❝now the day bleeds into nightfall and you're not here to get me through it all❞
Uśmiechnęłam się, kiedy sylwetka Leona mignęła mi przed oczami na szklanym ekranie. Siedzieliśmy na szczycie trybun i ciężko było dostrzec nam ciało szatyna z naszych miejsc, a co dopiero spojrzeć na jego twarz. Wiedziałam, że jest zmęczony. Wiedziałam, że już ledwo oddycha i traci siły z każdą minutą, a mimo wszystko wciąż się nie poddawał. Dzielnie walczył o kolejne punkty, pokazując, jak bardzo zasługuje na miano kapitana.
Fran wstała z ławki i stanęła na niej, żeby zobaczyć lepiej akcje na boisku. Spojrzałam na nią z dołu, kiedy z wyraźnym uporem kibicowała naszej drużynie. Zawsze wiedziałam, że jest ich fanką numer jeden, ale czemu mam się dziwić skoro wszyscy z nas zostali wychowani w miłości do tego sportu? Poszłam w jej ślady, przysuwając się bliżej niej. Objęła mnie ramieniem i krzyknęła imię Verdasa. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, kiedy odwrócił się w naszą stronę i zaczął rozglądać się po trybunach. Poczułam ciężar i odwróciłam głowę, patrząc na roześmiane oczy Lotty.
— Czuję się, jakbyśmy cofnęli się o kilka lat do tyłu i oglądali jeden ze szkolnych meczów. — Stwierdza i wyjmuje z torebki opakowanie moich ulubionych żelek. Podaje mi je, a ja dziękuje dziewczynie skinieniem głowy. Znów patrzę na boisko, gdzie sędzia zarządza rzuty osobiste w ostatnich minutach meczu. Widzę, jak León staje na wprost kosza. Zaciskam kciuki, mając nadzieję, że wygrają ten mecz. — Zapomniałam, co znaczy kibicować na żywo. — Dodaje, a ja mogę wyczuć, że jej głos stał się troszkę nerwowy.
— Zamknij się Lotty! — Beszta ją Fran, która niemal wpada na plecy Marco. Łapię ją za rękę i przyciągam do siebie, uważnie patrząc na jeden z ekranów, gdzie znajduje się sylwetka Leóna. To był pierwszy mecz, na którym byłam odkąd gra w stanowej drużynie. Wiedziałam, że reszta naszych przyjaciół stara się być na nich, jak najczęściej, żeby go wspierać, dlatego bardzo się stresowałam. Bałam się, że przyniosę mu pecha i przegrają mecz, dzięki któremu będą mogli starać się o wygranie ligi. Finały mają się odbyć za niecałe cztery tygodnie, a ja byłam kłębkiem nerwów.
— Zrobisz to. — Szepczę, gdy widzę, jak kozłuje piłkę przed sobą. Podnosi ją i układa w dłoniach. Celuje w kosz i dosłownie wszyscy zamierają na chwilę. Ściskam nasze dłonie bardziej, prosząc, żeby wszystko się udało, aby każdy szczegół poszedł po jego myśli. Rzuca do kosza, delikatnie podskakując i wszystko rozgrywa się w wolnym tempie, że czuje się, jakby zwolnił cały świat, a nie tylko hala koszykarska w centrum Atlanty. I udało mu się. Trafił idealnie w ostatniej sekundzie gry, kończąc spotkanie z trzypunktową przewagą.
Zrobił to.
Fran zaczyna skakać i piszczeć. Marco ściągnął ją z ławki i wziął na ręce. Fran krzyczała jeszcze przez chwile, zanim brunet pocałował ją w usta, kończąc jej fanowski tryb. Lotty objęła mnie i pisnęła, czy to widziałam, a ja patrzyłam tylko na Leóna, który został zamknięty w uścisku przez swoją drużynę. Tak bardzo chciałabym znaleźć się teraz obok niego i pogratulować dostania się na półfinały. Wiedziałam jednak, że nie zostanę tam wpuszczona, chyba że byłabym jego rodziną.
— Lotts, da się jakoś do nich dostać? — Zwracam się do przyjaciółki, która po krótkim zastanowieniu, kiwa twierdząco głową. Łapie mnie za dłoń i zeskakujemy z ławki, niemal biegiem schodząc z trybun w dół. Kiedy jesteśmy w pierwszym rzędzie, odbijamy w lewo, za chłopaka, który obsługiwał nagłośnienie.
— Andy powinien nas wpuścić. — Rzuca przez ramię, kiedy stajemy przez bramką na boisko. Znajdujemy się obok ławek rezerwowych naszej drużyny. Blondynka otwiera ją i przechodzimy na metalowe schodki. Zauważa nasz rudowłosy chłopak z ciemnymi oczami, który wydaje mi się bardzo znajomy. Kieruje się w naszą stronę i posyła uśmiech Charlotte, która rumieni się i ściska moją dłoń jeszcze bardziej. Pierwszy raz od dawna, widzę, jak się rumieni i zachowuje niczym zakochana nastolatka w pobliżu jakiegoś mężczyzny. Uśmiecham się, kiedy dociera do mnie, że Andy może być kimś więcej niż tylko znajomym. — Hej An! Możemy podejść do Leóna? Chciałyśmy mu pogratulować.
![](https://img.wattpad.com/cover/213358612-288-k376431.jpg)
CZYTASZ
𝙎𝙊𝙈𝙀𝙊𝙉𝙀 𝙔𝙊𝙐 𝙇𝙊𝙑𝙀𝘿 || short story [zakończone]
Fiksi PenggemarVioletta Castillo, spadła na dno.