Wyszliśmy wszyscy z zamku, gdy na Hogwarcki plac przyszedł Lord Voldemort, wraz z Śmierciożercami. Między sługami Czarnego Pana znajdował się Hagrid, który niósł jakiegoś chłopaka.
-Kto to jest? Kogo niesie Hagrid? Neville kto to jest? - powiedziała wystraszona Ginny.
-Harry Potter!... Nie żyje! - Wykrzyczał Voldemort.
-Nieee! Nie! - Krzyknęła Ruda załamanym głosem, zaczynając biec w stronę Śmierciożerców. W pewnym momencie Pan Weasley złapał swoją córkę, która próbowała się wyrwać.
-Cisza! - Wszyscy zamilkli. - Głupia dziewczyno... Harry Potter nie żyje. A więc od dzisiaj będziecie oddawać cześć mnie. - Powiedział pewnie Czarny Pan. Odwrócił się w stronę swoich. -Harry Potter nie żyje. - Oznajmił swoim sługą. Zaczęli się śmiać, a po nich Voldemort.
-Najwyższy czas, żeby się określić. Możecie się do nas przyłączyć. Lub zginąć!-Draco - wszystkie oczy skierowały się w moją stronę. - Draco... - Nawoływał mnie ojciec.
-Draco... Chodź. - Tym razem odezwała się matka. Ruszyłem z wielką niechęcią.
-Oo... Doskonale Draco. Doskonale. - Niechętnie podszedłem do Czarnego Pana. Objął mnie ramieniem. Zwróciłem się w kierunku mojej matki, wzięła mnie pod ramię i stanęliśmy obok reszty Śmierciożerców.
Neville ruszył w kierunku środka placu.
-Oo, miałem nadzieję na kogoś lepszego. - Śmiech Śmierciożerców. - A ty kim jesteś młodzieńcze?
-Neville Longbottom. - Śmiech.
-Wiesz Neville napewno znajdzie się miejsce dla Ciebie w naszych szeregach.
-Chciałbym coś powiedzieć.
-Dobrze Neville zapewne wszyscy oczekujemy nie cierpliwie na to co nam powiesz.
-Nie ważne, że Harry nie żyje...
-Waracaj Neville. - Przerwał mu Seamus.
-Ludzie ginął codziennie, przyjaciele, rodzina. Tak. Straciliśmy Harry'ego, ale jest z nami tutaj. - Pokazał ręką miejsce, w którym znajduje się serce. - I Fred, i Remus, Tonks i pozostali. Nikt nie zapomni o nich. O tobie tak! - zwrócił się w kierunku Voldemort'a, który zaczął się śmiać. - Bo się mylisz! Serce Harry'ego biło dla nas, dla wszystkich. To jeszcze nie koniec. - Po tych słowach wyją z kapeluszu miecz Godryka Gryffindora.
Nagle Harry Potter zerwał się z rąk Hagrida, upadając na ziemię. Zdziwiony Czarny Pan patrzy na niego.
-Confringo - Rzucił Potter uciekając, fiolotowo-różowe światło poleciało w stronę węża.
Lord Voldemort rzuca kilka zaklęć w stronę uciekającego wybrańca.
-Lucjuszu chodź tu! W tej chwili chodź! - Krzyknęła Narcyzą w stronę ojca Dracona.
Narcyza wraz z Draconem ruszyła w stronę mostu, a po chwili dobiegł do nich Lucjusz i uciekli z pola Bitwy.
***
Tydzień po II bitwie o Hogwart rodzina Malfoy miała postawić się w Wizengamot, żeby zadecydować co z nimi zrobić. Wyjechali z Malfoy Manor i skierowali się w stronę sądu dla czarodziejów.
-Rodzina Malfoy może wejść. Dzień dobry, proszę usiąść
Weszliśmy do pomieszczenia. Był tam Pan Kingsley siedział naprzeciw trzech krzeseł na które wskazał, żebyśmy usiedli. Skierowaliśmy się do krzeseł i zasiedliśmy. Obejrzałem się wokół sali. Była duża i było dużo osób między innymi Harry Potter, Hermiona Granger, Ron, Ginny, George, Molly i Artur Weasley, Minerva Mcgonagall. Przemówił Kingsley.
CZYTASZ
ℐ𝓃𝓃𝒶 ℋ𝒾𝓈𝓉ℴ𝓇𝒾𝒶 - 𝒟𝓇𝒶𝓂𝒾ℴ𝓃ℯ
FanfictionUpadek Voldemort'a nadszedł 2 maja roku 1998. Wiele osób poległo, a wiele przeżyło. Hogwart był w ruinach, więc postanowiono go odbudować. Pomagało w tym wiele osób takich jak Hermiona, Harry, Ron, Ginny, Luna, Neville, a nawet Draco, Blaise i Pansy...