Rozdział 5

21 2 0
                                    


Było cicho. Kichnęłam. Moje kichnięcie było na tyle głośne i mokre, że poczułam się jak podczas czytania nowej mangi yaoi.
Wszyscy się odwrócili. Zaczęli śpiewać KANIKUŁY.
Poczułam nagły przypływ adrenaliny. Coś jak mocne uderzenie łopatą. Mama często karała mnie tym jak była mała. Później zemdlałam.
Obudziłam się po pięciu godzinach. Okazało się że ta łopata, to nie adrenalina. Dostałam od Victora łopatą w głowe. Senpai mnie dotknął! Jestem podekscytowana jak podczas czytania nowej mangi yaoi! A nie chwila... To porównanie już było...
Ale chwila.. Gdzie ja jestem?
Miejsce w którym się znajdowałam śmierdziało spirytusem, dlatego czułam się jak w domu.
Lekarz: Lol dostałaś łopatą, dziwne że nie zdechłaś haha
Ja: Gdzie jestem, stary zgredzie?
Lekarz wyglądał jak stary zgred. Jego łysa glaca była pokryta gęstymi siwymi włosami. Smukła broda i błyszczące oczy sprawiły że chciałam być tylko z nim. 
Lekarz: A tak wgl to jesteś na morfinie
Tak się też czułam. Ale nie. To nie negatywny wpływ morfiny. To była miłość od pierwszego wejrzenia. 
Ja: Musze Ci coś powiedzieć...
Lekarz: Zamknij morde lol, gadam z pielęgniarką.
Wtedy poczułam, że muszę się pozbyć tej cycatej balonówy. 
Planuję zrobić to szybko i bez większego zachodu, jak Lucky Luke na dzikim zachodzie, tylko że on miał zachód a ja nie chcę zachodu.
Nagle moim oczom ukazał się widok porównywalny do narodzin dzieciątka Jezus. Senpai przyszedł mnie odwiedzić! Moja radość była gigantyczna! Kocham go jak pierogi smażone na patelni z bułką tartą i herbatą podkreślającą ca-
Nagle urwałam swoje refleksje. Poczułam mocny ból w brzuchu. Okres? Na pewno nie. Nie mogłabym mieć okresu jeśli dolepiłam sobie siusiaka z plasteliny... a może?
Senpai: I po problemie
Spojrzałam na swój brzuch. Był on duży jak balon. Myślę że to niepokalane poczęcie.
Nagle wszystko stało się ciemne. Niczego nie widziałam ani nie słyszałam. Czułam się jakby ktoś robił mi płukankę, wsadzał głowę do klozetu.
Ja: What is love? Baby don't hurt me... Don't hurt me. No more
Cały szpital zaczął śpiewać i tańczyć 
Cały szpital: Łooooooooo oh łoooooo oh łooooooo oooooh
Potężny skurcz.
Myślałam że to już koniec.
Z utęsknieniem czekałam na śmierć.
Straciłam przytomność.
Gdy się obudziłam usłyszałam płacz dziecka...
Pielęgniarka: Zaciążyłaś, trzymaj malca
To był szok. Niepokalane poczęcie. Dziecko na pewno należy do Victora. Ma podobną twarz. Właściwie to nie wiem czy podobną, bo jest czerwone i glutowate. Drze się w niebogłosy i wisi na jakimś dziwnym sznurze. Nie cierpie go. Przypomina mi moją matkę.
Ja: Powiesiło się?
Pielęgniarka: To jest pępowina ty tępa piz-
Chciała coś powiedzieć ale się pohamowała. Pewnie chodziło o piżamę.
Pępowina brzmi jeszcze gorzej. Jak można nazywać linę na której się wisi? No ja nie mogę.
Ja: Ok
Postanowiłam, że pójdę do domu. Wstałam z łóżka szpitalnego, ignorując wrzaski pielęgniarek. Czułam się wolna jak wolność wolność i swoboda i dziewczyna młoda.
Po pewnym czasie zorientowałam się, że dziecko dalej wisi na pępowinie i ciągne nim po podłodze. Bardzo dobrze. Niech nauczy się pływać
Dziecko: Ghhhhgh
Wkurza mnie to.
Chcę już zobaczyć senpaia. Nie wiem którego. Obojętnie mi.

Senpai x You (Spicy story) - SKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz