12

2.8K 115 111
                                    

✧W jaki sposób się polubiliście?✧

„Nie możemy ustalić dokładnego momentu, kiedy kształtuje się przyjaźń. Jak przy napełnianiu naczynia kropla po kropli znajdzie się wreszcie kropla, która przelewa naczynie, tak w serii życzliwości jest jedna ostatnia, która przepełnia serce."

451 stopni Fahrenheita

Osamu Dazai

Pierwszy raz zapragnęłaś, by niemożliwe mogło stać się możliwe

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pierwszy raz zapragnęłaś, by niemożliwe mogło stać się możliwe. Żałowałaś, że podjęłaś decyzję, by akurat dzisiaj założyć wyższy obcas, przez co teraz wisiało nad Tobą widmo spóźnienia się na wykład. 

Miałaś w planach załatwić kilka spraw, które odkładałaś z każdym kolejnym tygodniem, ale jak na złość, zdawało się, że los chciał, by "sprawy" poczekały jeszcze trochę dłużej. Z piekących gardłem dobiegłaś do przystanku w tej samej chwili, gdy Twój ostatni transport odjeżdżał w siną dal, a oddalający się wraz z nim warkot zaśmiał Ci się prosto w twarz. 

Ze sfrustrowanym jęknięciem opadłaś na ławkę, schylając głowę i jeszcze przez chwilę łapiąc żarliwe oddechy. Byłaś całkiem sama, nie licząc schludnie ubranego mężczyzny, którego zainteresowanie właśnie teraz zyskałaś. 

Wyciągnęłaś telefon, by sprawdzić godziny następnych odjazdów, gdy nieznajomy zbliżył się do Ciebie, stając niebezpiecznie blisko.

— Panienko, która jest godzina? 

Uprzejmy ton pozwolił Ci się nieco rozluźnić, więc szybko spojrzałaś na zegarek w rogu ekranu i podniosłaś na mężczyznę przyjazny wzrok. 

— Piętnaście po siódmej. 

Nieoczekiwanie facet wbił wzrok w Twoją dłoń, zaraz później bez uprzedzenia ujmując ją w swoją. 

— Ma Pani wyjątkowo śliczne ręce... 

Aż poczułaś jak krew zamarza Ci w żyłach. Chociaż Twoje mięśnie z automatu stężały znalazłaś w sobie siłę, by wstać i wyrwać rękę z jego uścisku.

— Nie dotykaj mnie. — ostrzegłaś, czując jak robi Ci się niedobrze. 

— Hmm, może wybierzemy się gdzieś razem? — zagaił, jakby nigdy nic, postępując kolejne dwa zuchwałe kroki w Twoją stronę, zmuszając Cię do cofnięcia się. 

Chwycił Twoje przedramię, zaciskając palce mocno jak imadło, nie pozwalając Ci się ruszyć. Szarpnięta niepokojem zaparłaś się na wątłych nogach, a Twój oddech nagle przyspieszył.

— Niedaleko jest pewne miejsce, które mogłoby Ci się spodobać... 

— Nie chcę. — warknęłaś, mordując go wzrokiem. 

W jego oczach zatańczyła furia. 

Pociągnął Cię, wcale nie przejmując się, że odciska zarys dłoni na Twojej delikatnej skórze i przytrzymał w miejscu. Dygotałaś rozemocjonowana, nie będąc zupełnie pewną, czy jeśli chciałabyś zacząć uciekać Twoje nogi nie odmówiłyby Ci posłuszeństwa. 

OxygenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz