Rozdział 7

39 4 1
                                    

- Myślałem już że nie przyjdziesz Sylwestro - uśmiechnął się do mnie w miarę sympatycznie ( że co? ) Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę narzuconą niedbale na białą koszulę od szkolnych szat a jego czarne włosy były nieco rozczochrane. Uniosłam brew uspokajając oddech po biegu.
- Mam jedzenie od skrzatów - wskazał ręką na koszyk. Przekonał mnie skubany.
- No dobra - prychnęłam idąc za nim. Usiedliśmy tuż nad obserwatorium gwiazd. Przez to że była zima wcześnie robiło się ciemno a noc była wyjątkowo gwiezdna. Gdybym była tu z kimś innym uznała bym tą scenerię za romantyczną.
Black wziął się za kanapkę a ja lampiłam się w koszyk jak sroka w gnat.
- Nie rozumiem cię wogóle - zaczęłam sięgając do koszyka po omacku. Udało mi się wyjąć ciastko z kawałkami czekolady.
- Najpierw drzemy się na siebie i wyzywamy od najgorszych, a potem jakby nigdy nic robimy sobie pikniczek na wieży Astronomicznej a ty zachowujesz się jakby wszystko było ok. Nie wydaje ci się to trochę dziwne? - spytałam biorąc kolejne ciastko jakby nigdy nic.

- Słuchaj Harrington, wbrew pozorom nie lubię mieć wrogów. - westchnął ciężko siadając na kokardkę na przeciwko mnie. - Przyjaźnisz się z Lily , Pamelą i Larą. Nie możesz być zła jak reszta ślizgonów, bo wtedy nie były byście przyjaciółkami. - tłumaczył mi powoli jakbym była małym dzieckiem. Zirytowało mnie to ale usiadłam tak samo jak on dając do zrozumienia że słucham.

- Mamy bardzo podobną sytuację, z tym że ty trafiłaś do Slytherinu i nie zhańbiłaś rodziny. Andromeda mówiła mi ostatnio o przyjęciu w wakacje kiedy twoja matka rzuciła na ciebie crucio - ściszył ton a ja zamarłam na chwilę. Złapałam się za skronie w nerwowym geście. Nie chciałam tego pamiętać.

- Walburga wiele razy to robiła więc zacząłem przyzwyczajać się do bólu. Mam gdzieś ich czystokrwiste poglądy i nie będę się z nimi zgadzał tylko żeby nie rzucali na mnie klątw. - uniosłam głowę i spojrzałam na Syriusza. Wiedziałam, że jego rodzice żywili niechęć do starszego syna ale nigdy nie przypuszczałam że jego matka była zdolna do aż takich czynów.
- Ja... Współczuję, na prawdę nie wiedziałam - szepnęłam czując, że przechodzimy przez to samo bagno.
- A czy Regulus wszystko widział i nie zareagował? - spytałam ostrożnie mimo że bałam się odpowiedzi. Ciemnowłosy pokiwał głową. W tym momencie poczułam jakby rozczarowanie moim przyjacielem. Dobrze wiedział w jakiej ja jestem sytuacji i podtrzymywał mnie na duchu a widząc coś takiego stał obojętnie?

Nie był nigdy bardzo emocjonalny ale do jasnej cholery to był jego brat!
Na chwilę zapadła cisza, obydwoje zamyśleni usiedliśmy tak że nasze nogi zwisały z drewnianego podestu na wieży. Wciąż wpatrywałam się w gwiazdy.
- Tak właściwie to jestem tu tylko dlatego, że bujasz się w Larze? - po chwili namysłu zaśmiałam się cicho majtając nogami. Black zaczerwienił się lekko chodziaż może mi się tylko wydawało.
- To też - powiedział cicho wpatrując się w dół. - Ale wiem że przechodzimy przez to samo i chce ci tylko powiedzieć, że jeżeli będziesz miała jakieś problemy z matką to wiesz gdzie możesz iść się wypłakać. - dokończył tym razem patrząc na mnie wzrokiem z którego nie mogłam wyczytać konkretnych emocji.
- Do piekła? - parsknęłam - Trochę dziwnie rozmawiać z tobą w wersji empatycznej. Od kiedy jesteś miły dla brzydkich, małych, wrednych ślizgonek? - spytałam a chłopak zaśmiał się szczerze. Dziwnie mi było rozmawiać z tym którego jeszcze nie dawno uważałam za wroga i kompletnego idiotę, ale nie powiem że mi się to nie podobało. Wydawał się bardzo inteligentny , tu kiedy rozmawialiśmy sami.

- Nie jesteś w cale taka brzydka , ale mała i wredna już tak - stwierdził. Parsknęłam śmiechem sięgając po paszteciki dyniowe z koszyka.
Przeżuwając, położyłam się na plecach tak że nogi wciąż zwisały mi w dół ale miałam świetny widok na gwiazdy. Syriusz zrobił to samo. Odsunęłam się lekko.
- Jestem beznadziejna z Astronomii - westchnęłam.
- Mogę cię trochę przyuczyć, co nieco wiem - powiedział wskazując na dużą jasną kropkę pośród innych na niebie - To jest na przykład Syriusz, najjaśniejsza gwiazda po samym słońcu, znajdująca się w gwiazdozbiorze psa. Już widzisz czemu mam takie imię, jestem najjaśniejszą gwiazdą - wyszczerzył się głupio a ja parsknęłam śmiechem.
Jeszcze przez chwilę pokazywał mi gwiazdozbiory ( nic nie zapamiętałam ).
W końcu wstałam i przeciągnęłam się ziewając.
- Mam dla ciebie radę - pochyliłam się nad leżącym chłopakiem. Jeżeli na prawdę zależy ci na Lars musisz najpierw być jej dobrym przyjacielem. Wtedy zaufacie sobie nawzajem.-
Ruszyłam w kierunku zejścia z wieży. Zastanawiałam się od kiedy, ja nigdy nie będąc w związku udzielam takich zajebiście dobrze sformułowanych porad miłosnych.

Usłyszałam jak Black podnosi się i podbiega do mnie.
Odwróciłam się.
- Dzięki Silver - przytulił mnie mocno. Skrzywiłam się i zesztywniałam ale wytrzymałam uścisk ( no co, nie cierpię jak się mnie przytula tak już mam ) Teraz to nagle mu się przypomniało moje imię
- Ale pamiętaj, nie jesteśmy żadnymi przyjaciółmi ! - krzyknęłam z uśmieszkiem będąc już na schodach.
- Pamiętam ! - odkrzyknął z góry.

••••••••
Kiedy dotarłam do Pokoju wspólnego Slytherinu na kanapie siedział Regulus. Udałam że go nie widzę i odwróciłam wzrok wciąż kierując się do pokoju.
- Silver. - lodowaty ton mojego przyjaciela sprawił że zatrzymałam się odwracając powoli głowę.
- Tak? - spytałam niewinnie.
- Gdzie byłaś? - spytał świdrując mnie wzrokiem.
- Na spacerze, z resztą to nie twoja sprawa.- prychnęłam zakładając ręce na piersi. Jego mina stała się jeszcze bardziej zacięta jakbym zrobiła coś złego.
- Ah tak? - uniósł rękę w której trzymał jakiś papier. Od razu poznałam że to liścik od Blacka. A to gnojek, przeszukiwał mi pokój.
- Grzebałeś u mnie w dormitorium ? - podniosłam głos podchodząc do niego szybkim krokiem.
Wstał i od razu straciłam całą moją pewność siebie bo z moim zabójczym 160cm wyglądałam przy nim śmiesznie. 


- A nawet jeśli, to co robiłaś z NIM?! - Spytał tonem jakbym conajmniej kogoś zamordowała. Wywróciłam oczami rzucając mu podgardliwe spojrzenie.
- Rozmawiałam,posiadam niesamowitą umiejętność mówienia więc z niej korzystam i na tym skończmy.- warknęłam odwracając się na pięcie.
Złapał mnie mocno za rękę tak że syknęłam z bólu i obrócił.
- Jeszcze wczoraj go nienawidziłaś a teraz tak po prostu rozmawiacie ?! Fajnie, że jesteś jedną z tych idiotek które dały się złapać na jego pseudo "urok". Myślałem, że jesteś mądrzejsza. - wyrzucił z wściekłością, wciąż trzymając mój nadgarstek. Mówił to wszystko głosem nasyconym jadem na jaki w życiu nie zdobyła bym się wobec niego nawet podczas kłótni.
- Wal się, jesteś żałosny. - syknęłam wyrywając rękę i odchodząc w kierunku drzwi do dormitorium. W myślach czekałam aż znowu mnie zawoła i przeprosi, mówiąc że nie wie co w niego wstąpiło. Nic takiego się nie stało. Czułam się jakby coś we mnie pękło, zatrzaskując drzwi pokoju. Usiadłam na łóżku wpatrując się w drzwi. Nie płakałam ale mój organizm aż krzyczał żeby wylać morze łez.
Zastanawiałam się kim jest teraz dla mnie Regulus. Mieliśmy być najlepszymi przyjaciółmi na zawsze , cokolwiek by się nie stało. To nie była zwykła kłótnia, czułam, że on po prostu staje się kimś zupełnie mi obcym.

Przebrałam się w piżamę i poszłam spać myśląc o jutrzejszym balu, starając się wyprzeć z głowy czarnowłosego ślizgona.

Silver snake // Era HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz