Edit: zauważyłam po komentarzach, że nie każdy do końca orientuje się, co to prequel i piszecie, że Harry stracił pamięć drugi raz. Nie winię i nie oceniam. Wspominam tylko, że prequel dzieje się przed akcją właściwą, czyli pierwszym rozdziałem, a w tym wypadku lekko się na niego nakłada. Miłego czytania!
Draco Malfoy nienawidził budzika. Zwłaszcza tego cholernego budzika Harry'ego Pottera, który codziennie budził go cholernym jazgotem. Jeszcze nie udało mu się odkryć, jakie zaklęcia rzucił Harry, by mechanizm nie zwariował pod wpływem krążącej po Hogwarcie magii, ale zamierzał to zrobić i je zdjąć, by budzik pewnego ranka po prostu wybuchł. Albo zwyczajnie rozwali go bombardą, będzie o wiele prościej.
Czuł, jak Harry porusza się obok niego leniwie i wyciąga rękę, wyłączając to ustrojstwo. Kołdra poruszyła się na jego nagich łopatkach, poczuł powietrze muskające jego skórę, chłodne, po tym jak wieczorem wygasili kominek. Jęknął niechętnie, wtulając twarz w miękką poduszkę. Zimno było kolejnym powodem, by wstać z łóżka i znaleźć w całym tym rozgardiaszu swoje wczorajsze ubrania, a na ten moment bardzo nie chciał tego robić. Było o wiele zbyt przyjemnie, zwłaszcza, kiedy Harry przysunął się trochę bliżej, a Draco mógł poczuć jego nagą skórę naprzeciw swojej, i ułożył gorące, ospałe usta na ramieniu Draco, składając chaotyczne, leniwe pocałunki na jego barku.
— Cześć — mruknął ochryple, a Draco odmruknął coś w odpowiedzi, pozwalając ustom Harry'ego pieścić bladą skórę i sunąć w dół, przez łopatkę aż do kręgosłupa. Przeszedł go dreszcz przyjemności. Za takie pobudki mógł wybaczyć skowyt tego okropnego urządzenia.
— Musimy się zbierać — westchnął Harry, muskając jedną z wypustek.
— Nie musimy — odparł Draco, wzdychając cichutko w poduszkę. Zazwyczaj to Harry proponował wagary. Co się z nim stało?
— Jest ósma. Już zaczęło się śniadanie.
— Nie pieprz, Potter. Też nie chce ci się wychodzić.
— Dzisiaj jest mecz. — Harry brzmiał na rozbawionego, a Draco obrócił się leniwie na plecy, rozwierając powieki. Potter patrzył na niego z góry, z odległości zaledwie kilku centymetrów i uśmiechał się, z niewiadomych przyczyn bardzo z siebie zadowolony. Nie miał okularów, a palące się świece nadawały jego skórze złotawego blasku. W Pokoju Życzeń nie było okien i Draco zawsze czuł się trochę, jakby bez ustanku panował tu wieczór. — Jak nie przyjdę lub się spóźnię, nie pozwolą mi zagrać.
— Poradzą sobie bez ciebie — burknął Draco, unosząc ręce i wplątując palce w poplątane włosy Harry'ego. Jęknął, czując jak niezliczone kołtuny hamują jego dłonie. Czy Potter choć raz nie mógł się łaskawie uczesać? — Z Puchonami nawet Wiewióra sobie poradzi.
Harry zmarszczył brwi.
— Jesteś okropny. Miałeś ich nie obrażać.
— A ty miałeś się czesać przed snem. Teraz to będziesz potrzebował dynamitu, żeby to rozdzielić — szarpnął dłonią, a Harry syknął z bólu.
— Jesteś okropny — powtórzył Harry, ale nachylił się wyraźnie do pocałunku. Draco ponownie zacisnął palce w jego włosach, zatrzymując go. — Aua!
— Najpierw umyj zęby, Potter — powiedział Draco, z bardzo ostentacyjnym uśmiechem samozadowolenia. W ramach rekompensaty wyciągnął się jednak do góry i musnął wargami policzek Harry'ego. — Śmierdzi ci z ust.
Harry poburczał coś pod nosem urażony i wyplatał się zarówno z objęć Draco jak i pościeli i stanął obok łóżka, przeciągając się. Draco poświęcił chwilę na obserwacje jego pleców i nagiej linii ramion– nie, żeby nie widział tego wszystkiego wcześniej. Harry nie był umięśniony, raczej szczupły i drobny, nawet niezbyt wysoki ze swoim metrem siedemdziesiąt siedem, i to dawało mu niezaprzeczalne atuty przy grze w Quidditcha. Z daleka ciągle wyglądał jak chłopiec, ale Draco, mając mnóstwo czasu, by go obserwować i dotykać, dostrzegał, że Harry tym chłopcem już na pewno nie był. I nie chodziło nawet o głębszy głos, ciemny zarost na policzkach, czy siłę, której na pewno nie spodziewałby się po jego szczupłym ciele. Uśmiechnął się sam do siebie kącikiem ust, wspominając zeszły wieczór.
CZYTASZ
Nie znam twej miłości || Drarry
Fiksi PenggemarHarry Potter jest chłopcem niezwykłym. Nie dały rady zabić go dwa zaklęcia uśmiercające, tabuny Śmierciożerców i Voldemort - najpotężniejszy czarodziej, jakiego Anglia kiedykolwiek miała okazję gościć na swoich ziemiach. Krzywdę robi sobie dopiero...