Rozdział 4

2.4K 81 2
                                    

-Zoe ? Obudź się- usłyszałam męski głos. Hunter? Co on tu robi ? po chwili poczułam jego dłoń na policzku przeszedł mnie dreszcz pod wpływem jego dotyku-Dawaj , otwórz oczy-    wciąż bardzo mi się kręciło w głowie, na wpół otwartymi oczami , starałam się na niego spojrzeć. Leżałam na podłodze a Hunter klęczał obok mnie patrząc na mnie z przerażeniem.

Otworzyłam szeroko oczy , nie wiedziałam co się dzieje. Próbowałam wstać ale ciągle miałam zawroty głowy. -Zaczekaj pomogę Ci- Mezczyna chwycił mnie jedną ręką za dłoń a drugą za plecy próbując pomóc mi wstać. Gdy poczułam jego dotyk znowu  przeszedł mnie dreszcz .

-Dasz radę wstać? - Mówił cały czas patrząc mi w oczy - Tak , dam radę- wstałam powoli a Hunter pomógł mi usiąść na krześle. Puścił mnie podszedł do swojego krzesła wyciągając z walizki butelkę wody.- Masz napij się,  poczujesz się lepiej - chwycilam za butelkę dotykając przy tym jego dłoni,  podniosłam głowę patrząc mu prosto w oczy.

- Dziękuję- powiedziałam,  po czym przechylilam butelkę biorąc spory łyk wody.-Co się stało? Dlaczego zemdlałam ? - Hunter usiadł na krześle splatając swoje dłonie.

-Straciłaś przytomność Zoe , zaraz po tym jak powiedziałaś mi , że zabiłaś człowieka- Łzy zaczęły napływać mi do oczu,  musialam stąd jak najszybciej wyjść.

-Przepraszam Pana , ja , ja muszę już iść,  źle sie czuje i potrzebuje odpocząć.

-Dobrze , idź odpocznij dokończymy tą rozmowę następnym razem.

Wstałam powoli z krzeszla , starając się już nie patrzeć w kierunku mężczyzny,  podeszłam do dzwi i mocno zapukałam,  po chwili w drzwiach stał strażnik. Pospiesznie opuściłam salę zmierzając w kierunku swojej celi.

Dziś o dziwo moje myśli nie krążyły tylko wkoło tej całej sprawy,  cały czas w mojej głowie był Hunter. Jego spojrzenia,  uśmiech,  głos. Dlaczego o nim myślałam? . Nigdy nie myślałam tak o mężczyźnie, zaraz , zaraz,  ja nigdy w żaden sposób nie myślałam o żadnym mężczyźnie. 

-Kurwa! - krzykłam chowając twarz w dłoniach,  siedząc na brzegu łóżka.  W tej chwili do celi weszła Di, podeszła do mnie siadając obok.

-Zoe ? Hej,  stało się coś? - uśmiechnęła się lekko.

- Nie wszystko dobrze- powiedziałam- Albo i nie jest dobrze?  kurczę sama już nie wiem.

-Chcesz pogadać? Może nie jestem dobra w doradzaniu , ale w słuchaniu już tak - mrugala szybko oczami.

-Chodzi o tego faceta,  no wiesz tego adwokata.

-No i ? Co z nim nie tak- wstałam chodząc w tąi spowrotem. 

-No właśnie nie wiem , to wszystko jest jakieś dziwne , on jest dziwny- drapałam się po głowie zastanawiając się nad tym wszystkim .

-Kochanie-powiedziała podchodząc do mnie - może ty wszystko za bardzo wyolbrzymiasz,  może wszystko jest dobrze,  a ten facet tylko chce ci pomóc.

Ja czuje  , że to wszystko jest za bardzo dziwnie.  I mimo wszystko chociażby to , że mój brat mu zapłacił za pomoc , ja nie chce tego nie potrzebuje pierdolonej litości.  Zrobiłam co musialam zrobić. A z tym adwokatem już się nie spotkam. Wzięłam z szuflady przy łóżku kartkę i długopis podeszłam do stolika i zaczęłam pisać. 

"Szanowny Panie Hunter,  bardzo dziękuję za Pańską pomoc,  po długich przemyśleniach chce , żeby Pan wiedział,  że nie jestem już zainteresowana Pana pomocą.  Proszę podziękować mojemu bratu za wszystko.  I ja oczywiście dziękuję Panu . Życzę wszystkiego dobrego. "

Skończyłam pisać,  Di stała za moimi plecami przyglądając mi się ze złością. 

-Czy ty do końca zwariowała?! Dlaczego nie chcesz przyjąć pomocy , gdybym była na twoim miejscu korzystała bym z tego!.

-Ale nie jesteś i nie będziesz! - Kurwa , dlaczego ja to powiedziałam. Zoe debilko ugryzła byś się czasem w język. -Di - chciałam złapać ja za rękę a ta ze łzami w oczach odwróciła się i poszła na łóżko. 

Wzięłam tą kartkę wsadzilam w kopertę podeszłam do dzwi i zaczęłam pukać. Po chwili stanął w nich strażnik. -Proszę to przekazać dla Pana Huntera Wilsona-podałam mu ją,  odwróciłam sie i poszłam do łóżka. 

Położyłam się patrząc w stronę łóżka przyjaciółki-Bardzo Cię przepraszam , nie chciałam tego powiedzieć- Nic nie odpowiedziała ,  leżałam i odetchnełam z ulgą,  że będę już miała tą sprawę z  głowy,  odsiedzę swoje a później będę się zastanawiać co dalej.

Zjadłysmy kolacje w milczeniu , chociaż bardzo bolało mnie to , że jak zwykle Di oberwało się za mój zły humor. Muszę z nią porozmawiać przeprosić ją , serce mi pęka widząc ją taką smutną.

-Di , bardzo Cię przepraszam proszę wybacz mi - złapałam ja za rękę której o dziwo nie zabrała. - Nie chciałam tego powiedzieć,  byłam zła i jak zwykle odbiło się to na tobie - w oczach zbierały mi się łzy , jest jedyną osobą którą miałam A mimo to traktuję ją jak kogoś obcego.

-Zoe , wiesz , że nie potrafię się długo na Ciebie gniewać- uśmiechnęła się a  z moich oczu popłyneły łzy- No już dobra , przestań się mazać jesteś dużą dziewczynką.

Postanowiłyśmy po kolacji pograć sobie w karty , smiałysmy się, wygłupiałyśmy. Chociaż na chwilę zapomniałam o całym tym głównie które mnie otacza. Po chwili dzwi od Celi się otworzyły stanął w nich strażnik trzymając w ręce kopertę. 

-Rouse? Do Ciebie- podeszłam do niego odebrałam kopertę i usiadłam na swoim miejscu , ręce mi się trzęsły jak zawsze gdy coś do mnie przychodziło. Otworzyłam kopertę , wiedziałam już co tam na mnie czeka .

"Panno  Zoe  chciałem Panią powiadomić , że zjawię się znów jutro o tej samej godzinie coś dziś.  I nie chcę słyszeć sprzeciwu , zostałem opłacony i doprowadzę tę sprawę do końca.  Pozdrawiam i do zobaczenia jutro."

Z nerwów uderzyłam mocno ręka w stół,  ałaa kurwa !. Co ten facet nie rozumie słowa nie , nie chce go więcej widzieć.  Jutro ostatni raz się z nim spotkam i mu to powiem prosto w twarz , może w ten sposób to do niego w jakiś sposób dotrze.  Taką mam nadzieję, ale tak naprawdę gdzieś tam w środku cieszyłam się,  że jeszcze go zobaczę.

Ręka mnie strasznie bolała  , zrobiła się sina a nadgarstek miałam opuchnięty.  Pięknie jeszcze tego mi brakowało.  I w ten sposób spędziłam wieczór u pielęgniarki.

Dwa Światy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz