Rozdział 2

44 5 4
                                    


Ujrzałam niebieskowłosą z radosnym uśmiechem na twarzy.
- Pam, skończyłaś już lekcje? - spytałam odkładając książkę.
- No jacha, właśnie cię szukałam żeby cię spytać o tą akcję z Blackiem. - zaśmiała się.
- Jezu, czy już na prawdę rozpowiedział wszystkim że skopałam mu dupę?
Pam parsknęła śmiechem narażając się na wrogie spojrzenie sępowatej bibliotekarki panny Pince.
- Właściwie, to jego wersja brzmi tak, że walczył dzielnie z adeptką czarnej magii - tym razem to ja się zaśmiałam.
- Od razu wiedziałam że zmyśla - wyszczerzyła się radośnie. - A tak serio, co ci powiedział ? - spytała.
- Że jestem morderczynią mugoli dlatego, że trzymam się ze ślizgonami. - Pamela zmarszczyła brwi a na jej twarzy pojawiła się chęć mordu. - Ale cóż, ja powiedziałam mu że próbuje przelecieć wszystko co tylko się rusza więc no... - westchnęłam bawiąc się skórzaną okładką książki.
- I dobrze, powiedziałaś mu prawdę. Nie mogę znieść że najpierw skrzywdził Lars a teraz jest chujem dla ciebie. - powiedziała nieco za głośno i dlatego pani Pince wywaliła nas z biblioteki.
Spacerowałyśmy korytarzami Hogwartu. Został jeszcze jeden dzień do przyjazdu naszych przyjaciół z Ferii.
Kiedy byłyśmy przy obrazie grubej damy Pam zatrzymała się i powiedziała.
- Myślę, że powinnaś uważać na ślizgonów Silv. Do jutra stara - wypowiedziała hasło i weszła do pokoju wspólnego.
•••••••••
Następny dzień zleciał bardzo szybko na tradycyjnym "nicnierobieniu" i w końcu nadszedł moment przyjazdu moich przyjaciół z Ferii.
Kiedy Regulus wszedł do pokoju wspólnego od razu rzuciłam mu się na szyję z radosnym wrzaskiem.
- Merlinie, klucha, nie było mnie tylko dwa tygodnie, nie świruj - na jego twarzy pojawił się szeroki szczery uśmiech jaki rzadko widywałam. Dlatego przytuliłam go jeszcze mocniej.
- Reg, wiesz jak się tu nudziłam, tylko Pamela trzymała mnie przy życiu. - westchnęłam idąc za nim do dormitoriów chłopaków.
- Cóż, słyszałem co nieco o tym jak się nudziłaś - uśmiechnął się półgębkiem jakby chciał powiedzieć że jest ze mnie dumny.
- Boże święty, nawet ty już wiesz? - jęknęłam zdziwiona.
- Dostałem list od Andromedy w którym opisała mi w skrócie że sprałaś Syriusza. - parsknął targając moje włosy. Był w wyjątkowo dobrym nastroju.
- No cóż chyba wiesz dlaczego - ten skinął głową i trochę spochmurniał.
Zaczął w ciszy rozkładać swoje rzeczy po szafie. Ja rzuciłam się na jego łóżko które było jednym w miarę używalnym stanie jeżeli chodzi o dormitorium chłopaków.
- Dupa - westchnęłam ciężko co wywołało salwy śmiechu u tego zwykle opanowanego chłopaka.
- Klucha, język - rzucił we mnie podręcznikiem do transmutacji.
- Dobra zbieram się, lecę się przywitać z dziewczynami - rzuciłam, na odchodne klepiąc chłopaka po włosach.
Wbiegłam na górę po schodach na korytarz i schodami dotarłam do obrazu na piętrze. Gruba Dama uniosła jedną brew pytająco bo niecodziennie widzi się radosną ślizgonkę u drzwi dormitoriów Gryffindoru.
-Glista ludzka - powiedziałam a ta kojarząc mnie, niechętnie odchyliła się by ukazać dziurę w ścianie. Niestety odwiedzając dziewczyny nie przemyślałam jednej kwestii. Po incydencie ze starszym Blackiem, gryfoni mnie nie cierpią.
Wszyscy wbijali we mnie nienawistne spojrzenia ale nikt nie śmiał zwrócić mi uwagi bo bardziej niż mnie nie nienawidzili, bali się Pam która groziła że ukatrupi każdego kto się do mnie doczepi.
Szybko chycnęłam w lewą stronę na górę i wślizgnęłam się do dormitorium dziewczyn.
- Przyszłaś, nasza ty córo marnotrawna spowiadaj się co zrobiłaś Blackowi. - zaśmiała się Lara i przytuliła mnie mocno. Zawsze nabijała się ze mnie bo ja z moim metrem sześćdziesiąt byłam od niej niższa o aż dziesięć centymetrów przez co nasze przytulasy wyglądają komicznie
Lily również się ze mną przywitała.
- Boże, mam tego dosyć , ile osób więcej o tym jeszcze wie! - przewróciłam oczami moszcząc się na łóżku rudej. Pam nie pozwala mi siadać na swoim od kiedy je zniszczyłam.
- Należało się dupkowi - powiedziała Lars a Lily zganiła ją wzrokiem.
- Przecież jest już między wami dobrze?- rudowłosa uniosła pytająco brew.
- No.... Chyba, ale prędko nie zapomnę co odwalił.- Lara wyszczerzyła się padając na łóżko.

•••••••••
Zbliżały się sezonowe mecze quidditcha. Slytherin miał grać , najpierw przeciwko gryfonom, potem puchonom, a następnie na koniec krukonom.
Niestety sytuacja między ślizgonami a gryfonami była od ferii bardzo napięta. Na dziewięćdziesiąt procent to przeze mnie i przez Blacka. Dlatego kapitan drużyny ślizgonów Joey King, zwołał grupkę uczniów z domu węża i kazał im łazić za mną dosłownie wszędzie żeby tylko gryfoni nie dopadli, jak to mówił King "Najlepszej zawodniczki w drużynie". Cóż miałam trochę odmienne zdanie szczególnie że uniemożliwiało mi to kontakt z dziewczynami. W końcu kiedy już któryś raz spóźniłam się na lekcje przez otaczający mnie głośny tłum ślizgonów, zirytowana nawrzeszczałam na moich " ochroniarzy " i od tej pory miałam już spokój. Niestety tylko od nich bo gryfoni zaczęli regularnie i wytrwale podkładać mi nogi na korytarzach czy "przypadkowo" mnie popychać. Regulus nie odpuścił dlatego chodził za mną i syczał na każdego delikwenta który odważył się mnie chodziaż dotknąć.
Wreszcie udało mi się porozmawiać z dziewczynami.
- Cholera jasna, ci debile nigdy nie odpuszczą - mruknęła Pam a Lara przytaknęła jej z ponurą miną.
- Uważam że ich zachowanie jest żałosne i wredne, takie osoby nie powinny być w Gryffindorze - powiedziała Lily a na jej twarzy pojawił się grymas złości. Ukrywałyśmy się w bibliotece gdzie próbowałam w spokoju napisać esej o wilkołakach, zadany na czwartek. Obok nas siedział Remus Lupin pogrążony w lekturze. On nie był jak reszta Gryfonów i był dobrym przyjacielem Lily, dlatego dzielił nasz los, kryjąc się w wąskim przejściu między regałami.
Między mną a Larą panował zaskakujący spokój, mimo, że gramy w przeciwnych drużynach dwóch nie cierpiących się domów.
- Serio, Silv, próbowałyśmy przemówić im do rozsądku a Pam o mało co nie stłukła szklanej butelki na głowie Blacka, ale to nie zadziałało - powiedziała Lara a ja na tą wzmiankę parsknęłam cichym śmiechem. Lupin mi zawtórował.
Postukałam piórem w kałamarz.
Na moim pergaminie widniały zaledwie dwa zdania
"- Wilkołak to czarodziej ( rzadko kiedy mugol) zamieniający się w każdą pełnię w wilka lub pół - człowieka pół - wilka. Podczas przemiany w wilkołaka, czarodziej traci swoją ludzką świadomość i działa instynktownie, przejmując zwierzęce zachowania i cechy: staje się silniejszy, zwinniejszy i bardziej odporny. "
Nie za bardzo wiedziałam co dopisać, bo moja wiedza ograniczała się do treści tandetnego romansu o miłości czarownicy i wilkołaka.
- Gdzie są jakieś książki o wilkołakach? - burknęłam patrząc pytającym wzrokiem na półki wokół nas. Remus drgnął na sam dźwięk tego słowa i rozejrzał się lekko wystraszony. Może bał się tych stworzeń. Kto wie.
Pam podsunęła mi jakąś książkę leżącą obok czytającej Lily. Była to lektura o wdzięcznym tytule "Likantropia przez wieki". Otworzyłam książkę i zaczęłam spisywać jej treść mając nadzieję że nikt się nie zorientuje.

Silver snake // Era HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz