Rozdział 15 - jestem zarażona

430 27 80
                                    

Był wieczór, a nasi bohaterowie postanowili odpocząć gdzieś nieopodal wioski Ninetrees. Nikt naprawdę nie wiedział skąd wzięła się ta nazwa, ale nigdy nie było tam gościnności. W tej sytuacji najprawdopodobniej mieszkańcy wyśmialiby ich za to, że w ogóle odważyli się poprosić ich o pomoc.

Bądźmy szczerzy, nasza czteroosobowa grupka ma jedzenie i wodę, ale mają też ze sobą rannego i denne bronie.

Oczami Ameryki

Rosja i Japonia zaczęli się kłócić, co jest lepsze: Sushi czy Wódka.
Rzucają w swoją stronę dziwnymi i śmiesznymi wyzwiskami oraz dowodami. Ja tylko siedziałem i patrzyłem na nich z niedowierzaniem.

Szczerze? Nie mam zielonego podjęcia jak zaczęła się ta kłótnia. Z tematu o otoczenie, przeszło na Ninetrees, a następnie na ich mieszkańców. Przy tym się właśnie odciąłem, taki jest tego skutek.

Przecież każdy wie, że hamburgery są najlepsze, amatorzy. Przysłuchiwałem się im z lekkim uśmiechem. Na chwilę nawet zapomniałem o tej apokalipsie.

Przypomniało mi się, jak kiedyś z Kanadą weszliśmy na drzewo i na nim zaczęliśmy się kłócić, hamburgery czy syrop klonowy. Potem nie mogliśmy zejść i nasz tata, Wielka Brytania, musiał iść po drabine i nas z tamtąd zdjąć.

Jak to wszystko się tak zepsuło..? Kanada mnie zdradził, tata nie żyje z mojej winy. Czuje się okropnie.

–Ameryka?– Usłyszałem za sobą głos Kajiwary. Odwróciłem się i spojrzałem na nią pytającym wzrokiem. –Możemy na słówko? Proszę..?–

Po przeanalizowaniu słów, bo mój mózg działał z ewidentnym opóźnieniem, kiwnąłem głową na tak i wstałem. Odszedliśmy gdzieś, gdzie nikt nas nie będzie słyszeć. Japonia i Rosja nawet chyba niezauważyli tego, będąc pochłonięci swoją jakże ciekawą konwersacją.

Na wszelki wypadek wziąłem siekiere, gdyby jakiś zarażony nas zaatakował.

Znaleźliśmy się pod dużym, większym od innych, drzewem. Wokół niego było trochę wolnej przestrzeni, przez co wyglądało tu nieziemsko.

Sporzałem wesoło na Kajiware, słońce zachodziło, co dodawało uroku temu miejscu. Nagle dziewczyna złapała mnie za ręce, co mnie bardzo zaskoczyło. Spojrzałem na nią zmieszany, a ona patrzyła mi w oczy.

–Ameryka.. Od kąd cię zobaczyłam, poczułam coś do ciebie.. Twój uśmiech, charakter, śmiech.. Wszystko jest w tobie idealne. Jesteś niesamowity, lojalny i ja.. Myślę, że cię kocham..– Powiedziała i spuściła wzrok.

Stałem w bezruchu i totalnie zaskoczony. Co się w takiej sytuacji robi? Kocham ją, ale jako przyjaciółke, siostrę! Święta Unio, ratuj. Mam jej powiedzieć, sory, jestem gejem?

Napewno wspomnę jej o mojej orientacji, ale jak? Nie umiem w takie rzeczy. Okej, spróbuje jak najdelikatniej..

–Kajiwara.. Ja.. Jesteś piękna i mądra, ale ja.. Wolę chłopaków, jestem pewien, że jest ktoś lepszy ode mnie dla ciebie..– Szepnąłem, a ona po chwili puściła moje ręce.

–Jesteś z Rosją, prawda?– Spytała ozięble, a jej wzrok spowodował u mnie ciarki. Jej szare oczy, w których nie widać żadnych emocji nie pomagały.

–Ja, tak..– Unikałem kontaktu wzrokowego z nią jak bardzo potrawiłem. Czuje się okropnie..

–Wiedziałam. Tyle dla ciebie zrobiłam, a ty wybrałeś tego bezwartościowego alkoholika?– Krzyknęła, a ja spojrzałem na nią.

–Wiem, ale nie obrażaj go..– Szepnąłem bojąc się jej reakcji.

–Czy ty wiesz kim ja kurwa jestem? Wybrałam ciebie, powinieneś być wdzięczny ty pieprzony arogancie!– Znowu uniosła głos.

–Co?–

–Jak myślisz, dlaczego nie spotkałyśmy zarażonych z Japonią w mieście, gdzie normalnie byłoby ich sporo? Jak myślisz, dlaczego ktoś was zaatakował jak tylko my się oddaliłyśmy? Czy to nie jest podejrzane?– Powiedziała z wyraźnym poirytowaniem.

–Mamy szczęście..?– Spytałem patrząc na nią pytającym wzrokiem. Im dłużej nad tym myśle to tym bardziej wydaje się to podejrzane..

–Pierwszy zarażony jest postrachem dla innych. Omijają go szerokim łukiem, bo uważają, że jest dla nich zagrożeniem. Krew z nosa i szare oczy.. Nic ci to nie mówi?– Zaśmiała się.

Pojawiła mi się gęsia skórka. Jakkolwiek szare oczy nie są niczym dziwnym, bo Polska ma takie, ale przy naszym pierwszym spotkaniu leciała jej krew z nosa. Czy to oznacza, że..

–Już rozumiesz? To ja jestem pierwszą zarażoną. Znaczy, drugą, bo mój tata mnie zaraził, ale on już dawno zginął. Ja zaczęłam zarażać innych. Myślałeś, że te wszystkie informacje wiem od mojego tatusia? Haha, jesteś śmieszny.– Uśmiechnęła się sadystycznie, a ja powoli zacząłem się odsuwać.

To jakiś żart, prawda? Głupi, zaplanowany żart, który Japnia, Rosja i Kajiwara zaplanowali? Proszę, powiedźcie mi, że tak..

Byłem tak zszokowany, że nie zauważyłem jak dziewczyna się na mnie rzuciła i powaliła na ziemie. Nagle po moim ciele przeszedł ogromny ból, oraz uczucie, jak by ktoś poraził mnie paralizatorem.

–Jeśli ja cię nie mogę mieć, nikt nie będzie.– Warknęła i zaczęła mnie okładać.

Kopnąłem ją w brzuch na tyle by od siebie odrzucić i ruszyłem w stronę Rosji i Japonii. Na moje nieszczęście, złapała mnie za nogę i pociągnęła. Cholera, silna jest..

–Tak szybko mnie opuszczasz?– Spytała i wbiła mi paznokcie w nogę.

Warknąłem i kopnąłem ją w twarz. Zauważyłem siekiere, którą oparłem o drzewo. Pobiegłem w jej stronę, a Kajiwara za mną. Złapała mnie za ramie, ja w ostatniej chwili złapałem broń i szybkim ruchem wbiłem go w jej czoło.

Ona opadła, a ja oparłem się o drzewo i powoli zsunąłem. Patrzyłem na wykrwawiające się ciało mojej byłej już przyjaciółki. Szybko wstałem i pobiegłem w stronę miejsca, gdzie znajdowali się Rosja i Japonia.

Gdy ich znalazłem, po prostu się rozpłakałem.

–Ameryka! Gdzie ty byłeś? Odchodziłam od zmysłów.. Ameryka, coś sie stało..? Gdzie Kajiwara?– Spytała Japonia, a ja im wszystko opowiedziałem. Zalałem się włzami i spojrzałem na swoje ręce.

Była na nich krew oraz.. Ślady zębów.. Z rany ciekła krew, a wokół niej skóra była lekko fioletowa.

O nie..

-----
890 słów
Czekam na płatnego zabójce.

Nie sprawdzone!

■APOKALIPSA ■ RUSAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz