SHAWN'S POV
Długo jechaliśmy w milczeniu. Może powinienem coś powiedzieć?
-Shawn?- powiedziała prawie szeptem Mia, cieszę się, że to zrobiła.
-Tak?-powiedziałem opanowanie ukrywając radość.
-Przepraszam, przepraszam za wszystko co ci zrobiłam. Za to, że kazałam ci ze mną wyjechać, nie dając ci wyboru, za to, że wydarłam się na ciebie i za to, że oddaliłam cię od przyjaciół.-dziewczyna spuściła głowę.
-Wcale nie oddaliłaś mnie od przyjaciół.
-Jak to? Przecież oni tam zostali.-była wyraźnie zdziwiona.
-Ale ty jesteś ze mną Mia.-powiedziałem najdelikatniej jak umiałem, ponieważ nie mogłem jej przytulić a chciałem, żeby sie uspokoiła.
-Kocham cie Shawn. Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz.
-Ja też cie kocham Mia.-uśmiechnąłem się do dziewczyny.
MIA'S POV
Trochę mi głupio. Nie wiem jak mam się teraz zachować, bo nie wiem czy Shawn naprawdę mi to wybaczył. Zrobiłam tyle okropnych rzeczy a on nadal traktuje mnie jak przyjaciółkę.Położyłam głowę na oknie i zasnęłam. Ze snu obudził mnie głos Shawna:
-Mia, jesteśmy.
Czy, żałuję swojej dezycji? Oczywiście, że nie. Dlaczego miałabym żałować? Jednak... jest mi w sercu tak cholernie pusto.
-Mia! Shawn!- krzyknął Dave kiedy tylko nas zobaczył- Już myślałem, że was nie odzyskam!
-Nareszcie! Są nasze gwiazdeczki! -Powiedział ironicznie Austin któremu(z resztą jak zawsze) coś nie pasowało
-Zrobimy sobie krótką próbę i pójdziemy na lunch. Co ty na to?-Shawn skierował to pytanie do mnie.
-Jasne.- odpowiedziałam nie dość entuzjastycznie jak mi się wydawało.
Obiad zjedliśmy w barze kanapkowym.
-Shawn...-zaczęłam niepewnie.-Myślisz, że Matthew coś do mnie czuje?
-Nie wiem Mia.- widziałam zakłopotanie na jego twarzy- Ale wiem, że nie jesteś mu obojętna.
-Chciałabym to naprawić, ale wiem, że już jest za późno.
-Nigdy nie jest za późno.-Shawn uśmiechnął się do mnie i mocno mnie przytulił.
Zostało około 10 minut do mojego wyjścia na scenę. Austin grał dzisiaj w małym miasteczku i odziwo nie wszystkie bilety były wyprzedane i nie było tłumu.
Shawn właśnie skończył śpiewać. Trzęsę się. Pierwszy raz od bardzo dawna, aż tak mocno się trzęsę.
-Mia, za 3 minuty wchodzisz na scenę. Daj z siebie wszystko, z resztą jak zawsze.-Dave uśmiechnął się do mnie i poklepał mnie po ramieniu.
Nie dam rady. Nie wyjdę.
-Mia! Wchodzisz!
-No to pięknie- pomyślałam.
Idę przed siebie. Światła mnie oślepiają, można powiedzieć, że idę na oślep.
Słyszę jak tłum skanduje moje imię.
Obraz miesza mi się przed oczami. Nie mogę teraz zemdleć. To ja jestem Mia Jones i właśnie teraz zamierzam zaśpiewać. Pierwszą piosenką jaką śpiewałam było "Thousand Years- Christina Perri". Zaczęłam śpiewać. Duszno mi. Podeszłam bliżej publiczności. Widze wiele uśmiechniętych twarzy,które życzą mi tak dobrze i mnóstwo paparazzi, którzy tylko czekają aż się potknę, Właśnie miałam zacząć śpiewać drugą zwrotkę ale słowa ugrzęzły mi w gardle.
On tam jest.To niemożliwe, to musi mi się tylko wydawać.
Co się dzieje?Czuję jak cała puchnę. Podkład cały czas leci, powinnam zacząć śpiewać. Nie mogę.Widzę jak Shawn uśmiecha się do mnie a Dave znieruchomiał. W końcu nie wytrzymuję i z płaczem zbiegam ze sceny. Jestem największą idiotką na tym całym cholernym świecie- tylko tyle mogę o sobie powiedzieć.
Wybiegam przed teatr.
Czuję jak tusz spływa mi po policzkach. Wiatr przeszywa zimnem moje plecy. Nie wziełam żadnego swetra. Zimno mi.
Zbaczam w boczną uliczkę, kiedyś cholernie bym się tego bała, ale teraz jest mi wszystko obojętne.
Jest całkiem ciemno. Nagle zaczynam słyszeć kroki za mną-tylko tego brakowało. Przyspieszam i zaczynam biec, ktoś za mną robi to samo. Wiem, że zaraz mogę zostać porwana, ale coś we mnie pęka z bezsilności i zaczynam płakać. Biegnę, płaczę i tylko w duszy modlę się żeby nic mi się nie stało. Nagle czuję jak ktoś zaczyna szarpać mnie za rękę. Odwracam się i nagle widzę przed sobą... Matthewa. A jednak mi się nie wydawało. On naprawdę tam był.
-Zostaw mnie w spokoju.-mówię całkiem szorstko ocierając łzy.
-Zimno jest.- dlaczego zmienia temat?
-Mi nie.
-Cała się trzęsiesz.
-Nie prawda.- odwracam się od niego i siadam na najbliższej ławce.
Matthew siada koło mnie i zdejmuje bluzę. Zakłada ją na mnie.
-Nie musiałeś.
-Owszem musiałem.
-Dlaczego ty musisz być taki...
-Wkurzający?-Matthew przerywa mi w środku zdania.
-Uroczy.
-Wydawało mi się, że myślisz o mnie coś innego.
-Po co tu przyjechałeś?-teraz ja zmieniam temat- Powinieneś być teraz na scenie.
-Ty też.- czy on ma odpowiedź na wszystko?
-To inna sprawa.
-Przepraszam Mia...- Nie komplikuj tego Matt...proszę. Czuję jak wszystko we mnie drętwieje a obraz przed oczami nagle mi się zamazuje
YOU ARE READING
Swear we'll never change.
Fanfiction"-Ja nigdy się nie zmienię. -Dlaczego kłamiesz?"