-Zoe ? Obudź się- usłyszałam męski głos. Hunter? Co on tu robi ? po chwili poczułam jego dłoń na policzku przeszedł mnie dreszcz pod wpływem jego dotyku-Dawaj , otwórz oczy- wciąż bardzo mi się kręciło w głowie, na wpół otwartymi oczami , starałam się na niego spojrzeć. Leżałam na podłodze a Hunter klęczał obok mnie patrząc na mnie z przerażeniem.
Otworzyłam szeroko oczy , nie wiedziałam co się dzieje. Próbowałam wstać ale ciągle miałam zawroty głowy. -Zaczekaj pomogę Ci- Mezczyna chwycił mnie jedną ręką za dłoń a drugą za plecy próbując pomóc mi wstać. Gdy poczułam jego dotyk znowu przeszedł mnie dreszcz .
-Dasz radę wstać? - Mówił cały czas patrząc mi w oczy - Tak , dam radę- wstałam powoli a Hunter pomógł mi usiąść na krześle. Puścił mnie podszedł do swojego krzesła wyciągając z walizki butelkę wody.- Masz napij się, poczujesz się lepiej - chwycilam za butelkę dotykając przy tym jego dłoni, podniosłam głowę patrząc mu prosto w oczy.
- Dziękuję- powiedziałam, po czym przechylilam butelkę biorąc spory łyk wody.-Co się stało? Dlaczego zemdlałam ? - Hunter usiadł na krześle splatając swoje dłonie.
-Straciłaś przytomność Zoe , zaraz po tym jak powiedziałaś mi , że zabiłaś człowieka- Łzy zaczęły napływać mi do oczu, musialam stąd jak najszybciej wyjść.
-Przepraszam Pana , ja , ja muszę już iść, źle sie czuje i potrzebuje odpocząć.
-Dobrze , idź odpocznij dokończymy tą rozmowę następnym razem.
Wstałam powoli z krzeszla , starając się już nie patrzeć w kierunku mężczyzny, podeszłam do dzwi i mocno zapukałam, po chwili w drzwiach stał strażnik. Pospiesznie opuściłam salę zmierzając w kierunku swojej celi.
Dziś o dziwo moje myśli nie krążyły tylko wkoło tej całej sprawy, cały czas w mojej głowie był Hunter. Jego spojrzenia, uśmiech, głos. Dlaczego o nim myślałam? . Nigdy nie myślałam tak o mężczyźnie, zaraz , zaraz, ja nigdy w żaden sposób nie myślałam o żadnym mężczyźnie.
-Kurwa! - krzykłam chowając twarz w dłoniach, siedząc na brzegu łóżka. W tej chwili do celi weszła Di, podeszła do mnie siadając obok.
-Zoe ? Hej, stało się coś? - uśmiechnęła się lekko.
- Nie wszystko dobrze- powiedziałam- Albo i nie jest dobrze? kurczę sama już nie wiem.
-Chcesz pogadać? Może nie jestem dobra w doradzaniu , ale w słuchaniu już tak - mrugala szybko oczami.
-Chodzi o tego faceta, no wiesz tego adwokata.
-No i ? Co z nim nie tak- wstałam chodząc w tąi spowrotem.
-No właśnie nie wiem , to wszystko jest jakieś dziwne , on jest dziwny- drapałam się po głowie zastanawiając się nad tym wszystkim .
-Kochanie-powiedziała podchodząc do mnie - może ty wszystko za bardzo wyolbrzymiasz, może wszystko jest dobrze, a ten facet tylko chce ci pomóc.
Ja czuje , że to wszystko jest za bardzo dziwnie. I mimo wszystko chociażby to , że mój brat mu zapłacił za pomoc , ja nie chce tego nie potrzebuje pierdolonej litości. Zrobiłam co musialam zrobić. A z tym adwokatem już się nie spotkam. Wzięłam z szuflady przy łóżku kartkę i długopis podeszłam do stolika i zaczęłam pisać.
"Szanowny Panie Hunter, bardzo dziękuję za Pańską pomoc, po długich przemyśleniach chce , żeby Pan wiedział, że nie jestem już zainteresowana Pana pomocą. Proszę podziękować mojemu bratu za wszystko. I ja oczywiście dziękuję Panu . Życzę wszystkiego dobrego. "
Skończyłam pisać, Di stała za moimi plecami przyglądając mi się ze złością.
-Czy ty do końca zwariowała?! Dlaczego nie chcesz przyjąć pomocy , gdybym była na twoim miejscu korzystała bym z tego!.
-Ale nie jesteś i nie będziesz! - Kurwa , dlaczego ja to powiedziałam. Zoe debilko ugryzła byś się czasem w język. -Di - chciałam złapać ja za rękę a ta ze łzami w oczach odwróciła się i poszła na łóżko.
Wzięłam tą kartkę wsadzilam w kopertę podeszłam do dzwi i zaczęłam pukać. Po chwili stanął w nich strażnik. -Proszę to przekazać dla Pana Huntera Wilsona-podałam mu ją, odwróciłam sie i poszłam do łóżka.
Położyłam się patrząc w stronę łóżka przyjaciółki-Bardzo Cię przepraszam , nie chciałam tego powiedzieć- Nic nie odpowiedziała , leżałam i odetchnełam z ulgą, że będę już miała tą sprawę z głowy, odsiedzę swoje a później będę się zastanawiać co dalej.
Zjadłysmy kolacje w milczeniu , chociaż bardzo bolało mnie to , że jak zwykle Di oberwało się za mój zły humor. Muszę z nią porozmawiać przeprosić ją , serce mi pęka widząc ją taką smutną.
-Di , bardzo Cię przepraszam proszę wybacz mi - złapałam ja za rękę której o dziwo nie zabrała. - Nie chciałam tego powiedzieć, byłam zła i jak zwykle odbiło się to na tobie - w oczach zbierały mi się łzy , jest jedyną osobą którą miałam A mimo to traktuję ją jak kogoś obcego.
-Zoe , wiesz , że nie potrafię się długo na Ciebie gniewać- uśmiechnęła się a z moich oczu popłyneły łzy- No już dobra , przestań się mazać jesteś dużą dziewczynką.
Postanowiłyśmy po kolacji pograć sobie w karty , smiałysmy się, wygłupiałyśmy. Chociaż na chwilę zapomniałam o całym tym głównie które mnie otacza. Po chwili dzwi od Celi się otworzyły stanął w nich strażnik trzymając w ręce kopertę.
-Rouse? Do Ciebie- podeszłam do niego odebrałam kopertę i usiadłam na swoim miejscu , ręce mi się trzęsły jak zawsze gdy coś do mnie przychodziło. Otworzyłam kopertę , wiedziałam już co tam na mnie czeka .
"Panno Zoe chciałem Panią powiadomić , że zjawię się znów jutro o tej samej godzinie coś dziś. I nie chcę słyszeć sprzeciwu , zostałem opłacony i doprowadzę tę sprawę do końca. Pozdrawiam i do zobaczenia jutro."
Z nerwów uderzyłam mocno ręka w stół, ałaa kurwa !. Co ten facet nie rozumie słowa nie , nie chce go więcej widzieć. Jutro ostatni raz się z nim spotkam i mu to powiem prosto w twarz , może w ten sposób to do niego w jakiś sposób dotrze. Taką mam nadzieję, ale tak naprawdę gdzieś tam w środku cieszyłam się, że jeszcze go zobaczę.
Ręka mnie strasznie bolała , zrobiła się sina a nadgarstek miałam opuchnięty. Pięknie jeszcze tego mi brakowało. I w ten sposób spędziłam wieczór u pielęgniarki.
CZYTASZ
Dwa Światy
Roman d'amourMuszę ponieść karę za to co zrobiłam, to było nieuniknione. Chociaż gdyby spojrzeć prawdzie w oczy , zrobiłam to by chronić siebie.. Kiedyś opuszczę to miejsce i udowodnie wszystkim, że Zoe Rouse już nigdy się nie podda..