retrospekcja

14 0 0
                                    

— Ostatni raz jadę z tobą nad polskie morze w środku sezonu! — odgrażała mi się pokonując metr za metrem po piasku. — Zapomnij! Napewno nie tutaj! Przecież tu jest więcej ludzi niż ziaren piasku! — marudziła bez przerwy.
Anna, moja słodka Anna. Kobieta, dla której przejechałbym pół świata.
Spotkałem ją niegdyś w tym samym miejscu, na polskiej plaży. Niecelowo rozłożyliśmy sie obok siebie - ona ze swoimi przyjaciółmi, ja ze swoimi. Było ją słychać z daleka, tak głośno narzekała na warunki, że ciężko było nie zwrócić na nią uwagi. Od razu wpadła mi w oko, co moi koledzy zauważyli i wykorzystali do podrywania jej koleżanek. W ten sposób się to zaczęło.
— Ile jeszcze będziemy leźć po tym cholernym piasku? — zapytała moja zirytowana towarzyszka. — Zaraz zdechnę i takie będziemy mieli wakacje.
Odwróciłem się do niej twarzą. Ile można narzekać? Jej się chyba limit nie skończy. Uśmiechnąłem się.
— Widzisz ten kamień? — wskazałem głaz kilka metrów dalej ręką z parawanem. — Tam idziemy.
Zrobiła naburmuszoną minę, ale bez słowa poszła za mną na miejsce. Gdy tylko dotarliśmy, rzuciła leżaki i materac na piasek a sama usiadła obok mordując mnie wzrokiem. Kochałem te czarne oczy. Nadal je kocham.
I chyba już zawsze będę kochać, bo choć czasami mam ochotę siłą zamknąć jej usta, byleby tylko przestała narzekać, to jedynym sposobem, aby to zrobić, byłby pocałunek.

Bajarzyki lawirantkiWhere stories live. Discover now