Wyszykowany do szkoły wyszedłem z bloku. Jak zawsze narzuconą na swoje ramiona miałem czarną bluzę,z którą się nigdy nie rozłaczam...to ona jest świadkiem moich bólów psychicznych jak i tych fizycznych...no i dobrze ukrywa ślady po cięciu się. Wszedłem do szkoły, punktualnie z dzwonkiem na przerwę. Udałem się pod klasę i usiadłem na ławce, zakładając słuchawki i wsłuchując się w pierwsze słowa piosenki. Przymknąłem oczy, muzyka działa na mnie jak przytulenie od mamy...uspokaja mnie...
Otworzyłem momentalnie oczy jak poczułem, że ktoś ściąga mi słuchawki. Popatrzyłem w górę z strachem wymalowanym na twarzy ale szybko zniknął gdy zobaczyłem uśmiechniętego Tae, koło niego stali Yoongi i Hoseok. Hmm zdawało mi się czy trzymali się za ręce?
Wstałem na równe nogi i schowałem słuchawki do kieszeni, od razu zwracając uwagę na chłopakach
- coś się stało? - zapytałem jak zawsze cicho, oby im nie chodziło o wczoraj...
- co? Nie nic! Po prostu chcieliśmy się przywitać, nie zwiej nam tylko po lekcjach bo idziemy do wesołego miasteczka!
Uśmiechnąłem się lekko, Kim zaraził mnie tą swoją radością. Widziałem na jego twarzy jeszcze większe szczęście, w środku czułem jak się roztapiam ale czy to dobrze...a jak nagle coś popsuje i moje relacje z nim (jeśli są jakieś relacje) sie zniszczą?
🦄🦄 🦄
R
eszta lekcja wyjątkowo szybko i spokojnie minęła. Wyszedłem przed szkołę od razu wdychając ten przyjemny dla nosa zapach drzew i kwiatów. Usłyszałem już dobrze mi znany głęboki głos i po chwili rękę na swoim ramieniu. Już nie czuje bólu, to jest dziwne bo minął dzień od poznania go
- to co? Kierunek: WESOŁE MIASTECZKO! - krzyknął głośno i cały wesoły, na co lekko się uśmiechnąłem. Wraz z Hoseokiem, Yoongim i oczywiście kwadratem aka Tae wyszliśmy poza mury szkolne od razu idąc w jednym kierunku
CZYTASZ
change | VMin
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] nowy rok, nowa klasa, złe przeżycia, gnębienie... o tym jak Park Jimin zmienił szkołę z tylko mu wiadomych powodów. o tym jak piękny chłopiec wchodzi do szkoły przykuwając od razu wzrok innych. W jego oczach zamiast widzieć szczęście w...