- To teraz... Czy mi wybaczy to wszystko...? - rozgległ się cichy głos na opustoszałym osiedlu. Wydobył się on z gardła niskiej dziewczyny, wyraźnie czymś zmartwionej. Potem znowu zapadła głucha cisza, przerywana jedynie dźwiękiem butów Sary. Jej myśli były tak głośne w jej głowie, że gdyby uciekły z jej umysłu, cały świat stanąłby w chaosie.
- Czy... Czy w ogóle się do mnie odezwie...? - stanęła w pół kroku rozglądając się po otwartej przestrzeni. Zauważając dom znajomego chłopaka, drżące westchnięcie wydobyło się z jej krtani, tworząc białą chmurkę. Było naprawdę zimno, nawet jak na pierwszy grudnia. Przyspieszyła w kroku, opieprzając się za niepotrzebny postój.Stając przed znajomymi drzwiami, poczuła jak rytm jej serca niepokojąco przyspieszył. Zapukała do drzwi. Po pięciu sekundach zaczęła się martwić, czy coś się nie stało, ale usłyszała przekręcenie zamka. Wtedy też zobaczyła w drzwiach kogoś, kogo ignorowała tyle miesięcy.
Camerona.
- ...czego tu chcesz? Przecież masz swoich przyjaciół. - prychnął, odwracając wzrok od dziewczyny.
- J-ja... Ja chciałam-
- Sara, weź kurna wejdź do środka najpierw. Jeszcze się oboje rozchorujemy. - wciągnął blondynkę do środka za ramię, natychmiastowo zamykając za nią drzwi.
- Czy ty jesteś mądra myśleć, żeby coś mi mówić, jak jest -10° na dworze? - zmartwiony chłopak westchnął głośno.
- P-przepraszam... - spojrzała na swoje buty.Zapadła cisza. Cameron lustrował wzrokiem dziewczynę, czując ból w sercu, za to, co mu zrobiła.
- ...rozbierz się, będzie ci za gorąco. Zrobię ci herbaty. - mówiąc to wyszedł z przed pokoju kierując się do kuchni.
Sara odprowadziła go wzrokiem, po czym zaczęła ściągać buty i zimową kurtkę, zastanawiając się, czy to na pewno był dobry pomysł teraz tu przyjść. Rozejrzała się po domu, kierując się do salonu. Dalej wszystko takie samo, wciąż porozwieszane ich zdjęcia na ścianach. Każde ich wspólne wspomnienie było jak igła w jej serce. W końcu dotarła też do salonu. Jasnego salonu, w barwach pastelowo żółtych. Mała, niebieska kanapa i fotel. Pamiętała, ile zdążyła się tutaj naoglądać z nim seriali, śmiejąc się niemalże co chwilę.
Usiadła na meblu. Nawet jeśli nie wyglądał na wygodny, taki był. Spojrzała na półkę na ścianie. Tony gier, kontrolerów... I ich kolejne zdjęcie.Przemyślenia jej jednak przerwał siadający obok Cameron, trzymając dwa kubki z herbatą. Podał jej turkusowy, z flamingami. Ten, który kiedyś dostał podobno od Rafaela. Upiła łyka. Biała herbata... Czyli jednak pamiętał.
- Więc? Co cię tu sprowadza? Czemu przyszłaś odwiedzić takiego nic nie wartego debila? - zacisnęła ręce na kubku. Bała się tego powiedzieć.
- ...odeszłam od Alice. - Cameron uniósł brew, troszkę się zakrztuszając herbatą.
- Ty? Od niej? Coś się stało? - popił herbaty.
- Miałam... Miałam jej już dość. Tego, jak się zachowuje... Jak poniża innych, a czasem nawet i mnie... - wbiła wzrok w herbatę.- Miałam dość nie bycia sobą.
Cameron na nią spojrzał. Spojrzał, mimo tego, jak strasznie by to nie bolało. Był niepewny tego, co ona mówi. A sam zamilknął.
- I dość udawania, że cię nie znam. Że nigdy, ale to przenigdy nie znałam mojego najlepszego przyjaciela, Camerona Sandersa. Że nigdy nie spędziliśmy czasu razem, nie wymieniliśmy słowa. - odłożyła herbatę na stolik kawowy przed nimi. Jej ręce się trzęsły, a sama czuła, jak jej oczy zachodzą łzami.
- I... I wiem, że nie zasługuję na przebacznie. Wiem, że spieprzyłam naszą przyjaźń, to wszystko tak strasznie... Ale proszę, wy-Odcięło jej wypowiedź coś, czego nie czuła tak dawno. Dawno nie czuła się przez kogoś przytulana. A w szczególności przez niego. Wtuliła się w jego ramiona, również przytulając go mocno.
- ...wybaczam ci... - usłyszała pociągnięcie nosa.
- Wybaczam ci to wszystko... Każde ignorowanie, każde zranienie... Każde jedno przewinienie... Nie byłaś sobą. Nie mogłaś być sobą.Oboje cierpieli w ciszy. Dziewczyna za to, co mu zrobiła i do czego doprowadziła, a chłopak za każdą pojedynczą ranę, którą spowodowała ona.
- ...geez, Cameron... - zaśmiała się, ocierając swoje oczy.
- Jak dobrze ciebie mieć z powrotem.Chłopak puścił dziewczynę, sam ocierając oczy, po czym się uśmiechnął. Uśmiechnął się, mimo wszystkiego, co mu zrobiła. Mimo próby samobójczej, ignorowania, a nawet znęcania się.
On się uśmiechał.
- Wiesz, ciebie też nie jest źle. I dobrze, że wróciłaś do bycia sobą. Do bycia Sarą Guide, którą znałem od dziecka.
I w tamtym momencie w sercu dziewczyny zakiełkowało coś, czego nie doznała nigdy wcześniej.
To była miłość.
~~~~~~~~~
Hej! Napisałam coś, z czego jestem całkiem dumna! Nie wiem, czy zrobiłam dobrze, że tu to wstawiłam. Jednaaaak proszę o jakąś radę, co do pisania.Sara przynależy do Sandrleaa, czy tam -_Kwiecista_- ❤
Cameron przynależy do mnie.Jeżeli ktoś by chciał się dowiedzieć więcej o tych i innych postaciach, chętnie napiszę krótki rozdział 💖
CZYTASZ
will it ever work out? || oc one shots
De TodoPiszę tutaj one shoty ze swoimi i nie swoimi OC. Czekam na wasze opinie i krytykę.