*Skip time. Do paru dni później* Siedząc w kuchni, oparty o blat spoglądam na kalendarz. -Już prawie kwiecień...-Wymruczałem pod nosem wzdychając. Było rano, więc Arthur jeszcze spał. To chyba dobrze. Złapałem za swój kubek w którym było trochę kawy, i wziąłem łyk. Goszka. Wtedy usłyszałem ciche kroki dochodzące z korytarza. Ohoho~ ciekawe kto tu wstał?~ Arthur przecierając oczy wszedł do kuchni. Dlaczego? Nie wiem...ale podszedł do mnie i mnie przytulił. Tak bez słowa. Bez żadnego dzień dobry ani nic...Wydawało się to nawet słodkie. Też go przytuliłem. Po jakiejś minucie,gdy młodszy się odsunął, spojrzałem na niego dokładniej. Wyglądał nie za dobrze. Miał podkrążone oczy, włosy roztargane bardziej niż zawsze i opaski uciskowe na dłoniach (Takie jak ręka boli). -Co się stało Mon Chér? Wyglądasz jak siedem nieszczęść...-Spytałem się lekko zaniepokojony. -mój zeszyt...taki duży...był u mnie na biórku...pare dni temu....nie widziałeś go?-Wyszeptał. Łącząc te fakty w całość, zorientowałem się że wieczorem doszedł do wniosku że zniknął, i go szukał -Non...nie widziałem. Nie wchodziłem nawet do twojego pokoju-Skłamałem. -Anglio może chcesz coś do picia? -Nie...a...ale jestem głodny...-Rzekł po czym usiadł przy stole. -Zrobię ci coś do jedzenia...dobrze? Zielonooki przytaknął Wyciągnąłem z lodówki mleko, wlałem je do małego rondelka aby się zagotowało i oparłem się o blat. -A tak wogóle czemu pytasz o ten zesztyt?-Przekprzywiłem lekko głowę -Tam były moje zapiski...ważne...nie mogę go nigdzie znaleźć. Poczułem coś dziwnego. Kłucie w klatce piersiowej. Poczułem wyrzuty sumienia, że zabrałem mu jego zeszyt. Jednak nie za fajnie byłoby go teraz od tak oddać prawda? Westchnąłem. -Mam nadzieję, że go znajdziesz...-Uśmiechnąłem się. Po jakimś czasie mleko się ugotowało. Nalałem go trochę do miseczki i podsunąłem Arthurowi na stół razem z płatkami. -Thanks....stupid frog-burknął wstając i całując mnie w policzek. Wsypał do miski płatki i zaczął jeść. W tym czasie chciałem zabrać się do dokończenia kawy gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. -Kto to?-Powiedzieliśmy z anglikiem prawie jednocześnie. Zielonooki się zarumienił, a ja, cicho się śmiejąc poszedłem otworzyć drzwi.
******************************************** *kiedy mówisz że wrzucisz rozdział jeszcze dziś ale wrzucasz go o półdo drugiej w nocy, prawie pięć dni potem*........
H4ppy_N0b0dy wpiepszyła mi kalendarz! I zegarek... ODDAWAJ TY MAŁA SZUJKO TY WRRRR No dobra... Powiem tak...nie śpię bo koty mnie obudziły, tłukąc się na korytarzu. A i obudziły moją mamę więc ja wbije mi do pokoju to będzie przypał OnO.
A kto wbije do drzwi?
Nie powiem -w- Ale będzie ciekawie
*zdu~*
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.