ROZDZIAŁ 3.1

14.6K 589 149
                                    

Jordan

Siedziałem przy barze w Colombo Club na jednym z wysokich barowych krzeseł. Szczęśliwie udało mi się zająć wolne miejsce na samym końcu lady. Zatem po mojej lewej znajdowała się ściana wykonana z cegieł, niczym niewykończona. Miała nadawać temu wnętrzu, jak podejrzewałem, surowszy wygląd, by ciągnący się przez kilka metrów, oświetlony bar jeszcze bardziej się wyróżniał. Jeśli tylko taki był zamysł architekta, to okazał się jak najbardziej trafny. Spełniał funkcję. Po mojej prawej stronie siedział starszy mężczyzna, którego interesował jedynie jego kieliszek. Najwidoczniej trapił go jakiś problem.

     Byłem zadowolony ze swojego miejsca, z dala od tych wszystkich ludzi, którzy wiedzieli, kim byłem, i tych, którzy chcieliby się dowiedzieć. Mowa oczywiście o kobietach, które czuły ode mnie pieniądze i chciały z tego skorzystać. W większości. Shay wydawała się inna. Nie posądziłbym jej o bycie materialistką.

     Ta dziewczyna utkwiła w mojej głowie i niczym nie potrafiłem jej stamtąd wydostać. Dlatego dzisiaj wróciłem do klubu, mając nadzieję, że ją zastanę. Jednak trwałem przy drinku już dobrą godzinę, a po niej nadal nie było śladu. Powoli traciłem nadzieję. Wybiła szósta wieczorem. Postanowiłem uzbroić się w cierpliwość i poczekać jeszcze chwilę. Zamówiłem dla siebie drugiego drinka. Teraz wyglądałem zupełnie jak facet po mojej prawej. Piłem samotnie. W domu zdarzało mi się to często. Mowa oczywiście o jednym drinku po ciężkim dniu w pracy czy kieliszku wina do kolacji. W miejscach publicznych zapewniających rozrywkę zawsze ktoś mi towarzyszył, przez co nie musiałem czuć się tak jak teraz. Jednak czego nie robi się dla chodzącego kanonu piękna, mojego ideału kobiety.

     Shay pojawiła się za barem, jakby wyszła prosto z moich myśli. Na jej widok uśmiech nieświadomie zawitał na mojej twarzy. To musiało coś znaczyć. Przyglądałem się jej poczynaniom. Obserwowałem, jak powoli zdejmuje z siebie futro, zapewne sztuczne, w kolorze beżu, po czym nastawia czajnik, jakby to leżało w jej zwyczaju. Nieustannie się uśmiechała. Aż miło było patrzeć. Na krótką chwilę zniknęła z zasięgu mojego wzroku, po czym wróciła już bez okrycia wierzchniego. Wdała się w rozmowę z inną barmanką. Ich wymiana zdań nie trwała zbyt długo, jednak zdążyła odebrać brunetce humor. Liczyłem, że dziewczyna teraz zajmie się klientami przy barze i mnie zauważy, ale to jeszcze długo nie nastąpiło.

     Zabrała jakieś dokumenty i teczki z szuflady, po czym udała się wraz z nimi schodami na górne piętro, gdzie — jak podejrzewałem — mieściło się biuro Carla, właściciela tego klubu. Przyszło mi czekać na nią dłuższą chwilę. Zastanawiałem się, co zajmuje im tyle czasu. W mojej głowie zaczęły już pojawiać się czarne scenariusze, w których coś łączyło tę dwójkę. Zrobiłem się przez to nieco podenerwowany. Dłonie zaczęły mi się pocić. Wziąłem głęboki oddech, próbując się uspokoić.

     Wróciła.

     Przyjrzałem się jej. Jej włosy wciąż były ładnie ułożone, nie rozczochrane, a jej skóra na twarzy była naturalnie blada, bez jakichkolwiek wypieków czy zaczerwienień, świadczących o jednym.

     Ulżyło mi.

     Shay zabrała tacę, po czym ponownie zniknęła mi z oczu. Tym razem przynajmniej wiedziałem, co robiła. Zbierała z sali puste szkło po klientach, którzy nie potrafili ruszyć swoich leniwych tyłków i zwrócić naczyń tam, skąd je zabrali. Mianowicie do baru. Zgrabna brunetka pojawiła się po kilku minutach z pełną tacą. Jednak coś jej przeszkodziło, by wejść za bar. Odchyliłem się nieco, by dojrzeć, co się działo, czemu nadal znajdowała się po niewłaściwej stronie lady. Zauważyłem grupkę chłopaków, którzy ledwo co musieli wkroczyć w dorosłość. Jeden z nich prowadził z Shay żarliwą dyskusję. Zszedłem z krzesła i podszedłem nieco bliżej, by zareagować, gdyby wymagała tego sytuacja.

Luksus Miłości - W KSIĘGARNIACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz