Obudziłam się po kilku godzinach , jak zwykle mój sen nie trwał długo. Słońce już zdążyło wzejść, A ja wcale nie miałam ochoty wstawać.
Po chwili usłyszałam szmer kluczy i otwieranych drzwi , pewnie niosą śniadanie pomyślałam. Ale leżałam dalej z zamkniętymi oczami, poczułam dotyk czyjeś dłoni , otworzyłam oczy , koło mnie stała uśmiechnięta Di.-Cześć piękna, wstawaj śniadanie przyszło-zaczeła mnie ciągnąć za rękę- chodź zjemy a później pogadamy - popatrzyłam na nią ze zdziwieniem, skąd u niej taki przypływ energii. Po wczorajszej kłótni powinna być zła. Ale nie ona , moja przyjaciółka bardzo szybko potrafiła zapominać o złych słowach. A ja ... hmm mogła bym się dużo od niej nauczyć.
Niechętnie podniosłam się z łóżka, podeszłam do zlewu umyłam twarz i ręce, usiadłam do śniadania.
Zjadlysmy posiłek w milczeniu. Gdy już Di chciała coś powiedzieć uslyszałysmy, że dzwi się otwierają, spojrzałam w tam tym kierunku, w drzwiach pojawiła się strażniczka patrząc na nas z uśmiechem.-Rouse, chodź masz gościa- popatrzyłam na niego ze strachem w oczach . Co ? Jak ? Jaa? Pomyślałam, ale wstałam i poszłam za nią.
Szliśmy korytarzem w milczeniu, patrzyłam do okoła, pierwszy raz tędy szłam, nigdy nie miewalam gości, no bo w końcu kto miałby mnie tu odwiedzać. Zatrzymaliśmy się na końcu korytarza, strażnik wyjął pęk kluczy i jednym otworzył wielkie drzwi, odszedł na bok pokazując mi skinieniem głowy żebym weszła.
Weszłam do pomieszczenia, czułam się niepewnie nie wiedziałam co mnie tam czeka. Rozejrzałam się dookoła, nie było tu zbyt jasno ciemne szare ściany, ani jednego okna, na środku stało biurko z dwoma krzesłami na przeciw siebie. Popatrzyłam na strażnika, gdy już chciałam coś powiedzieć uśmiechnął się i powiedział.
-Zostań tu , zaraz ktoś do Ciebie przyjdzie, nie bój się, usiądź sobie wygodnie - Po czym zniknął zamykając za sobą drzwi.
****Usiadłam na krześle przy biurku , twarz zaczęła mnie piec , poczułam strach A moje serce biło bardzo mocno. Nie wiedziałam co się za chwilę wydarzy, kto wejdzie przez te drzwi i co mnie czeka. Poprawiłam swoje długie kasztanowe włosy i czekałam.
Nie Wiem ile czasu minęło, ale z minuty na minutę czułam się coraz gorzej. Z rękoma opartymi na biurku , opuściłam głowę patrząc w podłogę.
Po chwili znowu usłyszałam, że drzwi się otwierają, ktoś wszedł, a ja nie miałam odwagi podnieść głowy.
-Panno Rouse ? -usłyszałam chropowaty męski głos. -Panno Rouse ? Słyszy mnie Pani? -Powtórzył, przerażona zaczęłam podnosić głowę, stał na przeciw mnie miał na sobie granatowy garnitur dobrze dopasowany (cholera napewno drogi) i białą koszulę , patrzyłam coraz wyżej aż ujrzałam jego twarz.
Pierwsze co zauważyłam to jego brązowe oczy , ma nieskazitelną urodę, pełne usta , a jego zarost wygląda jak by nie golił przez kilka dni , lekki ale pasujący mu do twarzy , jest brunetem , włosy przecięte dość krótko i dobrze ułożone.
Patrzyłam na niego przez chwilę, jego oczy były na pół otwarte jak by nad czymś się zastanawiał. Czułam się jak w jakimś amoku jego spojrzenie zaczynało mnie parzyć. Szybko się ocknełam i postanowiłam się odezwać.
-Czego Pan chce ? - Wstałam z krzesła krzyżując ręce nie opuszczając wzroku.
-Panno Rouse, wypadało by być trochę milszym, czyż nie ? - Patrzył na mnie, a na jego ustach pojawił się mały uśmiech. Wyprowadził mnie tym z równowagi, podeszłam do biurka oparłam na nim ręce, caly czas patrząc mu w oczy.
-Gówno mnie obchodzi co wypada a co nie , nie znam Cię, i raczej nie chce wiedzieć po co tu jesteś. - Jego ramiona zaczęły się napinać.- Więc przestanmy sobie marnować czas.
Zaczęłam odchodzić do drzwi żeby przywołać strażnika, nagle mężczyzna zaczął kaszleć.
-Panno Rouse, widziałem Pani akta , dlaczego nikt oprócz sędziego prowadzącego Pani sprawę nie wie dlaczego Pani siedzi w więzieniu już rok ? - Zaczęło brakować mi powietrza, musialam stąd jak najszybciej wyjść. Zaczęłam stukać w drzwi i nagle poczułam wielką dłoń na ramieniu, przeszedł mnie dreszcz , odwróciłam się w stronę mężczyzny z wściekłym spojrzeniem.
-Nigdy więcej mnie nie dotykaj jasne?! - Facet patrzył na mnie ze zdziwieniem, nagle dzwi zaczęły się otwierać, patrzyłam na nie A w drzwiach pojawił się strażnik.
-Panno Rouse ? Chce Pani pomóc- Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się do mężczyzny.
- Nie potrzebuje Pana pomocy , poradzę sobie sama. Proszę nie zawracać sobie głowy. - I wyszłam z pomieszczenia, czując jego wzrok na plecach , poczułam się dziwnie i niepewnie jak by coś miało się wydarzyć...

CZYTASZ
Dwa Światy
عاطفيةMuszę ponieść karę za to co zrobiłam, to było nieuniknione. Chociaż gdyby spojrzeć prawdzie w oczy , zrobiłam to by chronić siebie.. Kiedyś opuszczę to miejsce i udowodnie wszystkim, że Zoe Rouse już nigdy się nie podda..