You broke me first

286 34 18
                                    

— Taehyungie, proszę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Taehyungie, proszę. Musisz coś jeść. — Jęknął Park, kiedy po raz kolejny jedynie co dostał w zamian za łyżkę pokarmu, to przeczące kręcenie głową.

— Nie chcę. Naprawdę nie jestem głodny. — Odpowiedział szarowłosy mężczyzna, wciąż leżąc półnagi na łóżku.

— Odwróć się do mnie, Tae, proszę. — Poprosił bezradnie Park i odłożył tacę z jedzeniem na szafkę.

Młodszy z mężczyzn niechętnie przewrócił się na plecy, a następnie powoli usiadł na łóżku, narzucając na swoje ciało koc.

— Nie zachowuj się tak, boli mnie to. — Zapłakał blondyn, bezradnie wzdychając. — Skarbie, błagam. Naprawdę nic się nie stało, żyje, rozumiesz? Jeśli nie chcesz brać udziału w mistrzostwach, w porządku. Nie będę cię do tego zmuszał, ale nie odsuwaj się ode mnie, bo daleko tak nie zajdziemy. — Szepnął. On naprawdę tracił siły. Sam obwiniał tylko i wyłącznie siebie o to, co się stało. Dodatkowo Taehyung wcale nie pomagał mu walczyć z wyrzutami sumienia, bo stan, w jakim jego partner aktualnie się znajdował, spowodował on sam. I naprawdę w głębokim poważaniu miał swoją twarz i to, jak wyglądał. Najbardziej martwił go Kim i to, że z każdym dniem jego gwiazdka gasła coraz bardziej.

Kim westchnął i zrzucił z siebie koc. Na czworaka podszedł do swojego partnera i usiadł pomiędzy jego nogami, swoje podkulając.

— Możesz mnie przytulić? — Zapytał cicho szarowłosy, nie spoglądając jednak na Jimina. Im częściej na niego patrzył, tym bardziej jego poczucie winy dawało o sobie znać.

— Taehyungie, co się z nami stało? Od kiedy musisz pytać o takie rzeczy? Przecież wiesz, że zrobię to bez twojej prośby. — Wyszeptał ledwo słyszalnie Park i na potwierdzenie swoich słów objął ramionami ciało swojego chłopaka. Serce nieprzyjemnie go zakłuło, kiedy poczuł, jak bardzo Tae przez ten czas schudł.

— Przepraszam.

— Przestań mnie przepraszać. — Wyszeptał Park, który nie mógł już dłużej walczyć z napływającymi do jego oczu łzami.

Szarowłosy podniósł się z miejsca i spojrzał żałośnie na obraz, jaki znajdował się przed nim. To on doprowadził do tego, że jego partner teraz płakał. Nie dość, że zrobił mu krzywdę, to jeszcze teraz doprowadza go do płaczu.

— Przepraszam. — Powtórzył Kim i złapał za dłonie starszego. — Nie płacz, Jiminie. Nic mi nie jest. — Dodał i ucałował jego knykcie. Uśmiechnął się smutno, bo tak, jak myślał, skórki przy jego paznokciach były rozdrapane do samej krwi. — Nie drap ich. — Poprosił i ponownie ucałował jego dłonie.

— Zacznij jeść. — Powiedział stanowczo Park. — Nie czujesz tego, jak schudłeś? Mam wrażenie, że przytulam same kości. Proszę cię skarbie, nie rób sobie krzywdy. — Jimin naprawdę miał dosyć tej sytuacji. Miał dosyć tego, że przez jego głupotę jego partner się wyniszcza. Nienawidził siebie za to, jak uparty był.

— Jiminie, ale ja jem normalnie. Po prostu mam mniejszy apetyt. Przecież się nie głodzę. — Wyjaśnił, uśmiechając się delikatnie. Złapał delikatnie za policzki swojego partnera i pogładził je swoimi smukłymi kciukami.

— Coraz bardziej zaczynam w to wątpić, Tae. — Kolejny już tego dnia smutny uśmiech zagościł na twarzy Jimina. Westchnął cicho i mocno przytulił ciało chłopaka, który tak jak on, po prostu tego potrzebował.

— Więc nie wątp. — Powiedział cicho Kim i cmoknął delikatnie szyję starszego.

— Nie weźmiemy udziału w mistrzostwach. Nie zawracaj sobie tym głowy, Taehyungie. Pojedziemy za dwa lata, kiedy emocje opadną, a my zaczniemy się zachowywać tak, jak zachowywaliśmy się jeszcze kilka tygodni temu, okej? — Zapytał Park, któremu naprawdę przestało zależeć na zawodach. Zdecydowanie bardziej zależało mu na swojej miłości, która waliła się, a on wiedział, że bez pewnych wyrzeczeń nie będzie w stanie jej uratować.

— Naprawdę? — Szarowłosy podniósł głowę, wciąż nie dowierzając w słowa, jakie przed sekundą padły z ust blondyna.

— Naprawdę, kochanie. Wolę ratować to, co właśnie nam się sypie. — Dodał szeptem. Zacisnął swoje wargi, żeby się po prostu nie rozpłakać, bo kiedy zobaczył szczery uśmiech na twarzy Kima, jego wyrzuty sumienia znowu dały o sobie znać.

— Boże, tak się cieszę, że w końcu podjąłeś ostateczną decyzję. Nawet nie wiesz, jak ciężko było mi odmówić, kiedy widziałem twój zapał. — Odetchnął Kim i ponownie szeroko się uśmiechnął.

— Tae, proszę. Następnym razem po prostu powiedz mi dosadnie. Ja wiem, że bywam uparty i często chcę zostać przy swoim, ale ty też musisz czuć się komfortowo. — Poprosił Park, który zmienił nieco ich pozycje, dlatego teraz to on wpakował się na kolana młodszego.

— Wiesz, odkąd zrobiłem ci bliznę na pół polika, naprawdę nie chcę robić czegoś wbrew tobie. Chcę, żebyś cieszył się życiem i starał się nie myśleć o swojej samoocenie, którą ci zniszczyłem. — Szarowłosy wciąż miał na uwadze masę kompleksów, jakie posiadał Jimin.

— Czy według ciebie jestem ładny? — Zapytał nagle Park, dłonie przenosząc na policzki swojego mężczyzny.

— Co? — Kim zmarszczył brwi, nie rozumiejąc tego nagłego pytania. Przecież powtarzał mu co dzień, że jest najpiękniejszy na świecie.

— Zapytałem, czy ci się podobam, TaeTae.

— Jiminie, dlaczego śmiesz wątpić, że jest inaczej? Jesteś piękny. Najpiękniejszy. — Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i posmyrał kciukiem fioletowy jeszcze ślad, który widniał na policzku starszego.

— Jestem piękny. — Przyznał, co uszczęśliwiło, ale jednocześnie mocno zdziwiło Taehyunga. — Chcę być piękny tylko i wyłącznie dla ciebie, a skoro twoje zdanie jest właśnie takie, to i moje nie ma powodu być inne. Przestałem przejmować się swoim wyglądem, kochanie. Chcę się podobać tylko tobie. Resztę świata mam w dupie, wiesz? Jeżeli akceptujesz mnie nawet z blizną, to i ja siebie takiego akceptuje. Nie będę jej usuwał. To część naszej historii. — Powiedział nieco emocjonalnie blondyn, który gotów był postawić wszystko, co miał na jedną kartę. Był gotów wybrać miłość.

— Boże, ja tak cholernie mocno cię kocham. — Jęknął Taehyung, który wtulił swoją głowę w klatkę piersiową ukochanego. To, jak szczęśliwy był w tym momencie, było nie do opisania.

— A ja kocham ciebie, skarbie. Dlatego proszę cię o to, żebyś przestał się obwiniać o coś, na co nie miałeś wpływu. Nie pociągniemy tak długo. Jeśli chcesz, możemy razem wybrać się na terapię. Nie pozwolę nam upaść. Nie pozwolę upaść tobie. — Dokończył Park i delikatnie musnął wargi ukochanego tymi swoimi.

Kim oddał pocałunek, pewnie przyciągając do siebie głowę młodszego. Przelał tam całe swoje emocje, które kumulowały się w nim od kilku tygodni. Językiem przejechał po malinowych ustach młodszego, a następnie wdarł się nim do środka, badając jego wnętrze, które tak doskonale znał.

Po dość długiej chwili, Jimin odsunął się od szarowłosego i ufnie wtulił się w jego ciepłe ciało.

— Tęskniłem za tym. — Szepnął cicho Kim, składając przy okazji motyli pocałunek na główce młodszego.

— Ja też, kochanie. Nie zostawiaj mnie znowu samego, bo oszaleje, dobrze? — Zapytał Park, który nie mógł być w tym momencie bardziej szczęśliwy.

— Nie zostawię. Obiecałem ci to już dawno temu.

______________________________________
No dobra, dawno mnie tu nie było.
Heart ice będzie pisane, jednak częstotliwość rozdziałów będzie znacznie mniejsza. Jestem w klasie maturalnej i no cóż, nie myślałam, że nie będę miała czasu na spanie, a co dopiero na wattpada.

Uważajcie na siebie Dziubki, miłego weekendu!

Heart ice ★ Vmin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz