6 - Andrzej

588 45 15
                                    

- Panie prezydencie, ja... Chciałam powiedzieć panu komplement, to tyle. Należę do Mateusza. Przykro mi - już chciałam odejść, ale Andrzej zatrzymał mnie, dając mi gorącego jak ogień całusa. Po chwili siłą wepchnął swój język do mojej buzi, a potem we dwoje rozpoczęliśmy erotyczny taniec, potocznie zwany wymiany śliny. Nie chciałam tego, ale...

...Musiałam to zrobić. Właśnie lizałam się z prezydentem!

W końcu odsunęłam się od niego, bo prócz wysokiego statusu, nie miał on dla mnie żadnego znaczenia jako człowiek. On nie był M a t e u s z em, który powoli zdobywał moje serce.

- Panie Andrzeju, nic pan dla mnie nie znaczy.

- Ty dla mnie też, bo poza ładną gębą nie masz nic innego do zaoferowania. Nie wiem, dlaczego Mati pokochał akurat ciebie - odszedł, a ja rozpłakałam się jak dziecko.

Co miałam powiedzieć Mateuszowi? Przelizałam się z jego najlepszym kumplem i zachowałam się jak szmata. Jak najbrudniejsza szmata do podłóg pod słońcem.

Stwierdziłam, że wszystko powiem mu jutro i przeproszę go szczerze.

Nagle przybiegł do mnie mój piesek, który od razu poprawił mi humor. Postanowiłam go nazwać Pocieszujek, ponieważ to imię bardzo do niego pasowało.

Z Pocieszujkiem pobawiliśmy się w ogrodzie, ignorując spięcie z Andrzejem. Miałam go po dziurki w nosie. Jako prezydent zawiódł mnie po całości.

Po około godzinie wróciliśmy do środka. Kaczyński zgonował, Andrzej oglądał telewizję, a Mateusz płakał... Serce mi wtedy pękło na pół. Od razu do niego podbiegłam, chcąc mu jakoś pomóc.

- Co się stało? - spytałam, kładąc mu rękę na ramieniu.

- Wynocha stąd, kurwo! - krzyknął, a ja rozpłakałam się.

50 TWARZY PREMIERAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz