Otoczony murem

17 1 0
                                    

- Poszedłbyś do wioski po świeże mleko i chleb? Na głównej ulicy zobaczysz cytrynowy domek z dachem ze strzechy, którego otacza jasnozielony płotek – wyjaśniła z rozbawieniem Aviva.

O świcie osiemnastolatek wyruszył kamienistą dróżką. Wiosenne promyki smyrały jego spragnione słońca lica. Na liściach roślin migotała poranna rosa. Wokoło kiełkowały młode łodygi. Gdzieniegdzie rozkwitły także żółte i fioletowe płatki kwiatów. Wszędzie czuł woń ich słodką woń. W drodze powrotnej zamierzał zebrać bukiecik drobnych, błękitnych niezapominajek dla Avivy. O tak, kochała niezapominajki.

W ręku trzymał wiklinowy koszyk, którym teraz bujał w rytm kroków. Zauważył pierwsze zabudowania wioski. O tak wczesnej porze niewielu ludzi mógł spotkać. Jedynie raz zobaczył młodego chłopca, który gonił uciekającą, niesforną kurę o złotobrązowym ubarwieniu. Gdy dotarł na główną ulicę, z łatwością spostrzegł kolorowy domek. Puk, puk... Zapukał do drzwi. Otworzyła mu rudowłosa, roześmiana kobieta w czerwonej sukience.
- Zapraszam, chłopcze! Jestem Margot. Pewnie Aviva cię przysłała. Podaj mi ten koszyczek, to zapakuję ci chleb, i butlę mleka, i masło, Jannick jajka też przyniósł. Poczekaj chwilkę, pójdę otworzyć – Margot ruszyła w stronę drzwi. Ktoś natarczywie w nie tłukł.

- Oh nie, Wilfriedzie, niczego tu nie znajdziesz. Nic ci nie dam! – rudowłosa podniosła ton głosu. Do izby wdarł się wysoki mężczyzna. Na widok blondyna przystanął.

- Luca! Czy to ty, chłopcze? Co za spotkanie! Wszyscy cię szukali, lecz kilka tygodni temu straciliśmy nadzieję. Chodź ze mną, wszyscy w Szkole Oficerskiej ucieszą się na twój widok – oznajmił porucznik.

Oszołomiony chłopiec wszedł do wojskowego auta Wilfrieda. Skonsternowany, nie odpowiedział na pytania, gdzie przebywał, kto go uratował. Za to dowiedział się, że nauczyciele wykryli, kto go postrzelił.

- Ten żołnierz, Frederick, dostał srogą karę – groźnie zakończył mundurowy.

W oddali majaczyła strużka smolistego dymu, zapewne pochodziła z jednego z obozowych ognisk. Księżyc rzucał srebrny cień na wyboistą drogę. Zaostrzono kontrolę. Teraz nikt nie mógł wyjść lub wejść bez wiedzy strażników. Nocny dozorca otworzył ciężką bramę. Auto wjechało na teren szkoły wojskowej. Chłopak usłyszał jeszcze echo zamykanej bramy. Stąd nie ma ucieczki, pomyślał. Tak bardzo pragnął znaleźć się przy Avivie. Mur otaczał go z każdej strony.

Aviva. ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz