V

39 1 2
                                    

Obudził ją dźwięk budzika, który wskazywał godzinę 6 rano. Leżąc na łóżku rozciągnęła się jak kotka i wstała. Poszła do garderoby po mundurek i bieliznę, a następnie skierowała się do łazienki. Zdjęła rzeczy, w których spała i weszła pod zimny prysznic. Po umyciu ciała, wysuszyła je puchatym ręcznikiem. Ubrała wzięte ze sobą ubrania, a włosy podkręciła. Nałożyła na twarz korektor i podkreśliła rzęsy tuszem, a na usta bezbarwny błyszczyk. Wyszła z łazienki gdy była szósta trzydzieści. Pomaszerowała do pokoju spakować się na dzisiejszy dzień. Do torby wrzuciła pióro, atrament i podręczniki do Starożytnych Run, Historii Magii, Eliksirów i Opieki nad Magicznymi Stworzeniami.

Do śniadania miała jeszcze około dwadzieścia pięć minut. Postanowiła obudzić Pansy. Poszła do salonu wspólnego, koleżanka Hermiony dalej smacznie sobie spała na kanapie. Podeszła do niej i delikatnie szturchnęła, mówiąc.

-Hej Pans wstawaj. - Dalej szturchała ciemnowłosą. - Wstawaj za niedługo śniadanie. - Pansy zaczęła mamrotać coś nie zrozumiałego. Spróbowała jeszcze raz tylko trochę mocniej szturchając i głośniej mówiąc. - No ej wstawaj.

-Jeszcze pięć minut. - wymruczała w stronę Prefekt Naczelnej Gryffindoru.

-Nie Pans, wstawaj już. - Herm ściągnęła koc z dziewczyny leżącej na kanapie. - Szykuj się na śniadanie i lekcje. - Powiedziała po czym poszła do pokoju po jedną z książek, którą dostała od Harry'ego. Wróciła do salonu i usiadła w fotelu. Pansy wstała z kanapy i poszła do pokoju, by po chwili wrócić i wejść do łazienki. Po dwudziestu minutach czytania, Pansy wyszła z łazienki i znów poszła do siebie do pokoju. Wróciła z torbą.

-Idziemy? - Zapytała się Pansy.

-Tak, pójdę tylko po torbę. - Tak jak powiedziała tak zrobiła. Wstała z fotela i poszła do siebie po torbę. Wróciła do salonu trzymając nie skończoną książkę w ręce. Wyszły z dormitorium Prefektów i pomaszerowały do Wielkiej Sali na śniadanie. Przed miejscem jadalnym dziewczyny pożegnały się i weszły, po czym skierowały się do swoich stołów.

Hermiona przy swoim stałym miejscu zauważyła Ginny i Harry'ego. Podeszła do nich i się przywitała. Nałożyła sobie na talerz jajecznice i dwa tosty oraz nalała sobie sok dyniowy.

-Słyszałem, że dobrze ci wczoraj szło, Hermiono. - Rozpoczął rozmowę wybraniec.

-No, raczej tak. Idziesz dzisiaj z nami po obiedzie na boisko? - Zapytała, połykając jedzenie, które miała w buzi.

-Tak, trzeba będzie cie na wszelki wypadek asekurować, żebyś nam nie spadła i sobie czegoś nie połamała. - Harry puścił jej oczko i się zaśmiał, tak samo Ginny i Hermiona. Śmiechy trójki Gryfonów przerwała McGonagall prosząca o ciszę.

-Dzień dobry, chciałabym wam życzyć wam udanego dnia. Dziękuję. - Zeszła z mównicy i usiadła przy stole nauczycieli.

Hermiona skończyła jeść chwilę po tym jak Profesorka Transmutacji usiadła. Pożegnała się Czarnowłosym i Rudowłosą i wyszła z Wielkiej Sali. Skierowała się pod sale gdzie prowadzone są Starożytne Runy. Usiadła pod oknem koło sali i zaczęła czytać rozpoczętą książkę o Quidditchu. Przez cały czas pod salą zbierali się uczniowie.  Nagle przed jej oczami pojawiła się ciemnowłosa dziewczyna ze szczerym uśmiechem na twarzy.

-Też chodzisz na Starożytne Runy? - Zapytała, siadając obok kasztanowowłosej.

-Tak, może usiądziemy razem? - Zaproponowała z nadzieją Herm, nie chciała siedzieć z jakimś nie znanym jej Puchonem lub Krukonem, ani z jakimś innym Ślizgonem. Nie chciała też trafić na Rona, który niestety też chodził na te lekcje. A Ginny i Harry nie chodzili na zajęcia.

ℐ𝓃𝓃𝒶 ℋ𝒾𝓈𝓉ℴ𝓇𝒾𝒶 - 𝒟𝓇𝒶𝓂𝒾ℴ𝓃ℯOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz