Rozdział 3

2.9K 102 7
                                    

Wróciłam do celi w fatalnym stanie , nie miałam ochoty z nikim rozmawiać,  ale widząc Di patrzącą prosto na mnie wiedziałam,  że to nie uniknione.

-Zoe ? Kochanie co się stało? - usiadłam na brzegu łóżka opierając głowę na dłoniach,  krew się we mnie gotowała,  ale musiałam się uspokoić,  wzięłam głęboki oddech.

-Nic się nie stało- popatrzyłam na nią i widziałam po jej minie, że wcale mi nie uwierzyła. -Naprawdę nic się nie stało,  był u mnie jakiś facet.

- Facet?, jaki Facet? Znasz go,  to ktoś z twojej rodziny? - usiadła przy mnie , trzymając mnie za rękę.

-Ja nie mam rodziny,  nie wiem kto to był-wstałam czując , że znowu zbiera się we mnie złość- tak naprawdę to , nie wiem nawet jak się nazywał-

-Nie przedstawił ci się? -Przyjaciółka podeszła do mnie stając na przeciwko.

-Nie zdążył,  a z resztą nie obchodzi mnie to.-Obeszlam ja i poszłam do łóżka aby się położyć- Wybacz mi Di ale chcę trochę odpocząć- zamknęłam oczy próbując trochę się uspokoić.

                       *****

Starałam się zasnąć,  ale w głowie cały czas miałam tego faceta,  zastanawiałam się kto to był i w jaki sposób on chciał mi pomóc?. Bardzo dobrze wiedziałam,  że mi nie da sie już pomóc , że muszę to przejść sama. Nie tylko to mieszało mi w głowie,  ale też to jak wyglądał.  Muszę przyznać, że był naprawdę przystojny , jego niebieskie oczy coś w sobie miały. A ciało,  hmm ciekawe jak się prezentował bez koszuli?. Boże święty Zoe ogarnij się!  o czym Ty dziewczyno myślisz,  pomyślałam.

Przespalam pół dnia obudziłam się dopiero gdy zostawili kolacje , wstałam nie chętnie, w brzuchu mi burczało byłam strasznie głodna,  usiadłam przy stoliku i wzięłam się za jedzenie,  Di już prawie kończyła posiłek , uśmiechała się do mnie co chwilę głaszcząc moją dłoń.

-Kochana,  był strażnik przyniósł ci coś,  nie chciałam Cię budzić bo smacznie sobie spałaś- popatrzyłam na przyjaciółkę która wstała od stolika , podeszła do łóżka na którym leżała biała koperta , sięgła po nią i mi ją podała. Wzięłam ja od niej , ręce mi się trzęsły,  zaczęłam powoli otwierać kopertę , wyjęłam z niej małą białą kartę na której były słowa napisane ręcznie.

"PANNO ZOE NASZE SPOTKANIE NIE POWINNO SIE TAK SKONCZYC , JUTRO BEDE U PANI O 9.00 PROSZĘ ŻEBY PANI PRZYSZLA I POSWIECILA MI CHWILE. Z POWAŻANIEM PANI PEŁNOMOCNIK".

Włożyłam kartkę spowortem do koperty i bez słowa wzięłam się za kolację. Di co chwilę na mnie zaglądała ale nie zadawała żadnych pytań,  na szczęście. 

Po zjedzeniu kolacji i prysznicu,  poczułam znowu zmęczenie i położyłam się do łóżka.  Przykrylam się kocem zamknęłam oczy i znowu moje myśli krążyły wkoło tego faceta.  Zastanawiałam się kto mógł opłacić mi pełnomocnika ? Dlaczego w ogóle ktoś to zrobił. Cóż gdybanie tutaj nic mi nie da . Spotkam się z nim jutro i wszystkiego się dowiem .

Gdy otworzyłam oczy na zegarku byłaś już 8.20 , wstałam podeszłam do zlewu umyłam twarz i zęby i zaczęłam się szykować. Serio powiedziałam szykować? Pomyślałam tak jak bym miała nie wiadomo ile ciuchów A tu znajdowały się tylko dwie sukienki parą spodni i kilka bluzek. Postanowiłam założyć sukienkę która dostałam od Di, prosta szara sukienka do kolan , z rękawami 3/4 I kończąca się pod samą szyją. Przeczesalam włosy,  spojrzałam w lustro i pomyślałam.  Dobra jestem gotowa,  usiadłam na krześle i czekałam na strażnika.

Gdy już wyszliśmy z Celi szliśmy znowu tym samym korytarzem,  gdy strażnik otwierał dzwi czułam że ściska mnie w żołądku,  wzięłam kilka głębszych oddechów i weszłam.

Sala była taka sama jak ostatnio rozejrzałam się znów dokoła i w końcu zatrzymałam się na biurku , mężczyzna siedział na krześle plecami do mnie , wydawało mi się że znowu miał ten sam garnitur co wczoraj,  na biurku leżała wielka czarna teczka A w jego dłoni kilka dokumentów. Obeszlam go i stanęłam po drugiej stronie biurka. Podniósł głowę patrząc na mnie wstał pospiesznie wyciągając w moim kierunku dłoń.

-Witam panno Zoe- patrzyłam w jego niebieskie oczy , nie mogąc przestać-Hallo? Słyszysz mnie ? - wróciłam do siebie po czym scisnełam jego dłoń.

-Witam Pana- pospiesznie opuściłam dłoń i usiadłam na krześle. 

-Prosze pozwolić,  że się przedstawię-  odpioł guzik swojej marynarki i usiadł na krześle. 

Mój wzrok przykuła jego koszula która tak strasznie była napięta. Pomyślałam , facet weźmiesz głębszy oddech i bum guziki się rozlecą, na tą myśl zaczęłam się głośno śmiać. Mężczyzna patrzył na mnie ze zdziwieniem.

-Panienko mogę wiedzieć co Cię tak śmieszy? -Nachylil się w moja stronę tak że poczułam jego piękne perfumy. 

-W sumie to tak- patrzyłam na niego z uśmiechem- Pana koszula , wydaje się trochę za mała- znowu wybuchłam śmiechem. Mężczyzna patrzył na mnie a na jego ustach pojawił się uśmiech. 

-Wiem, nie miałem dziś czasu na prasowanie , więc ubrałem pierwszą lepszą jaką znalazłem-popatrzył na swoją koszulę, a później na mnie.

-Dobrze wróćmy do tematu , nazywam się Hunter Wilson jestem Pani prawnikiem,  zostałem wynajęty przez Pani brata.

Oliver? To nie możliwe przecież nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu.  Pomyślałam patrząc cały czas na mężczyznę.

-Przepraszam Pana ale tu zaszła chyba jakaś pomyłka,  jak to mój brat Pana wynajął?

-Panno Zoe , nie ma tu żadnej pomyłki,  wszystko jest już załatwione- Nagle wyjął  jakieś papiery z teczki i zaczął czytać- Zoe Rouse , lat 21 urodzona 24 grudnia , zamieszkała w Bronx w Nowym Jorku, odsiaduje karę wysokości 5 lat bez możliwości wyjścia na warunkowe zwolnienie- Wciąż nie wiedziałam co się dzieje dlaczego mój brat go opłacił i co to wszystko znaczy. Mężczyzna spojrzał na mnie krzyżując dłonie na biurku.

-Zoe ? Zadam Ci znowu to samo pytanie co wczoraj,  i proszę odpowiedzieć szczerze,  niech Pani nie zapomina , że jestem tu żeby Pani pomóc- Brakowało mi powietrza,  nie chciałam o tym rozmawiać to była tylko moja sprawa co się wtedy wydarzyło. Poczułam na swoich dłoniach jego dotyk podniosłam głowę i zobaczyłam,  że patrzy na mnie , a w jego oczach można było dostrzec litość. Ja nie potrzebowałam litości ani pomocy , zawsze radziłam sobie sama i zawsze już tak będzie. Dłonie zaczęły mi się pocić , czułam strach.

-Panie Wilson- Wstałam patrząc mu prosto w oczy,  czując że zaraz stracę przytomność,  w głowie mi się kręciło a serce chciało wyskoczyć, powtórzyłam-Panie Wilson , ja-jaa zabiłam człowieka- Jego oczy się rozszerzyły,  a moje nogi odmówiły posłuszeństwa,  za nim na niego spojrzałam nastała ciemność.

Dwa Światy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz