Podczas wykładania różnych alkoholi z tacy, którą ciężko mi było utrzymać przez trzęsące się ręce, próbowałam ignorować zaczepki mężczyzn. O dziwo tym razem brunet nie odezwał się słowem. Czułam za to na sobie jego spojrzenie, które nie traciło na intensywności.
Wszyscy byli ubrani w dobrym guście. Mieli na sobie koszule, co poniektórzy nawet marynarki, a do tego dobrane eleganckie spodnie. Dzięki luźnemu akcentowi w postaci sportowego obuwia wpasowali się do miejsca, w którym mieli spędzić dzisiejszy wieczór. Całość komponowała się bardzo dobrze. Byłam ciekawa, czy wybierali ubrania sami, czy mieli od tego swoich stylistów. W końcu płeć męska w większości miała problem z doborem stroju. Ich to jednak nie dotyczyło.
— Dosiądź się do nas. — Jeden z nich, wyglądający na najstarszego, nagle narzucił mi, co miałam robić. Nie spodobało mi się to. Ani trochę. W dodatku w swojej wypowiedzi posłużył się trybem rozkazującym, co nie było akceptowalne.
— Jestem w pracy — oznajmiłam, siląc się na uśmiech. Nie chciałam przeżywać kolejnych obaw o swoje stanowisko. Nie wspominałam tego zbyt dobrze. Odczucie mogło być podobne do stania na skraju wysokiego klifu, kiedy to niewiadoma siła pchała cię ku przepaści.
— Jesteś tutaj dzisiaj dla nas. Skoro chcemy, żebyś usiadła, to siadasz — zaznaczył twardo. Odłożyłam ostatnią szklankę na stolik, przełożyłam tacę do drugiej ręki, układając ją swobodnie wzdłuż ciała, pilnując się, by go nią nie uderzyć. Zamiast tego uniosłam brew z politowaniem, wzrok skupiając na nim.
— To nie ten rodzaj klubu, a ja jestem tutaj tylko i wyłącznie od zapewnienia dostatku napoi — odpowiedziałam, nie dając sobie wejść na głowę. Bez przesady. Dlaczego ci wszyscy bogaci faceci mieli innych za nic?
— Zaraz możesz tego nie robić — zagroził. Miałam ochotę przewrócić oczami.
— Już kiedyś mi to obiecano. — Przeniosłam wzrok na zielonookiego, który uśmiechnął się na moje słowa, wpatrzony w zawartość swojej szklanki.
— Jesteś...
— Daj jej już spokój — powiedział rzekomy ideał Kimberly do swojego władczego kolegi, partnera biznesowego czy kimkolwiek dla siebie byli, skutecznie zamykając mu tym usta. — Możesz odejść — zwrócił się następnie bezpośrednio do mnie.
Podziękowałam cicho, posługując się prześmiewczym tonem, po czym odeszłam bez chwili zastanowienia.
Przeprosiłam w większości pijanych ludzi przy barze, by móc się za niego dostać. Weszłam na zaplecze i odłożyłam tacę w przypadkowe miejsce, biorąc głęboki oddech. Oparłam czoło o ścianę, przymykając oczy. Nie chciałam tam wracać i narażać się ponownie na utratę pracy, z której znalezieniem nie było w Chicago wcale tak łatwo.
— Wszystko okej? — na głos Davida otrząsnęłam się, otwierając ponownie oczy.
— Nie — mruknęłam szczerze, odpychając się od ściany. Odszukałam wzrokiem drinka, którego przyszykowałam sobie już po pierwszym starciu z tą bandą zadufanych osób.
— Co jest? — dopytywał, przyglądając się moim poczynaniom. Opróżniłam przy nim pół szklanki na raz. — Upijesz się — ostrzegł.
— Tylko alkohol może mi dzisiaj pomóc — jęknęłam załamana. — Jeden facet z rezerwacji to ten, którego oblałam wtedy drinkiem. Chyba nie muszę dodawać, jak jest teraz niezręcznie.
David rozszerzył oczy na moje słowa. Rozchylił też usta w zdziwieniu. Jego wyraz twarzy mnie rozbawił. Zapewne wyglądałam podobnie jeszcze przed godziną przy barze, kiedy rozpoznałam tego pajaca.
CZYTASZ
Luksus Miłości - W KSIĘGARNIACH
RomanceKsiążka dostępna w sprzedaży m.in. w Empiku, czy na stronie wydawnictwa Editio w formacie papierowym, ebooka i audiobooka. Opis pochodzi od wydawcy: On miał miliony, ona nie miała nic. Dali sobie szczęście. Shaylene Johnson nie pozwala obrażać swoic...