kafejce na końcu uliczki, której nikt nieomal nie odwiedzał. Teo znalazła je przez kompletny przypadek, kiedy pierwszy raz przyjechała do tego miasta i się zgubiła, mówiąc wprost.
Chłopak od razu obdarzył ją sympatią i ciepłym uśmiechem, a po długiej rozmowie zaproponował, żeby przychodziła tutaj, kiedy tylko jej się spodoba.
Bez wątpienia, był jej typem od samego początku. Od kiedy tylko go zobaczyła, jej serduszko się poruszyło. Uwielbiała jego ciemnobrązową karnację, jego kruczoczarne, kręcone włosy i orzechowe oczy ukryte za oprawkami niebieskich okularów. Zawsze obdarowywał ją uroczym uśmiechem i paroma ciastkami do kawy. Uwielbiała go.
Od tamtego czasu minął już rok. Przychodziła tu zawsze w weekendy lub po wykładach, żeby tylko się zobaczyć z Rafaelem i móc się odstresować w jego towarzystwie. Teo już od początku uznała po raz pierwszy swój błąd za coś dobrego.Powiesiła zimową kurtkę na wieszaku, wtulając się w ciepły sweter i usiadła na krześle przy stoliku najbliższym lady. Położyła swój plecak obok stolika.
Po chwili usiadł na drugim krześle Rafael, ostrożnie kładąc blisko niej jej zamówienie.“Teo, coś się stało?” Zacisnęła usta. “Teo. Widzę, że nie jest okej z tobą.”
Chłopak wziął ręce dziewczyny w swoje, a Teo miała wrażenie, że policzki zaczynają ją choć trochę palić.
“...chcesz powiedzieć, czy nie?”Potrząsnęła głową, na co chłopak westchnął i puścił jej dłonie, żeby przesunąć krzesło blisko niej. Po tym objął ją ostrożnie, zaczynając ją delikatnie głaskać po włoskach.
“...Słuchaj, nieważne, co się stało, jestem pewien, że będzie dobrze. Serio, skoro wiesz, że jesteś na samym dnie, to pamiętaj, że od tamtego momentu może być tylko lepiej. I pamiętaj, że najważniejsza jesteś ty, i jak ty się czujesz. Jesteś swoją własną, przecudowną osobą, której towarzystwo uwielbiam. Naprawdę, zdążyłem cię już trochę poznać, i... Uwierz, jesteś kimś wyjątkowym. Z nikim nie potrafiłem się z tak durnych rzeczy śmiać przez pół godziny, tylko z tobą. Tylko ty podzielasz mój zapał do bajek, nie biorąc mnie za jakiegoś prawie trzydziestoletniego świra.” Zaśmiała się cicho. “Nieważne, kto co ci powiedział, wiedz, że to nie jest prawda. Jesteś swoją własną osobą, i nie jesteś do nikogo podobna. Nikt nie jest do nikogo podobny. Pamiętaj o tym.”Poczuła jak parę łez biegnie po jej policzkach. I jest ich coraz więcej.
“...miałam po prostu kłótnię dzisiaj, i... Zostałam porównana do swojego ojca.” przytuliła go mocniej. “Powiedziano mi, że... Że się po prostu nie różnię od niego pod żadnym względem.” Poczuła jak wzbiera nią szloch, więc umilkła wręcz natychmiastowo i tylko wtuliła się w chłopaka. On ją tylko mocniej przytulił, wciąż głaskając ją po głowie.“...hej, wiesz, że to nieprawda. Jesteś Teo, nie nikim innym. Nikt nie ma prawa cię porównywać do kogoś innego. Gdybyś nie była sobą, nigdy bym cię nie polubił tak bardzo, jak to zrobiłem. Jesteś samą sobą i nie zapominaj o tym. Bo mnóstwo osób kocha cię za to, jaka jesteś.”
Zamilkł na chwilkę, pozwalając jej zamknąć oczka i posiedzieć w ciszy. Cisza była wręcz kojąca w takiej sytuacji i pozwoliła jej ogarnąć myśli.
“...co ty na to, żebyś przyszła do mnie przenocować? Pewnie nie chcesz wracać do domu po kłótni.” Teo pokiwała głową, a Rafael się cicho zaśmiał. “Dobrz, niech tak więc będzie. A teraz wypij to cappuccino zanim wystygnie, Teo.”
CZYTASZ
will it ever work out? || oc one shots
RandomPiszę tutaj one shoty ze swoimi i nie swoimi OC. Czekam na wasze opinie i krytykę.