- Kurwa! Ja jak idę do sklepu to idę po coś. Wchodzę, biorę, płacę, wychodzę. Dlatego nigdy nie zrozumiem kobiet. Chodzą godzinami, czekają na jakąś jebaną promocję, bo może będzie 1% taniej, bo to oszczędność w chuj, w końcu kupują, założą raz, albo wcale, bo w domu okaże się zły kolor i dwa tysiące chuj strzelił.
- Możesz tak nie kląć. - Westchnęłam zirytowana. - Przecież nic nie kupiłam, a ty doskonale wiedziałeś, że wybieram się na zakupy.
- Po podpaski, a nie na wycieczkę po sklepach.
- O co ci chodzi? Mówiłam, że mogę pójść sama - powiedziałam już lekko zdenerwowana.
- Zmarnowałaś czas. Nie tylko swój, ale też mój - stwierdził, wyprzedzając jakiegoś gościa, który ośmielał jechać w zabudowanym osiemdziesiąt kilometrów na godzinę.
- Nie pędź tak. A co jeśli, gdzieś będzie stała policja? Zabiorą ci prawko -powiedziałam, starając się nie pokazać, że bałam się, gdy jeździł jak wariat. Nie raz cudem uniknął kolizji, a raczej wypadku, który mógł zakończyć się śmiertelnie.
- Myślisz, że boję się policji? - Zaśmiał się, a wtedy jak na zawołanie, rozległa się syrena policyjna.Spojrzałam w lusterko i westchnęłam cicho, przymykając oczy. Evan przeklął pod nosem, ale grzecznie zjechał na pobocze.
- Dzień Dobry. Dokumenty poproszę. - Rozległ się głos funkcjonariusza. Mężczyzna wyjął wszystko i wręczył je kontrolerowi. - Dokąd panu tak pilnie?
- Narzeczona. Nie najlepiej się czuje - powiedział, a ja nie powstrzymałam się i prychnęłam, słysząc te słowa. Policjant nachylił się, mierząc mnie podejrzliwym wzrokiem, gdy ja zorientowałam się, że Evanowi wyskoczyła żyłka na szyi. Był ostro wkurwiony.
- Do szpitala to chyba nie w tę stronę - oznajmił funkcjonariusz, poprawiając swoją granatową czapkę. - Dobrze się pani czuje? - zapytał wciąż obserwujący mnie blondyn.
- Nie zupełnie. - Przybrałam poważną minę. - Poprosiłam narzeczonego... - Te słowa ledwie przeszły mi przez gardło. - Żeby troszkę się pospieszył, ale to fakt. Przesadził z prędkością.- Przesadził to zbyt delikatne określenie. - Sto dwadzieścia w terenie zabudowanym to zdecydowana PRZESADA. - Zaakcentował ostatnie słowo.
- Wiem. Najmocniej przepraszam. To się więcej nie powtórzy - zapewnił Evan.- Tego jestem pewien, bo jestem zmuszony zatrzymać pana prawo jazdy - oznajmił spokojnie policjant.
- Słucham? - zapytał jeszcze bardziej wkurwiony Evan. Modliłam się tylko, aby nie miał pistoletu przy sobie, bo inaczej... To mogłoby się skończyć tragicznie.- Przekroczył pan dozwoloną prędkość o ponad siedemdziesiąt kilometrów na godzinę.
- Nie może pan zrobić wyjątku?
- Przykro mi. Znaki stoją na miejscu, pani nie wygląda na umierającą - Wskazał na mnie. - Napisu ambulans nie widzę, więc nie miał pan prawa jechać tak szybko - powiedział z uśmiechem. - Wypiszę mandat i radzę zadzwonić po lawetę i taksówkę - dokończył, po czym oddalił się.
- Kurwa! - Warknął, uderzając pięścią w kierownicę.
- Ostrzegałam cię. - Mruknęłam z nutką satysfakcji. Wreszcie coś mu się nie upiekło.- Masz coś jeszcze, kurwa, do powiedzenia!? - zawołał wściekle.
Lekko wystraszona wlepiłam wzrok w podłogę.
CZYTASZ
Uwieść Gangstera...
RomanceJak wiele jesteś w stanie poświęcić, aby uratować świat? Czy jesteś gotowy wyrzec się samego siebie, aby zostać bohaterem, o którym nikt nie usłyszy? Czy jesteś gotowy zrobić wszystko dla powodzenia misji? Kira to dorosła kobieta, która została przy...