Uchyliła powieki i ujrzała jasność. Obudziła się w jasnym pomieszczeniu, które okazało się Skrzydłem Szpitalnym . Pani Pomfrey od razu przyszła do dziewczyny.
- Dzień dobry Hermiono, jak się czujesz? — Zapytała z troską.
- Dobrze, ale co się stało? Jak się tu znalazłam? Ostatnie co pamiętam to , to że latałam na miotle. — Powiedziała zdezorientowana Hermiona.
- Wczoraj wieczorem Pan Malfoy przyniósł cię nieprzytomną i mówił, że spadłaś z dużej wysokości. Byłaś też wczoraj odwodniona. Piłaś coś w czwartek?
- Mało, może z pół szklanki soku i chyba tylko tyle.
- Dlatego zemdlałaś. Za mało piłaś. Proszę wypij szklankę wody. — Podała Brunetce wodę, którą jednym haustem wypiła podaną wodę. — Przyjdź proszę do mnie na swojej przerwie, a następnie przed obiadem oraz wieczorem. Możesz już iść na śniadanie i na lekcje. Miłego dnia.
Hermiona podziękowała Pielęgniarce i wyszła kierując się do Wielkiej Sali. Gdy już weszła od razu poczuła, że ktoś ja mocno przytula. A tym kimś okazał się być Blaise.
- Tak się martwiłem. — Powiedział. — Jak się czujesz? — Zapytał prowadząc dziewczynę do stołu Slytherinu.
- Dobrze. Blaise, ale ja siedzę tam. — Pokazała na stół Gryffindoru.
- Tak, ale dziś siedzisz z nami.
Dziewczyna przystała na pomysł brata i przy śniadaniu siedziała ze ślizgonami. Hermionie pierwsze dwie lekcje minęły spokojnie. Na przerwie pomiędzy lekcjami poszła do pani Pomfrey, tak jak rano ją prosiła. Po kolejnych dwóch lekcjach znów poszła do Skrzydła Szpitalnego, po czym do Wielkiej Sali zjeść obiad. Po zjedzonym obiedzie postanowiła usiąść z książką przed kominkiem w dormitorium.
***
Następny dzień - sobota. Dzień przed urodzinami Hermiony. Dzisiaj Draco umówił się z Blaise'm na zakupy na imprezę niespodziankę. Za zgodą McGonagall chłopcy poszli do sklepu znajdującego się w Hogsmeade. Kupili dużo alkoholu i napojów oraz trochę przekąsek. O resztę jedzenia jak i pizze poproszą skrzaty pracujące w Hogwarcie. Będąc w magicznym miasteczku zakupili również prezenty dla Gryfonki. Zakupione rzeczy zanieśli do prywatnego dormitorium blondyna.
Osoby wybrane przez główną organizatorkę - Pansy Parkinson, zostały powiadomione o niedzielnym przyjęciu niespodziance. Wszystko było już gotowe, wystarczyło tylko poczekać na jutrzejszy wieczór.***
Obudził ją dźwięk pukania do drzwi, zmęczona wywlekła się z łóżka i poszła otworzyć drzwi. W pokoju wspólnym Prefektów Naczelnych, przed drzwiami Gryfonki stała jej przyjaciółka Ginny.
- Ginny, jest ranek. Daj spać. — Powiedziała, ziewając między zdaniami.
- Jest godzina dwunasta trzydzieści. Ubieraj się, raz, dwa bo wychodzimy. I nie ma, że nie. — Powiedziała widząc, że brunetka otwiera już usta by zaprzeczać.
- Okej, zaczekaj w salonie, a ja się przyszykuje.
Zamknęła drzwi i ruszyła do swojej garderoby. Postawiła na czerwoną sukienkę. Sięgała ona kolan i miała długi rękaw. Miała mały zaokrąglony dekolt. Założyła czarne buty na koturnie i wzięła torebkę z pieniędzmi oraz różdżkę. Ubrała się tak, ponieważ, postanowiła trochę zaszaleć w dzień jej urodzin. Tak, dziś był 19 września. Po ubraniu rozczesała włosy i jednym zaklęciem wyprostowała je, dlatego sięgały jej prawie do pasa. Zrobiła lekki makijaż, namalowała kreski eyelinerem i podkreśliła rzęsy tuszem. Na swoje malinowe usta dała bezbarwny błyszczyk.

CZYTASZ
ℐ𝓃𝓃𝒶 ℋ𝒾𝓈𝓉ℴ𝓇𝒾𝒶 - 𝒟𝓇𝒶𝓂𝒾ℴ𝓃ℯ
أدب الهواةUpadek Voldemort'a nadszedł 2 maja roku 1998. Wiele osób poległo, a wiele przeżyło. Hogwart był w ruinach, więc postanowiono go odbudować. Pomagało w tym wiele osób takich jak Hermiona, Harry, Ron, Ginny, Luna, Neville, a nawet Draco, Blaise i Pansy...