Rozdział IV

77 9 0
                                    

Dziewczynę obudził podmuch zimnego wiatru. Sięgnęła do skroni, aby się podrapać.

-Nie drap. Jeszcze się nie zagoiło.

Usłyszała głos białowłosego. Zaczęła przytomnieć i usiadła. Geralt zakładał torby na konia, a Jaskier jeszcze słodko spał.

-Dzień dobry.

Powiedziała dziewczyna, wstając.

-Zaraz ruszamy w drogę.

Riana spojrzała na śpiącego barda.

-Doprawdy?- spytała, wskazując bruneta.

-Jaskier! Jaskier, wstawaj!- Geralt kopnął przyjaciela w nogi.

-Co... Co się dzieje?

Mężczyzna wstał, przecierając oczy. Fryzurę miał rozczochraną, przez co wyglądał komicznie, ale i troszkę uroczo. Na widok zaspanego barda dziewczyna lekko się uśmiechnęła, jednak szybko się opanowała i skarciła w duszy. Na szczęście żaden z mężczyzn tego nie zauważył.

-Ruszamy.

Geralt wziął konia i ruszył w stronę drogi, Jaskier poprawił włosy i podążył za towarzyszem. Riana postanowiła tymczasowo do nich dołączyć. Obóz nie znajdował się daleko w lesie, więc szybko dotarli do głównego dziedzińca.

-Tutaj się rozdzielamy?

Brunet nie ukrywał nadziei w głosie.

-Zależy, czy też idziecie na północ, czy nie.

Po minie barda dziewczyna poznała, że również idą na północ i że ich wesoła kompania się jeszcze nie rozpada.

-Nie rozdzielamy się.

Podsumował Geralt, wsiadając na konia. Słońce dopiero wschodziło, a zimny wiatr zwiastował nadejście jesieni.

- Zapachniało powiewem jesieni,
Z wiatrem zimnym uleciał słów sens.
Tak być musi,
Niczego nie mogą już zmienić,
Brylanty na końcach twych rzęs...

Kompania ruszyła na północ w stronę  Riedbrune. Szli w rytm jednej z ballad Jaskra, brunet szedł po lewej stronie jadącego na koniu białowłosego mężczyzny, po prawej zaś szła kobieta w fiołkowym płaszczu z kapturem zakrywającym jej włosy.

***************************************

Dzisiaj trochę krótszy rozdział, ale mam nadzieję, że mimo to się spodoba.

Jeżeli macie jakieś uwagi, propozycje czy cokolwiek to piszcie.

Porzucana || Wiedźmin ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz