Rozdział X - Starzy Znajomi

14 2 0
                                    

      Modrowłosa nie wierzyła w to co widzi. Pośród tych pustkowi można było spotkać skupiska drzew. Nie dość duże, żeby nazwać je lasem, ale mały gaj? Czy to było dobre określenie dla iglastych drzew? Te jednak były inne niż wszystkie, które znała. Rosły na nich różowe owoce przypominające jeżynę. Kępki trawy wyrastały między piaskiem, a powietrze pachniało igłami.
- Tylko ich nie jedz - upomniał ją Kidlat, gdy zerwała jeden z owoców. - Są trujące. Ork czy troll przeżyje, gdy zje jedno czy dwa, ale lepiej nie próbować jak zadziałają na elfa.
- Więc dalej będziemy polować? - dopytała.
- Dojdźmy do obozu. - Ruszył, a dziewczyna spojrzała na niego pytająco. - Chodź, a sama zobaczysz.
- Nigdy nie możesz zdradzić co mnie czeka?
- Wtedy nie miałabyś niespodzianki. - Uśmiechnął się. - I tej zdziwionej miny. - Dostał w ramię i zaśmiał się. - Gdybyś miała broń, to dźgałabyś mnie nią? - dopytał.
- Mam to udogodnienie, że mogę cię dźgać, a później uleczyć i śladu nie ma - odpowiedziała, a białowłosy stanął.
- Nie uważasz. - Obrócił się i pochylił w jej stronę. - Że to niezbyt pożyteczne wykorzystanie daru?
- Daru, którego nie mogę wykorzystać i o którym nikt nie może się dowiedzieć - odpowiedziała patrząc mu pewnie w oczy. - Ale poćwiczyć nigdy nie zaszkodzi, nie uważasz?
- Podać nóż? - spytał z wrednym uśmiechem, a Skinandi uniosła kąciki ust.
- Gdzie mam go wbić? - Uniosła dłoń do jego szyi i palcem delikatnie jechała w dół. Troll złapał ją, gdy była przy sercu.
- Nigdy w plecy, a gdy będziesz chciała mnie już zabić, to wbijaj tutaj. - Modrowłosa nie spodziewała się takich słów. Przyglądała się mu próbując cokolwiek zrozumieć. Niebieskoskóry uniósł kąciki ust i drugą ręką przyciągnął ją do siebie, a rękę, którą trzymał, zarzucił sobie na szyję. - Zachowujesz za duży dystans jak na niewolnicę - powiedział cicho. - Musisz się zachowywać naturalnie. Grać moją kochankę. Kobietę, którą posiadłem już nie raz - szepnął, a Skinandi przełknęła ślinę. Czemu wcale nie przeszkadzało jej to, co teraz robił? Powinna go odepchnąć, choć zacząć mu wyrzucać co robi... Dlaczego zamiast tego patrzyła mu prosto w oczy wyczekując kolejnego ruchu? - Nie bądź tylko uległa. Sama wykonuj ruchy, które sprawią, że oni uwierzą, że należysz do mnie. - Odsunął się, a Skinandi odetchnęła lekko.
- Kidlat... - Podeszła do niego wtulając piersi w jego pierś. Zarzuciła mu rękę na szyję, a drugą przemknęła po policzku i przejechała po kle. Mężczyzna przyłożył rękę do jej krzyża i przycisnął do siebie. Pochylił się, a ich twarze były tuż przy sobie. Musnął czubkiem nosa po jej policzku i zbliżył do ust.
- Pozwolisz mi na to? - spytał, a Skinandi uniosła delikatnie kącik ust. Dziwne uczucie ogarnęło jej ciało i jedynie głos w głowie powstrzymał ją przed powiedzeniem czegoś, czego mogła później żałować.
- Nadal kąsam i tym razem zrobię to mocniej. - Troll również uśmiechnął się.
- Żebym ja cię nie pogryzł - odpowiedział i złapał zębami jej dolną wargę. Pociągnął ją lekko i puścił. Skinandi popatrzyła mu prosto w oczy i musnęła jego usta. Złączyły się, a białowłosy wsunął język do jej ust i od razu tego pożałował. Elfka ugryzła czubek jego języka. - Wredna - mruknął odsuwając się.
- Chyba nie myślałeś, że zrobiłam to dla przyjemności? - spytała, a Kidlat pociągnął ją za ucho. - I kto jest nieznośny? - Skrzywiła się.
- Tej wojny ze mną nie wygrasz - odpowiedział z wrednym uśmiechem.
- Pożyjemy, zobaczymy - odpowiedziała, a troll zaczął się śmiać.
- Nie dajesz mi się nudzić. - Potargał jej włosy i ruszył dalej, a dziewczyna podążyła za nim. Miała mętlik w głowie. Czemu jej ciało się tak zachowywało przy nim? Czemu go pocałowała? Ugryzienie miało być tylko wymówką, ale podejście do niego... Musi się skupić. Miał nauczyć ją bronić się i to było teraz najważniejsze.
      Gdy doszli do miejsca, które nazywał obozem, patrzyła na ten mały obszar z niedowierzaniem. Przy kamiennej ścianie stały dwa wozy ułożone niemal prostopadle. Między nimi były rozciągnięte skóry, które chroniły pusty teren przed słońcem. Znajdowała się tam młoda taurenka. Prosta spódnica sięgała ziemi, ale pasek materiału, który robił za bluzkę ledwo zakrywał pokaźne, krągłe piersi. Brązowe włosy i sierść kontrastowały z kremową skórą. Przeniosła wzrok na dwójkę wędrowców. Kąciki ust od razu się jej uniosły i ruszyła w ich stronę lekko unosząc spódnice.
- Kidlat! - pisnęła i rzuciła się trollowi na szyję. - Wreszcie wróciłeś. - Ucieszyła się wtulając w niego.
- Ciebie też miło widzieć, Vasi - odpowiedział obejmując ją ręką. - Ale udusisz mnie zaraz.
- Nie przesadzaj. - Odsunęła się od niego lekko zawstydzona. - Aż tyle sił to nie mam. - Przeniosła wzrok na elfkę i skrzywiła się.
- A ty kim jesteś?
- To Skinandi. - Białowłosy ściągnął jej kaptur. - Podróżuje ze mną.
- Jest elfką jak Okara! - stwierdziła podekscytowana, a modrowłosa posłała mężczyźnie pytające spojrzenie.
- Nie do końca. Porównać ich, to jak porównać orka i trolla.
- Czyli są inni? - Stanęła tuż przed elfką, która spięła się lekko. - Czy wszystkie elfie kobiety są tak pozbawione kobiecości? - spytała patrząc dziewczynie prosto w oczy.
- Piersi nie czynią cię lepszą kobietą ode mnie - odpowiedziała widząc, gdzie taurenka kieruje swój wzrok.
- Ale lepiej je mieć niż ich nie mieć. - Posłała wredny uśmiech fioletowoskórej i przylgnęła do ramienia Kidlata przyciskając do niego piersi. - Prawda? - dopytała z uroczym jak na woła uśmiechem.
- Vasi, daj spokój. - Męski głos dotarł do uszu modrowłosej i od razu przeniosła wzrok na elfa, który szedł w jej stronę, a raczej półelfa. Jego jaśminowy kolor skóry przywodził na myśl leśne elfy, ale te rude, niemal palące się niczym ogień włosy były ludzkie. Jego uszy też były tylko lekko dłuższe od ludzkich, ale ostro zakończone jak elfickie. - Miło zobaczyć znajomą twarz. - Położył rękę na ramieniu białowłosego, a ten zrobił to samo.
- Wszyscy w drodze? - dopytał Kidlat, a mężczyzna przytaknął.
- Każdy szuka szczęścia na własną rękę. - Cofnął się o krok i przeniósł spojrzenie na nieznajomą. - Co robisz z nocną elfką u boku?
- Zabijam czas - zaśmiał się troll, a modrowłosa od razu posłała mu mordercze spojrzenie. - Dopóki ona nie spróbuję zabić mnie.
- Żebyś się nie zdziwił - mruknęła pod nosem splatając ręce pod piersiami. Kidlat zaczął się śmiać, a zaraz za nim pół elf. Tylko taurenka wyglądała na zbitą z tropu. Raptor od razu podszedł do dziewczyny i przejechał pyskiem po jej brzuchu.
- Nie wiem gdzie ją znalazłeś, ale cięty język u nocnych elfek jest wręcz niespotykany - powiedział rudowłosy, a spojrzenie dziewczyny spotkało się z jego. - Wybacz za moje zachowanie. - Podszedł dwa kroki bliżej jej i ukłonił się. - Jestem Okara.
- Ze mną się tak nie witałeś - mruknęła niezadowolona taurenka.
- Fun tire paapaa - dodał, co znaczyło, za jej też i wystawił dłoń w jej stronę.
- Jestem Skinandi. - Podała mu swoją, a ten musnął jej wierzch.
- Didan... - Popatrzyli sobie w oczy. - Awon iroyin ti iwo ti de nibi. Sora.
- Co on mówi? - zdziwiła się Vasi, a białowłosy uśmiechnął się lekko.
- Nie mam pojęcia. To stary elficki język.
- Wychwalam urodę twojej towarzyszki - odpowiedział pół elf i puścił dłoń modrowłosej, która uśmiechnęła się tylko lekko. Dobrze wiedziała, że skłamał. W końcu ostrzegł ją i użył imienia, którego nie powinien znać. Niepokój pojawił się przez chwilę w jej głowie, ale skoro elfy przybyły do taurenów, to pewnie wieść o kapłance rozeszła się już po tych ziemiach. 
- Jej? - Taurenka popatrzyła na nich. - Co tu komplementować?
- Gdybyś weszła do miasta elfów nazwaliby cię spasioną krową, a z nią każdy starałby się przywitać - odpowiedział i przeniósł wzrok na brązowowłosom. - Żeby choć na chwilę zwrócić jej uwagę.
- Krową?! - krzyknęła niezadowolona. - Wolę być tą krową niż wyglądać jak ona.
- Każda rasa ma swój ideał, czyż nie? - Wtrącił się Kidlat, a dziewczyna spojrzała na niego.
- Oczywiście. - Od razu mu przytaknęła. - Opowiesz mi o tym, gdzie byłeś? - spytała ciągnąc go w stronę wozów.
- Zapraszam do naszych skromnych progów. - Okara wystawił ramię. Skinandi przeniosła na niego spojrzenie. Miała w głowie tyle myśli, ale musiała odsunąć je wszystkie na bok. Teraz liczyła się tylko dwójka nieznajomych. Chciała wiedzieć o nich cokolwiek.
- Wolę, żebyś traktował mnie normalnie.
- Ile przebywasz na tych ziemiach? - dopytał przyglądając się jej.
- Dość, żeby odetchnąć od tych sztywnych i wymuszonych zachowań.
- I na tyle, żeby twoja skóra ściemniała - dodał.
- Zgadza się. U was jest na odwrót. Twoja skóra była ciemniejsza, ale pojaśniała.
- Tak. - Uniósł lekko kąciki ust. - Na początku kupowałem minerały, ale zbyt dużo mnie to kosztowało.
- Można je kupić? - zdziwiła się.
- Tak, ale kosztują niemal fortunę. Elfy, które je wynoszą, wiedzą co ich czeka, gdy ktoś się dowie. - Razem ruszyli w stronę wozów.
- Co tu robisz? - dopytała. - Czemu nie żyjesz pośród elfów?
- Na to pytanie chyba nie trudno odpowiedzieć. - Posłał jej pojedyncze spojrzenie.
- Nauczyłam się nie oceniać po pochodzeniu czy rasie, ale to jedna z najprostszych odpowiedzi.
- Ty jesteś idealna, a jednak uciekłaś. Ja miałem dość wytykania palcami. - Stanęli przy trollu, który oczekiwał przy wejściu na taurenkę.
- Znowu cię męczy? - spytał cicho pół elf, a białowłosy zaśmiał się pod nosem.
- Zdążyłem się przyzwyczaić. - Spojrzał na nich, a Skinandi uniosła brew widząc jego spojrzenie. - Jednak twoje zainteresowanie płcią przeciwną jest wręcz zaskakujące.
- Jak być obojętnym przy takiej kobiecie? - odpowiedział z lekkim uśmiechem i odszedł, posyłając pojedyncze spojrzenie elfce. Ta niemal od razu przeniosła wzrok na trolla, który wyglądał jakby się zastanawiał.
- Znalazłam! - Vasi pojawiła się w wejściu, ale uśmiech szybko znikł z jej twarzy. - A ty nie masz nic do roboty? - spytała niezadowolona.
- O co ci chodzi? - spytała modrowłosa mając dość jej podejścia. Widziała jej spojrzenia i nie rozumiała, czemu dziewczyna naskakuje na nią przy każdej możliwej okazji. Przecież...
- Idź sobie do Okary, a nas zostaw w spokoju.
- Nas? - powtórzyła za nią, a Kidlat ułożył rękę na jej ramionach.
- Bądź milsza dla Skinandi. Będziecie musiały trochę wytrzymać w swoim towarzystwie. - Elfka aż zmarszczyła brwi. Czy oni...
- Jak mam być miła jak się z nią obściskujesz? - Wypuściła ze złością powietrze z nosa.
- A nie wolno mi? - dopytał przyciągając dziewczynę, która od razu złapała go za brodę i z całej siły pchnęła ją do góry.
- Nie pozwalaj sobie - warknęła, a białowłosy puścił ją śmiejąc się.
- Nie podoba ci się? - spytała zbita z tropu Vasi.
- Też to chętnie usłyszę - dodał Kidlat, a elfka uśmiechnęła się wrednie.
- Wolałabym przelecieć taurena niż ciebie - powiedziała patrząc mu prosto w oczy. Czuła jak wszystko się w niej buntuje i robi niedobrze. 
- Czyli Ibwe nie był ci obojętny? - dopytał, a modrowłosa zaśmiała się.
- Aż tak bardzo nurtuje cię pytanie, czy rozchyliłam przed nim nogi czy nie? - Podeszła do niego. - Spytaj przyjaciela. - Minęła go szturchając w ramię i podeszła do jaszczura, który od razu wymusił pieszczoty.
- O czym mówiliście? - dopytała taurenka.
- O niczym ważnym - odpowiedział jeszcze przez chwilę nie spuszczając oczu z elfki.

Oju PlatinumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz