bo nie mam pomysłu na tytuł,,,,
— Naprawdę nienawidzę tej roboty — warknął do siebie Chuuya, pociągając nerwowo za choker na swojej szyi. Ze swoim nowym wyglądem nie czuł się dobrze – a trzeba powiedzieć, że na sobie miał teraz obcisłą, czarną koszulę sięgającą nad brzuch, płomienną kurtkę z podwiniętymi rękawami, podobną do tej, co nosił zwykle oraz ciemne rurki, a na nogach miał czarne glany. Ku swej irytacji musiał zrezygnować z ulubionego kapelusza, jako że kobiety zwykle nie nosiły tej części garderoby. Na szczęście rękawiczki pozostały. Czymś, co przyjął chętnie, był makijaż – długie, czarne kreski wychodzące od oczu, zrobione oczywiście przy pomocy noża. Powieki pomalowane miał w płomiennych barwach, choć głównie czerni, a na policzkach wiły się 'tatuaże', choć w rzeczywistości były to namalowane czerwone symbole Korupcji. W ten sposób jeszcze bardziej zwracał na siebie uwagę, ale o to przecież chodziło w tej misji.
I zapewne, gdyby wszystko poszło po jego myśli, wszedłby tam, pogadał z tymi, co trzeba, naciągnął ich, by wzięli go ze sobą, a na miejscu po prostu by ich rozwalił. Ale oczywiście czyjaś obecność musiała pokrzyżować mu plany.
Gdy wszedł do środka, otoczył go znany zaduch i przebijający się zapach alkocholu. Westchnął z rozkoszą, ale musiał odrzucić chęć napicia się. Ze swoją słabą głową mógłby zbyt szybko zapomnieć o tym, po co tu przyszedł. Poza tym był sam. Kto by go zabrał do domu?
W klubie było ciemno. Rozświetlały go tylko fioletowe, niebieskie i zielone światła, poumieszczane głównie w rogach i na podłodze, nadając całkiem przyjemny, w odczuciu Chuuyi, klimat. Kto wie, może kiedyś tu nawet wróci? Lokal wydawał się dobry. Tylko kogo miałby zaciągnąć? Dazaia? Kiedyś tak. Ale teraz ten cholernik był przecież w Agencji, nie było szans, aby do niego zadzwonił w takiej sprawie. Nie pokazałby mu, że stracił najlepsze i najbezpieczniejsze towarzystwo do picia.
Chuuya skierował się w stronę głównego baru, mając zamiar rozejrzeć się stamtąd za białymi opaskami na ramionach. Znak charakterystyczny organizacji, którą właśnie tropił.
Niestety, nim zdążył dojść do jednego z wolnych krzeseł, ktoś zastąpił mu drugę. Chuuya spojrzał w górę, bo facet był cholernie wysoki, jeszcze wyższy niż Dazai. Chuuya zacisnął zęby z irytacją. Kobiece przebranie miało mu pomóc z tamtymi, nie zachęcać randomowych kolesi chcących tylko jednego. Ale musiał się z tym liczyć.
— Hej, mała — zaczął mężczyzna, ale w Chuuyi, słysząc, jak go nazwano, zagotowało się. Prychnął głośno i wymierzył facetowi potężnego kopniaka prosto w jaja, a gdy zgiął się z okrzykiem, kopnął go jeszcze w ramię, by się przewrócił. Fuknął głośno, odrzucając włosy z powrotem na ramię.
— Nie jestem mała — warknął, przechodząc nad mężczyzną. Słyszał za sobą ciche śmiechy ludzi, których rozbawiła porażka giganta. Chuuya zwrócił przez to na siebie uwagę, ale wiedział, że za jakiś czas zostanie zapomniany.
Westchnął cicho, kiedy w końcu dotarł do baru. Zgrabnie wskoczył na krzesełko, z którego miał znacznie lepszy widok – bar był na podwyższeniu. Dzięki temu Chuuya tak naprawdę widział cokolwiek. Wcześniej kierował się zapamiętanym układem, bo praktycznie wszyscy ludzie byli od niego wyżsi, co cholernie go irytowało.
Zaczął rozglądać się po gościach, nawijając jeden z loków na palec, gdy nagle usłyszał obok siebie ten głos.
— Oh, czyż mnie oczy nie mylą? Zobacz, Atsushi-kun, to nasz Chuuya! — zawołał Dazai, który wyrósł nagle przed nim jak spod ziemi. Nakahara warknął, odpychając go od siebie nogą na bezpieczną odległość. Dazai miał na sobie zwyczajne ubrania, tak samo, jak Nakajima stojący kawałek za nim i zdecydowanie niezadowolony ze swojej obecności w takim miejscu.
![](https://img.wattpad.com/cover/211325846-288-k128271.jpg)
CZYTASZ
o n e s h o t s || Bungou Stray Dogs || ZAKOŃCZONE
Fiksi Penggemar"Jedna noc - jedno zadanie wiele tygodni pracy - jeden plan spontan? pewnie, o ile to Ty jesteś ze mną" ~ Dazai Osamu. ________ głównie soukoku i shinsoukoku