8.|Widma Przeszłości|

406 45 146
                                    

Jimin siedział na dachu budynku, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Chłodna bryza owiewała jego ciało i Jimin skulił się, podkurczając kolana do klatki piersiowej.

Nie był w stanie spać długo. Obudził się po czterech godzinach snu, czując jak oblewa go zimny pot. Taehyung spał spokojnie po drugiej stronie łóżka, odwrócony do niego plecami. Jimin wymknął się z pokoju, skradając się na palcach i zabierając po drodze swoje noże, spodnie i bluzę. Zamek w drzwiach prowadzących na dach otworzył wsuwką, którą zabrał ze swojego portfela. Chłód nocy od razy orzeźwił jego umysł, pozwalając na chwilę myśleć przejrzyście. Patrzył się przez chwilę na rozświetlony Seul i zamknął oczy, chcąc wsłuchać się w odgłosy nocy.

Teraz siedział już na dachu drugą godzinę, wpatrując się w ciemne niebo. W Seulu nie było gwiazd, całe piękno nieboskłonu zabierały światła padające od miasta. Jimin patrzył w pustkę, wyobrażając sobie jakby niebo wyglądało gdyby oglądał je z dala od zgiełku miasta. Wyobrażał sobie piękne konstelacje, które mógłby analizować godzinami i szukać poszczególnych, małych gwiazd. Możliwe, że znalazłby swoją własną gwiazdę, przejmując nad nią opiekę, jak dumny rodzic. Wiatr zawiał mocno, zwiewając kaptur z głowy bruneta, na co skrzywił się pod nosem. Westchnął ciężko, odchylając głowę do tyłu. Starał się nie myśleć o swojej obecnej sytuacji. Za każdym razem kiedy zamykał oczy przypominał sobie o młodym chłopaku, którego zabił swoim nożem. Nie chciał wiedzieć ile osób będzie musiał pozbawić życia, by uratować swoje.

"Gdyby nie ta obietnica, może łatwiej byłoby mi się poddać." pomyślał, przypominając sobie ostatnie słowa Kaia.

Jimin ziewnął i wstał powoli z ziemi, czując jak powoli wraca do niego senność. Po cichu wrócił do pokoju, zostawiając buty przy drzwiach. Skradając się, pozbył się niepotrzebnych ubrań i podszedł do łóżka. Taehyung dalej tkwił pogrążony w głębokim śnie, ale tym razem Jimin mógł dostrzec jego twarz. Brwi szatyna były zmarszczone, a on sam mówił coś do siebie, co chwilę niespokojnie ruszając nogami. Ewidentnie musiało mu się śnić coś złego, sądząc po cichych jękach które wydobywały się z jego ust. Jimin po cichu wsunął się pod kołdrę i spojrzał na wyższego mężczyznę. Taehyung poruszył się gwałtownie i brunet zagryzł wargę. Po chwili zastanowienia podniósł dłoń do góry, by pogładzić jego ciemnobrązowe włosy.

-Przestań.- mruknął a ciało Taehyunga zaczęło sie uspokajać.

Jimin przewrócił się na drugi bok i zamknął oczy. Po krótkiej chwili oddał się senności, próbując nie zastanawiać się nad tym co przyniesie poranek.


--------------



Taehyung nie lubił grozić ludziom. Tortury uważał za coś obrzydliwego i uciekał do nich w skrajnych przypadkach. Jednakże teraz stał nad mężczyzną w średnim wieku, przyciskając mu do skroni lufę pistoletu. Mężczyzna klęczał na ziemi w swoim pokoju, patrząc w oczy Jimina, który stał przed nim z rękoma założonymi na klatce piersiowej.

- Co wiesz o śmierci Hae? Gadaj, a zaoszczędzimy naboje. - mruknął, patrząc w oczy mężczyzny, który zaczął się trząść ze strachu.

-Nie wiem! Naprawdę! - krzyknął, a Taehyung mocniej przycisnął broń do jego skroni.

-Wiesz wszystko, Lee. A przynajmniej tak mówią. Co chcieli z niego wyciągnąć? Kto go zabił? Gadaj albo przestrzelimy Ci łeb. - warknął brunet i kopnął mężczyznę w brzuch.

Lee wrzasnął i runął na ziemię, próbując odzyskać oddech.

- Japończycy! Oni go sprzątnęli! Hae miał coś na czym kurewsko im zależało! Podsłuchałem tylko rozmowę w barze! - krzyczał, zwijając się z bólu na podłodze.

Klatka dla ptaków「vmin 」✓Where stories live. Discover now