🌻ROZDZIAŁ 3🌻

862 52 25
                                    

,,Proszę, załóż je.." Powiedział mężczyzna kucając przy swoim synu i wyciągając w jego stronę czarne okulary.
,,Dzięki nim inne dzieci nie będą się śmiały z moich oczu..?" Spytał mały chłopiec wycierając łzy. Miał heterochromię, ale nie to sprawiało, że jego oczy są inne. Tylko to, że jego twardówka zamaist biała, jest czarna. Inni śmiali, bali, albo nawet bili go przez jego odmienność.. Tylko nie on. Chłopak z włosami w trzy pasy.
,,.. Nie mogę tego obiecać..." Uśmiechnął się zakładając czarne okulary chłopcu. ,,Uśmiechnij się" Szepnął kładąc ręke na jego policzku.
,,Nie mam humoru na uśmiechanie..". Zrzucił ręke swego ojca, gdy łzy znów zaczęły lecieć z jego oczu. Skierował swój wzrok w podłogę.
,,Nie ważne jak czujesz się w środku.. Podnieś głowę, uśmiechnij się i wyrzuć złe emocje.. One nie mogą tobą zawładnąć." pogłaskał go i mocno do siebie przytulił.
Chłopak jednak odebrał to inaczej niż powinien. Nawet jeśli jesteś smutny, uśmiechaj się, oszukuj, że wszystko jest okej. Okłamuj ludzi, nie chce przecież innym zatłaczać głowy swoimi problemami.

゚+*:;;:* *:;;:*+゚゚+*:;;:*

Reszta lekcji minęła spokojnie. Ameryka i Rosja poznali się bardziej. Amerykan dowiedział się, że jego przyjaciel ma trójkę młodszego rodzeństwa! Kazachstan, Ukraina i Białoruś. Pokazał mu nawet zdjęcia, uroczo wyglądali. Gdy ostatnia lekcja się skończyła, wyszli ze sali i śmiejąc się poszli do swoich szafek. Jednak Ameryce przypomniało się o spotkaniu z Kanadą!
-Jeju, zapomniałem o tym, że jestem umówiony z bratem za szkołą.. Wybacz Rosja, muszę iść, bo ci się pewnie śpieszy!- Podrapał się po karku młodszy.
-Nic nie szkodzi! Jeśli mogę spytać, to wychodzicie gdzieś?- Spytał się ciekawski rosjanin, a Ameryka chwilę pomyślał.
-Nie.. Chyba nie, on chce tylko porozmawiać.- Odpowiedziawszy mu zamknął zaszkę wyciągając zeszyty i książki.
-Jak chcesz mogę na ciebie poczekać i tak nie mam nic lepszego do roboty.- Zaśmiał się i oparł o szafki.
-Naprawdę? Dzięki! To ja zaraz przyjdę!- Krzyknął i pobiegł w drugą stronę za szkołę. Zastanawiał się czemu Kanada chce się spotkać akurat tam, ale widać na kilometr, że ma zły humor.
Wyszedł ze szkoły i zauważył swojego brata, więc podeszł do niego.
-Hej Kana- Nie było mu dane dokończyć, gdyż ktoś mu przerwał.
-No proszę, proszę, proszę.. Ameryka, hah, widzę, że zaprzyjaźniłeś się z synem tego Komucha?- Ten głos zmroził mu krew w żyłach. Meksyk. -Prosisz się o problemy.. Kan, złap go.- Nie miał jak zareagować, gdyż jego rodzony brat złapał go za ręce i przytrzymał. Zaczął panikować.
-No co? Dzidzia się przestraszyła? Hah, dziwak!- Meksyk zdjął mu okulary i zdeptał łamiąc je. Ameryka czuł jak łzy mu napływają do oczu. -Nie!- Krzyknął chyba na całą wieś. Zaczął płakać. To była jedyna pamiątka po nim..
-Ojeju, biedactwo..- Podszedł do niego bliżej i walnął go w twarz. -Myślisz, że ukryjesz przed wrzystkimy swój przebrzydły sekret? Ha, jutro cała szkoła się dowie!- Zaśmiał się mniejszemu w twarz i kopnął go w brzuch. Wziął do ręki pustą butelkę po piwie, rozbił połowę o ścianę i zaczął ranić Amerykę. Najpierw twarz, ręce, brzuch. Chłopak trząsł się i płakał. -Dobra, zostaw go.- Powiedział wyrzucając butelkę, a Czerowno biały kraj puścił swojego brata, który bezwładnie upadł na ziemię. Odeszli i zostawili go na pastwę losu.

Nawet Kanada się ode mnie odwrócił.. Mój brat...

----
530 słów!

Niesprawdzone

Mam nadzieję, że wam się podoba! Napisałam go w 40-50 minut. XD Mam wielką wenę, więc korzystam z tego. Mam już szkice rysunków w zeszycie, lecz tak mi się nie chce.. Tyle mam do roboty!
Tak, czy siak 11 Listopada jest dzień niepodległości! 101 lat.. Prawię się poryczałam dzisiaj podczas śpiewania hymnu, jestem duma z bycia Polką..
Pierwszy raz piszę w pierwszej osobie i mi się to podoba! Reszta rozdziałów też będzie pisana 3 osobą. Jednakże pojawią się rozdziały z perspektywy Ameryki i Rosji, tylko chce jeszcze popracować nad tym stylem pisania.
Gofry dla każdego~

Wasza yaoistka,

M.S~

■APOKALIPSA ■ RUSAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz