Rozdział VIII

69 7 2
                                    

Rianę obudziły promienie słońca wpadające do pokoju przez okno. Otworzyła oczy, ale na razie nie planowała wstawać. Leżała, patrząc na pogrążone w porannej rutynie miasteczko i starała się przypomnieć sobie dokładnie wczorajszy wieczór, którego skutki objawiały się niewielkim bólem głowy. Nagle poczuła, że ktoś kładzie rękę na jej tali, zareagowała niemal natychmiast - rzuciła się na prowokanta przygniatając go do łóżka i upewniając się że nie ma możliwości ruchu.

- Jaskier?!

- Riana?!

- Ja pierdolę, nie strasz.

Wiedząc że że strony poety nic jej nie grozi, puścila go i rzuciła się na wolną stronę łóżka.

- Ja mam nie straszyć?! To ty mnie pobiłaś!

Na oskarżenie mężczyzny zareagowała tylko śmiechem.

- Dlaczego nie pytasz czy my...?

Przerwała mu w pół zdania.

- Pankratz, nie trzeba być mistrzem dedukcji żeby wiedzieć że to nie realne.

- Czuję się urażony.

Uśmiechnął się lekko i obrócił głowę tak aby patrzeć na dziewczynę, ona również spojrzała na niego. Gdy ich wzrok się spotykał, obydwoje dostrzegli w swoich oczach coś więcej niż tylko kolor tęczówek. Oczy Riany były ciemne, ale świecące jakby ktoś zamkną w nich tysiące małych gwiazd, tęczówki Jaskra były błękitne jak głęboki, spokojny ocean. Brunetka szybko odwróciła wzrok od niebieskookiegi i kontynuowała.

- Primo: obydwoje jesteśmy ubrani, secundo: jesteśmy wrogami, tertio: hmm.. muszę się zastanowić ale jakieś tertio znajdę.

- Primo... masz rację, ale secundo: jacy wrogowie podróżują razem, piją cały wieczór razem, jeszcze wcześniej jedno ratuje drugiego i kończą razem w łóżku. Nie jesteśmy już wrogami.

- To jak opiszesz naszą relację?

- Przyjaciele...?

Wypowiadając to słowo zastanawiał się czy aby nie przesadza, poduszka lądująca z dużą prędkością na jego twarzy utwierdziła go w tym przekonaniu.

- Przesadzasz.

Brunetka dodatkowo słowami potwierdziła jego tezę.

- To jak inaczej?

- Niewrogowie?

Propozycja ciemnookiej wywołała śmiech u bruneta.

- Niewrogowie? Wiesz że takie słowo nie istnieje? Co ty robiłaś na Oxnfurcue? Wygrałaś kupon w karty?

Za swoje drwiny dostał ponownie w twarz poduszką.

- Czekam na inne propozycje, panie profesorze.

Jaskier dobrze wiedział że jakiejkolwiek by propozycji nie dał dziewczyna by go wyśmiała, więc nie pozostało mu nic innego jak przyznać jej rację.

- Dobrze, zostajemy niewrogami.

Leżeli tak przez chwilę w ciszy pogrążeni w swoich myślach, obydwoje starali się dokładnie sobie przypomnieć co stało się wczoraj. Ciszę przerwał brunet z mądrym planem, skonfrontowania ich wspomnień.

- Ile pamiętasz z wczoraj?

- Większość.

- To jak się tu znaleźliśmy?

- Tego nie pamiętam... A ty?

- Też.

- A jakie masz ostatnie wspomnienie?

Teraz Riana podjęła próbę wyciągnięcia wspomnień z trubadura.

- Geralt przyszedł... ma chyba jakieś zlecenie, gadaliśmy i potem już nic nie pamiętam. Może tylko że dużo się śmialiśmy i jakieś fragmenty rozmów. A jak z tobą?

Mina poety, podczas przypominania sobie wczorajszych wydarzeń, wywołała uśmiech na twarzy Riany, ale szybko się opanowała aby on tego nie dostrzegł.

- Niewiele więcej. Zastosowałeś okropny podryw na kelnerce, na który o dziwo poleciała. Potem...

Wypowiedź przerwał jej Jaskier.

- Kelnerka! Pamiętasz może, która to?

- Chcesz ja przeprosić?

- Głównie chodziło mi o to aby znów do niej nie uderzał. Ale mogę ją przeprosić...

- Jesteś okropnym człowiekiem.

Brunet wogóle nie przejął się wyzwiskiem kobiety.

- Pewnie tak. To jak pamiętasz która to?

- Nie.

Po chwili dziewczyna wyrzuciła barda z pokoju, sama się uczesała, nałożyła makijaż. Następnie zabrała swoją torbę i wyszła do miasteczka na cały dzień.

***

Spędzili w Riedbrune kilka dni. W okolicy nie brakowało potworów, więc wiedźmin miał co do roboty. Okazało się że ludzie, w przeciwieństwie do krasnoludów, dorośli do sztuki Jaskra, więc i ten miał jak zarobić. Riana wychodziła na całe dnie do znanego tylko sobie miejsca. Wracała dopiero wieczorem i wtedy też odbywały się codzienne popijawy i rozmowy trójki towarzyszy. Dziewczyna szybko odkryła że nie tylko ona ma sekrety, o których nie wspomina nawet podczas największego upojenie alkoholowego. Dla Geralta takimi tematami była Cintra i cokolwiek się tam wydarzyło, wszystko przed opuszczeniem Kaer Morhen, czarodziejki, szczególnie czarnowłosa Yennefer, o której pewnego wieczoru wygadał się trubadur, za co wiedźmin nie odzywał się do niego przez następną dobę. Nawet Jaskier miał swoje sekrety, nigdy nie wspominał o dzieciństwie, o tym jak przybrał przydomek i przestał tytułować się wicehrabią. Były również poszczególne historie, na których wspomnienie przez białowłosego reagował szybką zmianą tematu. Po jednej z nich, która wiedźmin wyjawił w odwecie za Yennefer, dziewczyna stwierdziła że nie ma co drążyć, bo dotyczą one głównie jego nieudanych i upokarzających podbojów miłosnych. Dziewczyna ukrywała dużo więcej, a przynajmniej tak jej się zdawało. Opowiadała głównie o Oxnfurcue i tym jak poznała Zoltana, wiele historii zmyśliła lub zmieniła, żeby mężczyźni nie wiedzieli zbyt wiele, znała ich zbyt krótko aby im ufać, choć z czasem mówiła coraz więcej tych prawdziwych historii.

***************************************

Kolejny rozdział! Nareszcie 🙈
Mogą pojawiać się błędy, bo Dżasta nie ma aktualnie czasu. Więc jak coś wyłapiecie piszcie, postaram się poprawić.
Generalnie miłej kwarantanny. Siedźcie na rzyci jeśli nie jesteście wiedźminami/magami i nie macie immunitetu.

♥️♥️♥️♥️

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 28, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Porzucana || Wiedźmin ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz