Wróciłam do celi w fatalnym stanie , nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, ale widząc Di patrzącą prosto na mnie wiedziałam, że to nie uniknione.
-Zoe ? Kochanie co się stało? - usiadłam na brzegu łóżka opierając głowę na dłoniach, krew się we mnie gotowała, ale musiałam się uspokoić, wzięłam głęboki oddech.
-Nic się nie stało- popatrzyłam na nią i widziałam po jej minie, że wcale mi nie uwierzyła. -Naprawdę nic się nie stało, był u mnie jakiś facet.
- Facet?, jaki Facet? Znasz go, to ktoś z twojej rodziny? - usiadła przy mnie , trzymając mnie za rękę.
-Ja nie mam rodziny, nie wiem kto to był-wstałam czując , że znowu zbiera się we mnie złość- tak naprawdę to , nie wiem nawet jak się nazywał-
-Nie przedstawił ci się? -Przyjaciółka podeszła do mnie stając na przeciwko.
-Nie zdążył, a z resztą nie obchodzi mnie to.-Obeszlam ja i poszłam do łóżka aby się położyć- Wybacz mi Di ale chcę trochę odpocząć- zamknęłam oczy próbując trochę się uspokoić.
*****
Starałam się zasnąć, ale w głowie cały czas miałam tego faceta, zastanawiałam się kto to był i w jaki sposób on chciał mi pomóc?. Bardzo dobrze wiedziałam, że mi nie da sie już pomóc , że muszę to przejść sama. Nie tylko to mieszało mi w głowie, ale też to jak wyglądał. Muszę przyznać, że był naprawdę przystojny , jego niebieskie oczy coś w sobie miały. A ciało, hmm ciekawe jak się prezentował bez koszuli?. Boże święty Zoe ogarnij się! o czym Ty dziewczyno myślisz, pomyślałam.
Przespalam pół dnia obudziłam się dopiero gdy zostawili kolacje , wstałam nie chętnie, w brzuchu mi burczało byłam strasznie głodna, usiadłam przy stoliku i wzięłam się za jedzenie, Di już prawie kończyła posiłek , uśmiechała się do mnie co chwilę głaszcząc moją dłoń.
-Kochana, był strażnik przyniósł ci coś, nie chciałam Cię budzić bo smacznie sobie spałaś- popatrzyłam na przyjaciółkę która wstała od stolika , podeszła do łóżka na którym leżała biała koperta , sięgła po nią i mi ją podała. Wzięłam ja od niej , ręce mi się trzęsły, zaczęłam powoli otwierać kopertę , wyjęłam z niej małą białą kartę na której były słowa napisane ręcznie.
"PANNO ZOE NASZE SPOTKANIE NIE POWINNO SIE TAK SKONCZYC , JUTRO BEDE U PANI O 9.00 PROSZĘ ŻEBY PANI PRZYSZLA I POSWIECILA MI CHWILE. Z POWAŻANIEM PANI PEŁNOMOCNIK".
Włożyłam kartkę spowortem do koperty i bez słowa wzięłam się za kolację. Di co chwilę na mnie zaglądała ale nie zadawała żadnych pytań, na szczęście.
Po zjedzeniu kolacji i prysznicu, poczułam znowu zmęczenie i położyłam się do łóżka. Przykrylam się kocem zamknęłam oczy i znowu moje myśli krążyły wkoło tego faceta. Zastanawiałam się kto mógł opłacić mi pełnomocnika ? Dlaczego w ogóle ktoś to zrobił. Cóż gdybanie tutaj nic mi nie da . Spotkam się z nim jutro i wszystkiego się dowiem .
Gdy otworzyłam oczy na zegarku byłaś już 8.20 , wstałam podeszłam do zlewu umyłam twarz i zęby i zaczęłam się szykować. Serio powiedziałam szykować? Pomyślałam tak jak bym miała nie wiadomo ile ciuchów A tu znajdowały się tylko dwie sukienki parą spodni i kilka bluzek. Postanowiłam założyć sukienkę która dostałam od Di, prosta szara sukienka do kolan , z rękawami 3/4 I kończąca się pod samą szyją. Przeczesalam włosy, spojrzałam w lustro i pomyślałam. Dobra jestem gotowa, usiadłam na krześle i czekałam na strażnika.
Gdy już wyszliśmy z Celi szliśmy znowu tym samym korytarzem, gdy strażnik otwierał dzwi czułam że ściska mnie w żołądku, wzięłam kilka głębszych oddechów i weszłam.
Sala była taka sama jak ostatnio rozejrzałam się znów dokoła i w końcu zatrzymałam się na biurku , mężczyzna siedział na krześle plecami do mnie , wydawało mi się że znowu miał ten sam garnitur co wczoraj, na biurku leżała wielka czarna teczka A w jego dłoni kilka dokumentów. Obeszlam go i stanęłam po drugiej stronie biurka. Podniósł głowę patrząc na mnie wstał pospiesznie wyciągając w moim kierunku dłoń.
-Witam panno Zoe- patrzyłam w jego niebieskie oczy , nie mogąc przestać-Hallo? Słyszysz mnie ? - wróciłam do siebie po czym scisnełam jego dłoń.
-Witam Pana- pospiesznie opuściłam dłoń i usiadłam na krześle.
-Prosze pozwolić, że się przedstawię- odpioł guzik swojej marynarki i usiadł na krześle.
Mój wzrok przykuła jego koszula która tak strasznie była napięta. Pomyślałam , facet weźmiesz głębszy oddech i bum guziki się rozlecą, na tą myśl zaczęłam się głośno śmiać. Mężczyzna patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Panienko mogę wiedzieć co Cię tak śmieszy? -Nachylil się w moja stronę tak że poczułam jego piękne perfumy.
-W sumie to tak- patrzyłam na niego z uśmiechem- Pana koszula , wydaje się trochę za mała- znowu wybuchłam śmiechem. Mężczyzna patrzył na mnie a na jego ustach pojawił się uśmiech.
-Wiem, nie miałem dziś czasu na prasowanie , więc ubrałem pierwszą lepszą jaką znalazłem-popatrzył na swoją koszulę, a później na mnie.
-Dobrze wróćmy do tematu , nazywam się Hunter Wilson jestem Pani prawnikiem, zostałem wynajęty przez Pani brata.
Oliver? To nie możliwe przecież nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu. Pomyślałam patrząc cały czas na mężczyznę.
-Przepraszam Pana ale tu zaszła chyba jakaś pomyłka, jak to mój brat Pana wynajął?
-Panno Zoe , nie ma tu żadnej pomyłki, wszystko jest już załatwione- Nagle wyjął jakieś papiery z teczki i zaczął czytać- Zoe Rouse , lat 21 urodzona 24 grudnia , zamieszkała w Bronx w Nowym Jorku, odsiaduje karę wysokości 5 lat bez możliwości wyjścia na warunkowe zwolnienie- Wciąż nie wiedziałam co się dzieje dlaczego mój brat go opłacił i co to wszystko znaczy. Mężczyzna spojrzał na mnie krzyżując dłonie na biurku.
-Zoe ? Zadam Ci znowu to samo pytanie co wczoraj, i proszę odpowiedzieć szczerze, niech Pani nie zapomina , że jestem tu żeby Pani pomóc- Brakowało mi powietrza, nie chciałam o tym rozmawiać to była tylko moja sprawa co się wtedy wydarzyło. Poczułam na swoich dłoniach jego dotyk podniosłam głowę i zobaczyłam, że patrzy na mnie , a w jego oczach można było dostrzec litość. Ja nie potrzebowałam litości ani pomocy , zawsze radziłam sobie sama i zawsze już tak będzie. Dłonie zaczęły mi się pocić , czułam strach.
-Panie Wilson- Wstałam patrząc mu prosto w oczy, czując że zaraz stracę przytomność, w głowie mi się kręciło a serce chciało wyskoczyć, powtórzyłam-Panie Wilson , ja-jaa zabiłam człowieka- Jego oczy się rozszerzyły, a moje nogi odmówiły posłuszeństwa, za nim na niego spojrzałam nastała ciemność.
CZYTASZ
Dwa Światy
RomanceMuszę ponieść karę za to co zrobiłam, to było nieuniknione. Chociaż gdyby spojrzeć prawdzie w oczy , zrobiłam to by chronić siebie.. Kiedyś opuszczę to miejsce i udowodnie wszystkim, że Zoe Rouse już nigdy się nie podda..