Charlotte's pov.
Koncert, piątka chłopaków na scenie jednak... Nigdzie nie widzę Cheryl. Rozglądam się szukając blondynki, ale w tłumie nie mogę jej znaleźć. Po 15 minutach występ chłopaków się kończy, ale Watson nadal nie ma....
Obudziłam się w swoim pokoju, nigdzie nie było tłumu ludzi czy koncertów tylko białe ściany mojego pokoju. Wykaraskałam się z łóżka sprawdzając w międzyczasie godzinę na telefonie. Pobiegłam do pokoju Cheryl, która spała jak kamień.
-Cheryl wstawaj!- powiedziałam lekko trzęsąc ramieniem blondynki.
-Co się stało?-mruknęła dziewczyna nawet nie otwierając oczu.-Co ty na to byśmy się przeprowadziły do Los Angles?-zapytałam mówiąc całe zdanie na jednym wydechu.
-Co? Spokojnie jeszcze raz.-dziewczyna usiadła na łóżku przecierając oczy piąstkami.
-Co ty na to byśmy się przeprowadziły do Los Angles?-powtórzyłam pytanie tym razem wolniej.
-Czekaj, masz na myśli to Los Angeles w Kalifornii?-zapytała a ja szybko pokiwałam głową z uśmiechem.-Tym Los Angeles w Ameryce położone kilka tysięcy kilometrów od Londynu?-ponownie przytaknęłam.- Zwariowałaś a ja idę spać.
-Nie, nie, nie Cheryl wracaj do świata żywych.-powiedziałam szybko.
-W ogóle dlaczego wzięło ci się by tak nagle przeprowadzać się do Los Angles?-zapytała marszcząc brwi Watson.
-Och, no nie potrzebujesz odmiany? Lepszej pogody? Z dala od rodziców? Przystojniejszych chłopaków?-poruszyłam znacząco brwiami, a dziewczyna rzuciła we mnie poduszką śmiejąc się.
-Nawet, jeśli bym się zgodziła, to skąd kasa?.-mruknęła.
-Rodzice? Testament babci Holly? Nasze oszczędności? Sprzedanie nerki?-zaczęłam wymieniać.
-Swojej czy czyjejś?-zapytała Cheryl wymuszając poważną minę.
-Może być i to, i to.-zaczęłyśmy się śmiać jak opętane.- Ale tak serio myślałam, że mogłybyśmy wykorzystać ten lot, który mamy zabookowany wraz z biletami na Coachelle. Bilety na festiwal Coachella Cheryl dostała na swoje osiemnaste urodziny. Marzyłyśmy o tym festiwalu od dłuższego czasu wydaje nam się to po prostu idealne miejsce do odwalenia jakiejś akcji.
-Dobra, lecimy na podbój Los Angeles Charlie!-wykrzyknęła Cheryl, a ja zaczęłam się w duchu modlić o to by żaden z naszych sąsiadów nie zadzwonił na policje ze skargą o zagłuszanie ciszy nocnej.Tym sposobem ja szukałam mieszkania w centrum Los Angeles, a Cheryl przekopywała Pinteresta i Instagrama w poszukiwaniu inspiracji do naszego nowego mieszkania. Dodatkowo napisałyśmy do naszych rodziców z prośbą o pieniądze. Rodzice Chery – May i Mattew Watson podobnie jak moi – Rachel i Gilbert Hefer to szanowani lekarze, którzy nie oszukując się mają dosyć sporo pieniędzy na koncie by bezproblemowo przelać nam dość sporą sumę na konta, tym bardziej, że obydwie jesteśmy jedynaczkami i nasi rodzice, dziadkowie czy wujostwo nie mają, kogo innego rozpieszczać.Przy okazji wystawiłyśmy nasze dotychczasowe mieszkanie na sprzedaż. Mogłyśmy tylko czekać, aż znajdziemy kogoś, kto zdecyduję się je kupić.

YOU ARE READING
Co ty na to? | WDW
FanfictionCharlotte i Cheryl przyjaźnią się od paru dobrych lat. Dziewczyny są totalnie swoimi przeciwieństwami. Charlotte była nazywana przez rodzinę i znajomych moonlight, a Cheryl sunlight mimo tego, dogadywały się one doskonale. Po wielu latach monotonneg...