Ty sobie ze mnie żartujesz

483 49 53
                                    

— Gdzie ty znowu wychodzisz, hm? — Zapytał Jimin, kiedy jego mężczyzna po raz kolejny stał ubrany w kurtkę i buty, gotowy do wyjścia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Gdzie ty znowu wychodzisz, hm? — Zapytał Jimin, kiedy jego mężczyzna po raz kolejny stał ubrany w kurtkę i buty, gotowy do wyjścia. Robił to od ponad tygodnia, czyli odkąd Park wyszedł ze szpitala.

— Po prostu wychodzę — powiedział cicho, nie patrząc w oczy starszemu, co było normą. On zwyczajnie sobie z tym nie radził. Nie radził sobie z bólem, jaki widział w jego oczach, kiedy ten patrzył w lusterko, obserwując postępy gojenia się jego rany.

— Taehyung, nie pomyślałeś o tym, że jest mi po prostu przykro, prawda? Oczywiście, że nie — parsknął blondyn i machnął ręką, wchodząc do ich sypialni, gdzie zakopał się w jego fioletowym kocyku i złapał za czekoladę, która leżała na szafce nocnej obok ich łóżka. No w sumie od tygodnia to jego, bo Kim nawet z nim nie spał.

— Muszę coś załatwić, nie smuć się, zaraz wrócę — powiedział i pochylił się, żeby dać mu buziaka w czoło, jednak Park szybko zabrał głowę, zaciskając usta.

— Całuj mnie dopiero wtedy, kiedy powiesz mi, o co ci chodzi. Inaczej nie chcę — odpowiedział mu blondyn, starając się powstrzymać łzy. On naprawdę za nim tęsknił, a wtedy kiedy najbardziej potrzebował wsparcia, Taehyung zaczął się od niego odsuwać.

Kim westchnął i oddalił się od niego. Przeprosił cicho i wyszedł, bo naprawdę zostało mu mało czasu do umówionego spotkania. Miał zobaczyć się ze specjalistą, który naprawiłby twarz Jimina.

To wcale nie tak, że się go brzydził, bo Jimin był dla niego najpiękniejszy na świecie, nawet z blizną na twarzy. Kochał go bezgranicznie i jedyne co robił w nocy, to płakał, dlatego nie chciał z nim spać.

Płakał z bezsilności, dokładnie tak, jak Park płakał teraz w ich apartamencie.

Zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest już atrakcyjny, co cholernie bolało go w środku. Zdawał sobie sprawę również z tego, że Taehyung zasługuje na szczęście. Zasługuje na kogoś, z kim będzie czuł się dobrze. Z kim nie będzie wstydził się wyjść na ulicę, złapać za rękę, czy dać buziaka w policzek, w idealnie gładką skórę, bez żadnych blizn.

Zasługiwał na kogoś, kim nie był on sam.

Drżącymi dłońmi, złapał za swojego smartfona i zebrał w sobie resztki sił, żeby napisać szarowłosemu to, co męczyło go od tygodnia.

Do: Taehyungie

Przepraszam, że nie mogę dać Ci tego, czego oczekujesz. Przepraszam za to, że wyglądam, jak wyglądam. Wiedz, że nigdy nie chciałem Cię unieszczęśliwiać, co jednak robię przez ostatnie kilka dni. Najlepiej będzie, jeśli pobędziesz sam, nie musząc się mną zajmować i litować nade mną. Żyj tak, żebyś był szczęśliwy, Taehyungie. Naprawdę Cię kocham i nieważne jak bardzo się mnie brzydzisz, to się nie zmieni. Zatrzymam się u znajomego, uważaj na siebie.

Heart ice ★ Vmin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz