Później tego wieczora Riana zeszła do gospody. Miejsce było zatłoczone, głównie przez ludzi, w większości pijanych lub leżących na stołach i pod nimi. W rogu karczmy, w swoim gronie siedziała grupa krasnoludów. Grali oni w nieznaną kobiecie grę karcianą. Nie było tam elfów, a przynajmniej brunetka żadnych nie widziała. Nie umiała też nigdzie dojrzeć wiedźmina, za to jego towarzysz niezwykle rzucał się w oczy: pijany Jaskier na środku karczmy śpiewał o rozpustnej córce rybaka.
Riana w końcu znalazła wolny stolik. Po chwili jedna z kelnerek przyniosła jej polewkę i kufel piwa. W czasie, gdy kobieta jadła, przy stoliku krasnoludów wywiązała się głośna kłótnia. Jeden z nich - prawdopodobnie przegrywający - wstał z miejsca i rzucił w Jaskra jedzeniem, które miał pod ręką.- Zamknij mordę, grajku! Nikogo nie interesuje twoje rzępolenie.
- Rzępolenie?! To się nazywa sztuka! Do której widocznie nie dorosłeś!
-Słucham?! Czy ty robisz sobie żarty z mojego wzrostu?!
Krasnolud chwycił topór i ruszył w stronę barda, który w panice zaczął szukać swojego przyjaciela. Szybko zorientował się, że na jego nieszczęście wiedźmina nie ma w karczmie. Jaskier podjął ostateczną próbę i uciekł do stolika Riany.
- Pomóż mi.
- Nie.
- Zapłacę ci. No proszę, dostaniesz, co tylko chcesz.
Gdy jego oprawca zbliżył się, Jaskier przeskoczył przez stół i usiadł obok Riany, tak aby kobieta oddzielała go od agresora.
- Przepraszam panienkę.
Brunetka nie zareagowała. Przez całą akcję ani razu nie podniosła głowy znad swojej zupy i teraz również nie planowała tego robić. Zachowanie dziewczyny jeszcze bardziej zdenerwowało krasnoluda.
- Słuchaj, paniusiu, na razie mam zamiar porachować kości twojemu chłoptasiowi, ale jak będziesz mi w tym przeszkadzać, porachuję je również tobie.
Kobieta parsknęła śmiechem.
- Co cię tak bawi?
- Twój plan.
Dalej nie podnosiła wzroku.
- Tak? Ciekawe, dlaczego?
Dziewczyna wyciągnęła sztylet tak, aby rozmówcą go zauważył i tym razem to on się zaśmiał.
- Jak już z wami skończę, dopilnuję, aby ten sztylet wrócił do krasnoluda, któremu go ukradłaś.
- Ukradłam? Ciekawa teza.
- Znam Zoltana i wiem, że w życiu nie oddałby niczego komuś takiemu jak ty lub on!
Gniewnym gestem wskazał na Jaskra.
Brunetka po raz pierwszy od początku rozmowy spojrzała na swego rozmówcę.
- Doprawdy?
Krasnolud spojrzał prosto w oczy dziewczyny i lekko się zawahał.
- Chyba, że...
W międzyczasie do karczmy wszedł wiedźmin. Zauważywszy całą sytuację, Geralt skierował się do ich stolika.
- Jakiś problem?
Właściciel topora był wyraźnie zmieszany wejściem wiedźmina lub czymś, co ujrzał w oczach dziewczyny.
- Nie... Nie... Już nic.
- Tak myślałem.
Wiedźmin poklepał krasnoluda po plecach, po czym ten odszedł do swojego stolika. Jaskier był oszołomiony tym, co właśnie się wydarzyło.
CZYTASZ
Porzucana || Wiedźmin ff
FanficJest to moja pierwsza książka. Staram się nie popełniać błędów, ale jakieś na pewno się znajdą. Książka bazuje raczej na sadze A.Sapkowskiego, ale mogą pojawiać się wątki z serialu Netflixa i gier CD projekt Red. Akcja dzieje się przed Krwią Elfów...