- Ostatnią parą, która w dzisiejszym dniu wykona program krótki, jest Vmin! Park Jimin i Kim Taehyung, kilkukrotni mistrzowie świata w jeździe figurowej w parze! - Z głośników ustawionych w każdym rogu lodowiska, dobiegł głos prowadzącego.
Przez try...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
— Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? — Zapytał Park, który wciąż szlochał w ramię swojego partnera. Naprawdę cieszył się z faktu, że zobaczą rodziców. Nie widział ich w końcu kilka lat, z racji tego, że mieszkali w innych krajach.
— Sam wpadłem na to niedawno. Pomyślałem, że przyda ci się wycieczka i wyciszenie. Wiem też, że marzyłeś o tym, żeby spotkać się z mamą i tatą, dlatego po prostu usiadłem i kupiłem bilety. — Mruknął szarowłosy, przy okazji cmokając czoło starszego od siebie chłopaka.
— Dziękuję. Nie pomyślałem o tym, żeby teraz wyjechać. Masz rację, siedząc w domu, popadaliśmy ze skrajności w skrajność. Tam będziemy mogli odetchąnąć. Chociaż trochę. — Blondyn odsunął się od swojego kochanka, ponieważ bramki oddzielające ich od samolotu się otworzyły.
Taehyung złapał ich bagaż podręczny, natomiast drugą dłonią objął dłoń Parka. Ruszyli za małym tłumem w stronę wyjścia. Dziesięć minut później siedzieli już zapięci w pasy w fotelach naprzeciwko siebie. Taehyung raczej nie szalał z pieniędzmi. Zawsze, kiedy latali gdzieś bliżej, wybierali normalną klasę, jednak teraz wziął pod uwagę, ile trwa lot ze Stanów do Korei, dlatego zakupił bilety w tej najlepszej.
— Teraz tak poważnie. Dlaczego nie wiedziałem o tym wcześniej? Przygotowałbym się jakoś. — Mruknął Park, podczas prezentacji, jaką zawsze przed startem wykonywały stewardessy.
— Sam nie wiedziałem, że będziemy lecieć. Naprawdę wpadło mi to do głowy dopiero kilka dni temu. Kupiłem więc bilety i już. — Powtórzył mu Taehyung, który jednak nie przywiązywał większej uwagi do młodych kobiet wymachujących rękoma.
— No tak, ale mogłeś mi powiedzieć po tym, jak już je kupiłeś. — Zauważył, co tylko rozbawiło Kima. Ten mężczyzna zawsze dociekał. Zawsze chciał wiedzieć wszystko, ale było to na swój sposób słodkie. No i warto zaznaczyć, że Tae po prostu już się do tego przyzwyczaił.
— Nie mogłem. To miała być niespodzianka, no a jak się domyślasz, nie udałaby się, gdybym podszedł i powiedział 'kochanie, jedziemy do domu, ale nie mów o tym nikomu, bo to tajemnica, którą mój mężczyzna może poznać dopiero w dniu wyjazdu'. — Zachichotał i wziął do ręki butelkę z wodą. Odkręcił korek i upił łyk, proponując ją również Jiminowi. Ten pokręcił jednak przecząco głową, bo obok miał swoją pepsi.
— Już nie bądź taki mądry — mruknął blondyn, który mimo to też zachichotał. Lubił takiego Taehyunga. Beztroskiego i śmiejącego się ze swoich słabych żartów.
Kim tak naprawdę bardzo długo zastanawiał się nad tym, czy wylot do Korei będzie odpowiedni. Chciał zabrać Jimina do miejsca, w którym mógłby się zrelaksować i odpocząć. W głowie miał również ich rodziców, których nie widzieli naprawdę długo. A każdy, kto ich znał,wiedział, że rodzice są dla nich świętością. Szczególnie dla Parka. Uśmiechnął się na wspomnienie ich pierwszego spotkania. Pamiętał, jak mimo napiętego harmonogramu wymykali się późno wieczorem na plac zabaw na obrzeżach Seulu. Pamiętał, że to właśnie tam po kilku tygodniach znajomości pierwszy raz się pocałowali. I to właśnie tam zamierzał wrócić, żeby uświadomić sobie, jak bardzo ranił swojego chłopca, odsuwając się od niego. Zamierzał po raz kolejny przekonać się, że nie tak to wszystko miało wyglądać.