Rozdział 9

56 4 0
                                    

Następny miesiąc minął zaskakująco szybko nigdy w życiu nie przeżyłam chyba nudniejszych czterech tygodni. Cały czas nie odzywałam się do Regulusa który również nie zwracał na mnie uwagi.

Moje relacje z huncwotami za to znacznie się poprawiły ( nie warczałam na nich i nie wyzywałam od idiotów ) powoli uczyłam się do egzaminów przesiadując z Remusem w bibliotece. Spędzałam też więcej czasu z dziewczynami i praktycznie prawie codziennie podczas posiłków siedziałam przy stole gryfonów z czym Mcsztywna, siłą rzeczy musiała się pogodzić.

Pewnego dnia jednak mój względny spokój został na dobre zakłócony i to paroma sprawami na raz.

- Co do chu... !? - zaczęłam czytając list który dobrze znana mi sowa rzuciła przed chwilą na łóżko.

Moja matka niestety przypomniała sobie o mnie i oficjalnie poinformowała mnie o fakcie ,że prawie MIESIĄC wakacji spędzam u Blacków bo ona z Walburgą i Orionem wybierają się do naszych krewnych we Francji ! Kiedy doczytałam list do końca wrzasnęłam wściekle przez co Gustavus ( domowa sowa ) zerwał się do lotu żeby przypadkiem nie dostać jakąś książką.

Kiedy skończyłam się drzeć zamilkłam na chwilę wpatrując się w sufit. Jak ja to przeżyję? Jak ja przeżyję REGULUSA?

Poderwałam się z łóżka ignorując esej leżący na stoliku który miałam dokończyć właśnie dzisiaj wieczorem. Przeleciałam z furią przez pokój wspólny potem po korytarzach aż dotarłam do Grubej Damy która właśnie nalewała sobie wina do kielicha pożyczonego z obrazu pijanych mnichów.

- CHWAŁA GODRYKOWI ! - warknęłam głośno hasło a ta widząc mój nastrój odchyliła się bez słowa sprzeciwu.

Ku mojemu niesamowitemu szczęściu dziewczyny były w bibliotece i nie mogłam się im wyżalić, więc podjęłam się dość rozpaczliwego kroku.

Weszłam po schodach prowadzących do dormitoriów po lewej stronie czyli do tych do których wolałam się nie zbliżać.

Zapukałam tak mocno jakbym chciała zrobić dziurę w drzwiach.

Nikt mi nie odpowiedział więc kopniakiem otworzyłam drzwi czego pożałowałam i to nie tylko dlatego że obtłukłam duży palec u nogi.

- AAAA, POTTER !!!! - Wrzasnęłam zakrywając oczy. Bowiem pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam był nagusieńki James, cały obsypany różowym brokatem. Usłyszałam głośne śmiechy. Boże, będzie mi się to śniło w najgorszych koszmarach.

- POTTER UBIERZ SIĘ DO CHOLERY!!! - Ryknęłam wciąż zakrywając oczy, czym wywołałam u nich głośniejszy śmiech.

Czy ten dzień mógł być jeszcze gorszy?

Usłyszałam westchnienie i ktoś odsłonił mi oczy. Z ulgą odkryłam że to był Lupin a Potter był już ubrany.

Black wciąż zaśmiewał się na łóżku trzymając się za brzuch. Peter i James mu wtórowali.

- Cześć Silver. Wybacz za nich , ćwiczą nową taktykę jak zaskoczyć Lily. - spojrzał na nich wymownie a ja jęknęłam.

- Mówiąc zaskoczyć masz na myśli "zachować się jak chory ekshibicjonista i przyprawić o koszmary"?

Chłopak zaprowadził mnie na swoje łóżko które jako jedyne było w miarę używalnym stanie. Fuj. A ja myślałam że to ja mam bałagan w dormitorium. Kiedy wreszcie przestali się śmiać uznałam że to odpowiedni moment na podzielenie się tą tragiczną informacją.

- Black, w wakacje spędzam u ciebie w domu miesiąc a nasi rodzice wyjeżdżają.- westchnęłam łapiąc się za skronie w dramatycznym geście . Jego reakcja była .... Mało efektowna.

Spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.

- Czekaj to cię w ogóle nie obchodzi??!! - spytałam gwałtownie unosząc głowę do góry.

- A czemu by miało? Będzie milej bez matki i ojca i chodziaż jakaś osoba z którą można normalnie pogadać. - jego ton był tak obojętny że myślałam że zdechnę.

- A z resztą możecie przyjechać do mnie albo do Jamesa. - zaproponował Lupin który chyba właśnie próbował sprzątnąć jakąś kupę ubrań z podłogi. Może skoro rodzice wyjadą to zdołała bym dostać się do domu i tam mieszkać? Problem jest tylko taki że nie przedostané się przez zabezpieczenia. Może dziewczyny mnie przyjmą do siebie. Westchnęłam i wstałam podchodząc do drzwi.

- Dzięki za pomoc. - burknęłam.

Z dormitorium Gryfonów ruszyłam do biblioteki gdzie uczyły się dziewczyny.

Streściłam im całą sytuację, tylko poniosły mnie emocje i zrobiłam to trochę za głośno przez co pani Pince wyrzuciła nas ( oprócz Lily ) z biblioteki.

Spacerowałyśmy we trzy korytarzami pogrążone we własnych myślach.

Nagle przed zakrętem Lara stanęła jak wryta zagradzając nam drogę ręką a kiedy probowałyśmy coś powiedzieć przyłożyła palec do ust.

- Posłuchajcie - szepnęła ustawiając nas pod ścianą. Faktycznie za rogiem ktoś rozmawiał cichym tonem od czasu do czasu chichocząc.

- No ogólnie, właśnie go rozpracowuje. - parsknął jakiś głos. Od razu rozpoznałam ten przesłodzony dziecięcy tembr. Srolein inaczej Loraine Richard moja przygłupia nemezis.

- Ale jak to myślałam że lecisz na Syriusza? - zachichotała druga dziewczyna.

- No właśnie na tym polega cały plan, wystarczy, że będę z Regulusem i wtedy zbliżę się do jego brata. Na bank się złapie, a jak nie to zawsze istnieje eliksir miłosny. - zacisnęłam pięść słysząc te dwa zdania.

Złapałam mocno Pam która chciała pójść za pewne w wiadomym celu do Srolein.

- To moja zemsta. Tu nie zadziała po prostu przywalenie jej w ten krzywy ryj, potrzeba na prawdę jej dopiec. - szepnęłam a Lara przytaknęła mi chodź w jej oczach dało się zauważyć chęć mordu.

Cofnęłyśmy się i gdy oddaliłyśmy się wystarczająco daleko mogliśmy już zacząć normalnie rozmawiać.

- No ja po prostu nie wierzę , jak ona tak może !!?! - wybuchła Lara ku przerażeniu jakiejś grupki pierwszoroczniaków.

- Boże jeszcze nigdy nikomu chyba nie miałam ochoty tak sprać tyłka. - mruknęła Pam zaciskając pięści.

Przytaknęłam intensywnie rozmyślając nad sposobem zemsty. Larę chyba dodatkowo zbulwersował fakt, że nasza kochana Srolein miała nikczemne plany w stosunku do Syriusza.

- Taka mała i głupia a jednak taka wredna!!! Powinna być w Slytherinie. - żachnęła się Lara a Pamela parsknęła śmiechem na widok mojej miny. Blondynka po chwili zdała sobie sprawę z tego jak niezręcznie było powiedzieć to przy ślizgonce i zakłopotana zaczęła przepraszać.

- Spoko. - mruknęłam z delikatnym uśmieszkiem. Dawno nie widziałam przyjaciółki tak wkurzonej.

- Dobra, mam pomysł. Musimy iść z tym do Huncwotów. - powiedziała Pam kiedy rozstawałyśmy się przy zejściu do lochów.

Przytaknęłam i pożegnałyśmy się , każda z nas zamyślona i lekko rozkojarzona.

Przypomniałam sobie o durnym eseju na poniedziałek kiedy wchodziłam do pokoju wspólnego. Nagle stanęłam jak wryta.

- Witaj Silver.

•••••••••••


No cóż nie było Jamesa w brokacie to sama go sobie napisałam, no i oczywiście powrót Gustavusa. Zdaję sobie sprawę że rozdział krótki i do niczego, ale  ściga mnie brak weny.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 12, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Silver snake // Era HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz