Lech, Czech i Rus

625 29 38
                                    

dobra, miałam to wstawiać chronologicznie tak, jak pisałam, ale po prostu muszę to wstawić teraz xDDD

Kunikida Doppo, założyciel Gildii Polskiej, westchnął ciężko, odchylając się na swoim gamingowym, czarnym fotelu. Zdjął okulary, aby potrzeć palcami nasadę nosa. Z irytacją zmarszczył brwi, gdy do jego uszu ciągle docierało pikanie, oznajmujące o nowej wiadomości na chacie. A kto inny mógłby tyle nawijać, jak nie jego dwaj, głupi bracia?

Oczywiście, w rzeczywistości nie byli braćmi. Aktualnie mieszkali w zupełnie różnych częściach świata - Japonii, Ameryce i Francji - ale poznali się w podstawówce i przyrzekli sobie, że zostaną braćmi na zawsze (choć Kunikida został w to bardziej wciągnięty na siłę). Potem jednak tamci dwaj wyprowadzili się z Japonii, ale by kontynuuować swą znajomość, rozpoczęli rozgrywkę w grze "Kaze ga Tsuyoku Fuiteiru", która zapewniała ogromny świat, w którym uczestnicy mogli swobodnie budować budynki, miasta, zamki i zakładać gildie. A więc na początku swojej rozgrywki, Kunikida, Atsushi i Dazai trzymali się razem, jednakże po tym, jak padł pomysł założenia gildii, rozstali się - każdy bowiem miał inny plan na jej funkcjonowanie. Mieli więc założyć osobne i konkurować ze sobą, czyja gildia będzie lepiej prosperować.

Oczywiście, że Kunikida, jako ten najmądrzejszy, najsprytniejszy i zdecydowanie najlepszy w strategii, wygrywał w tych zawodach, choć tamta dwójka uparcie nie chciała tego uznać, póki na własne oczy nie zobaczą jego ogromnej, gildijnej rezydencji. W tym właśnie celu wybierali się teraz do niego i zostało mu czekać, aż wielki smok Dazaia (z jakiegoś powodu ten idiota upodobał sobie te stworzenia i stworzył horrendalnie wielką hodowlę, zostając największym dilerem smoków na całym serwerze) przywiezie jego braci na ogromny plac przed zbudowaną z białego marmuru rezydencję. Kunikida miał tylko nadzieję, że nie zniszczą fontanny z delfinem, znajdującej tuż za bramą. Aby móc wypatrzyć ich przybycie, sprawnie pokierował swoją postacią na dach budynku i przykucnął na krawędzi, rozglądając wokół. Już po kilkunastu minutach, gdy w Doppo zaczęła rodzić się nadzieja, iż jednak nie przelecą, na horyzoncie zobaczył ich zielono podświetlone nicki, a także kropeczki na minimapce w lewym rogu.

A więc jednak, pomyślał, wzdychając ciężko i poprawiając spadające z nosa okulary.

Skrzywił się, gdy w słuchawkach rozniósł się potężny ryk smoka, który zawisł nad placem, aby zniknąć. Postacie Dazaia i Atsushiego zeskoczyły sprawnie na ziemię. Po chwili Kunikida, wykonując salto, także skoczył w dół, a krzaki całkowicie zamortyzowały upadek, niczym siano w Assassins Creedzie przy skoku wiary.

:PolKing: Oprowadzę was teraz.

Napisał na chacie i zaraz szybko wcisnął klawisz uniku, gdy Dazai rzucił w niego wziętą znikąd doniczką.

:RuskiSamobójca: xDDDD

Kunikida prychnął pod nosem. Dazai, chociaż starszy od niego o dobre ponad dwa miesiące, zachowywał się dużo bardziej dziecinnie i zawsze próbował go zabić, aby wyrównać ich licznik śmierci w ciągu całej rozgrywki. Osamu oczywiście już od samego początku szukał jak najwięcej sposobów na zabicie się, często wykorzystując do tego także bugi gry.

:PolKing: Rusz się i tyle.

Napisał mu, zirytowany i włączył sprint, aby wbiec do swojej rezydencji. Z zewnątrz wyglądała jak współczesna wersja jakiegoś zamku, zbudowanego z białego marmuru i pełnego kolumn zdobionych w stylu gotyckim. Długie korytarze o przyjemnie kremowych ścianach posiadały sklepienia krzyżowo-żebrowe, dając wrażenie, że budowla jest jeszcze bardziej skomplikowana. Zwłaszcza że w grze normalnie takie konstrukcje nie były dostępne - powstał jednak specjalny program pozwalający zaprojektować własne meble czy inne części potrzebne do budowy.

o n e s h o t s || Bungou Stray Dogs || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz