Rozdział pierwszy - Elena

7K 509 102
                                    

– Nie, Elena. Powiedziałem ci już rano, że nigdzie nie idziesz, a już na pewno nie z Lucą i jego bratem.

Ojciec  jak zwykle robił wszystko, żebym nie miała życia towarzyskiego. Tym razem zakazał mi wyjścia na wieczorną imprezę w centrum Werony, organizowaną z okazji okrągłej rocznicy założenia miasta. Czasami chciałam wykrzyczeć mu w twarz, jak bardzo go nie lubię, gdy robi z siebie pana i władcę, ale za każdym razem udaje mi się ugryźć w język.  Oboje z mammą nauczyli mnie szacunku do innych, a w szczególności do rodziny, więc zazwyczaj zaciskałam usta w wąską kreskę, marudziłam pod nosem i szłam  do siebie. Tym razem zrobiłam to samo.

Wyszłam z jego gabinetu, głośno trzaskając drzwiami.

– Eleno Zojo Favale!  – usłyszałam trzaśnięcie pięści o stół, na co się do siebie szeroko uśmiechnęłam i czmychnęłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Udało mi się wyprowadzić ojca z równowagi, co oznaczało jedynie, że mamma zaraz wkroczy do akcji. Byłam jedynaczką, a ona nie znosi moich kłótni z ojcem. Pozwolenie na wyjście na imprezę miałam już jak w banku.

Nie minęło nawet dziesięć minut, a usłyszałam trzask drzwi i przytłumione głosy rodziców.  Uśmiechnęłam się do siebie szeroko, wystukując wiadomości do Luci.

„O dwudziestej w naszym miejscu?"

Nie czekając na odpowiedź, radośnie podbiegłam do szafy, z której wyciągnęłam krótkie, dżinsowe spodenki i bluzkę na ramiączkach. Z nieba lał się żar. Nie miałam zamiaru pocić się jak świnia na imprezie – a już na pewno nie przy Luce. Byłam w nim zauroczona od pierwszej chwili, w której go ujrzałam.

Zamarłam z ubraniami w dłoni, słysząc ciche pukanie do drzwi. Wrzuciłam je szybko do szafy i przekręciłam kluczyk w zamku, po czym nacisnęłam  klamkę i uchyliłam drzwi.

Papa stał na korytarzu razem z mammą. Miał niezbyt zadowolony wyraz twarzy.

–  Ojciec chciałby ci coś powiedzieć. – Mama szturchnęła tatę łokciem w ramię, na co posłał w jej stronę wzburzone spojrzenie.

Ściągnęła usta w niemym geście frustracji i skinęła na mnie głową. Papa westchnął i wymamrotał coś pod nosem, ale w końcu z powrotem na mnie spojrzał.

– Elena, ja się po prostu o ciebie martwię...

Fuknęłam pod nosem, bo nie byłam już, do cholery, dzieciakiem! Byłam już niemal pełnoletnia!

– Jesteś moją jedyną córką i nie chciałbym, żeby coś ci się stało. Nie możesz zabrać ze sobą jakiejś koleżanki?

– Nie mam koleżanek – powiedziałam, krzywiąc się.

Na samą myśl o tym, że miałabym się kolegować z tymi zadufanymi w sobie ciziami, dostawałam mdłości.

–  No to... – Chrząknął. – Dobra... Możesz iść na imprezę, ale pod jednym warunkiem – powiedział w końcu, na co głośno pisnęłam i zawiesiłam się  na jego szyi, wtulając twarz w jego tors.

Grazie! Grazie! Grazie! Jesteś najlepszym tatą na świecie! – wykrzyczałam, uśmiechając się szeroko.

Już zapomniałam, jak bardzo byłam na niego wcześniej zła.

– Mam warunek, Elena – wypowiedział te słowa tonem, który oznaczał mniej więcej: „Wiem, że ci się to nie spodoba i może odpuścisz sobie wyjście na miasto".

–  Jaki? – Odsunęłam się powoli. Widząc zadowolony błysk w jego oczach, wiedziałam już, że znalazłam się na przegranej pozycji.

Błagam, tylko nie mów...

Zakazani | Krew Bellomo #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz